Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Justyna Dobrosz-Oracz chciała dowiedzieć się od senatorów PiS, skąd rząd weźmie miliardy na kolejne dodatki, które są planowane, jako odpowiedź na inflację i drożyznę w Polsce. Pytani przez nią senatorowie kluczyli lub nie do końca wiedzieli, co mają jej odpowiedzieć.
– Tu Pani mnie zupełnie zaskoczyła. O tym – szczerze mówiąc – zupełnie nie myślałem – stwierdził beztrosko senator Józef Łyczak.
– Budżet państwa jest zasilany podatkami, które płacimy – zaczął tłumaczyć Wojciech Piecha, ale dziennikarka mu przerwała i przypomniała, że podatki zostały obniżone, a są też tarcze antyinflacyjne, więc VAT również jest niższy. Na uwagę, czy to prawda, że z Chin, senator odparł, że nie. – Z Chin na pewno nie. Bez przesady – oznajmił.
Kolejny pytany przez dziennikarkę senator był równie beztroski. – Mam nadzieję, że budżecie są te środki – stwierdził Marek Martynowski.
Przypomnijmy, że Główny Urząd Statystyczny podał już wstępny odczyt inflacyjny za lipiec tego roku. Wynika z niego, że ceny dóbr i usług były średnio o 15,5 proc. wyższe niż rok wcześniej.
Jednak rząd przekonuje, że to nie on jest winien tego stanu rzeczy. Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki powtórzył już kilka razy, że na wzrost cen w głównej mierze wpływa polityka Rosji związana z prowadzoną w Ukrainie wojną.
Premier mówiąc w ostatnim czasie o inflacji w Polsce, nazywa ją "putinflacją", zdejmuje w ten sposób odpowiedzialność z rządu. Natomiast eksperci zwracają uwagę, że ceny rosły w szybkim tempie już wcześniej. "Rzeczpospolita" zapytała z tego względu niedawno Polaków, kogo uważają za głównego winowajcę historycznie wysokiej inflacji w kraju.
Najwięcej, bo 38,8 proc. respondentów wskazało na politykę rządu. Z kolei 17,3 proc. badanych uznało, że głównym powodem wzrostu inflacji jest wojna w Ukrainie. Trzecią najczęściej wskazywaną przyczyną były błędy Narodowego Banku Polskiego. Taką odpowiedź wskazało 14,6 proc. ankietowanych.
12,6 proc. respondentów odpowiedziało, że inflacja jest efektem polityki UE w zakresie transformacji energetycznej. Zdania, że inflacja jest następstwem pandemii COVID-19 jest 8,7 proc. respondentów, a 0,9 proc. ankietowanych sądzi, że za inflację odpowiada inny czynnik. 7,1 proc. badanych odpowiedziało, że nie ma zdania w tej sprawie.