W polskiej kadrze to już nie psycholog, a krawiec dba o morale ekipy. Zbigniew Klimowski, niczym światowej sławy projektant, wybiera materiały, mierzy i przerabia – by poprawić komfort skakania i wyniki podopiecznych Łukasza Kruczka.
Reklama.
- Nowy strój dla Kamila właśnie do nas dotarł – cieszy się Zbigniew Klimowski, były skoczek i mistrz Polski. Ale czy nowe stroje naprawdę mogą poprawić jakość skoków Stocha i reszty ekipy? – Na pewno kombinezon to nie wszystko, ale jest to niezwykle istotny element. Wystarczy spojrzeć na Austriaków, w ubiegłych sezonach dominowali, a teraz mają problemy. Zapewniam, Kamil nie zapomniał, jak się skacze – zapewnia nas asystent trenera Kruczka.
Zobacz także: Narciarstwo zjazdowe - wysiłek, który daje euforię. Można je uprawiać także z dala od gór
Na czym polega problem ze strojem? Nowe przepisy dotyczące kombinezonów wprowadzono latem tego roku. – Wówczas obowiązywała zasada zero tolerancji. 2 cm w każdym z punktów pomiarowych, czy to na kolanie, czy na plecach – wspomina Klimowski. - Jakiekolwiek odstępstwo było surowo karane. W efekcie mieliśmy aż 7 dyskwalifikacji - wspomina. Ale na tym problemy się nie kończyły…. stroje były tak obcisłe, że trzeba było oddelegować specjalną osobę, która pomagała skoczkom zapinać kombinezon, a także go nakładać i zdejmować.
Po protestach Austriaków złagodzono przepisy. Obecnie kombinezony mają przylegać do ciała, a przestrzeń pomiędzy ciałem a strojem nie powinna przekraczać 2 cm. – Kombinezony wciąż są bardzo obcisłe i niewygodne, ale przynajmniej można je swobodnie nakładać – mówi Klimowski. Strój skoczka jest zbudowany z 5 warstw, dwie z nich to lycra, materiał, który jest bardzo elastyczny i rozciągliwy. Dodatkowo są dwie warstwy, gąbki przedzielone warstwy membrany zapewniającej przepływ powietrza. Ale to właśnie lycra pozostawia pewne pole do kombinacji. – Jeśli strój jest dobrze naciągnięty na ciało zawodnika można zyskać parę centymetrów sześciennych dodatkowej powierzchni. Tak zamiast przepisowych 2 cm można mieć 3 cm – zdradza nam szkoleniowiec. Choć jak zapewnia z kombinacjami należy uważać… Austriacy próbowali i na początku sezonu musieli się pożegnać ze zwycięstwem w konkursie drużynowym….
Zobacz także: Chcesz być jak Justyna Kowalczyk? Oto osiem powodów, dla których warto biegać na nartach
Istotny dla wyników okazał się także dobór materiału. Latem nasi zawodnicy skakali w strojach wykonanych z materiału produkowanego przez niemiecką firmę Meninger. – Ale on sprawdzał się tylko latem, zimą nic nie grało – mówi Klimowski. – Dlaczego? Tego nikt nie wie. Czy to kwestia wilgotności, czy warunków… Wciąż pozostaje to zagadką – zastanawia się szkoleniowiec. To m.in. z powodu strojów zawody w Lillehammer i Kuusamo zakończyły się katastrofą. Kamil Stoch zdobył 1 punkt, a konkurs drużynowy nasza ekipa zakończyła na ostatnim miejscu. Podczas próby przedolimpijskiej na skoczni w Soczi coś jednak drgnęło. – Sięgnęliśmy po nowy materiał – od Eschlera. Zacząłem przerabiać stroje. Na początek zostały wymienione tylko pojedyncze elementy, np. nogawki – tłumaczy Klimowski. Drobne przeróbki, ale zaowocowały znacznie lepszymi wynikami. – A z czasem powinno być jeszcze lepiej – dodaje szkoleniowiec.
To nie pierwsze w ostatnich latach zmiany wprowadzone w skokach narciarskich. Wcześniej majstrowano przy nartach (skrócenie nart spowodowało, że ze skokami pożegnał się m.in. Sigurd Pettersen, triumfator Turnieju Czterech Skoczni), oraz przy notach – wprowadzając do noty czynnik wiatru. Narzekają zawodnicy i kibice, bo skoki przestały być zrozumiałe i logiczne. Zamiast walki o odległość jest matematyka i liczenie punktów. – Wszyscy trochę narzekają, bo te zmiany niestety wypaczają tę dyscyplinę. A przy okazji są jeszcze mocno niedoskonałe i sprawiają, że kibice zwyczajnie się gubią – przyznaje Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarstwa. Czy światowa federacja działa na niekorzyść promocji skoków? – To nie jest tak, że FIS sam podejmuje takie decyzje.
Nad wszelkimi zmianami debatuje 20-osobowe grono ekspertów złożone m.in. z trenerów, moich dawnych kolegów – dodaje smutno prezes PZN. Ale czy działa na jej korzyść? Nowe stroje miały ponoć zwiększyć bezpieczeństwo skoczków…– Bezpieczeństwo, no nie wiem… Prędkości na najeździe są porównywalne mimo, że jest on trochę krótszy– mówi Klimowski i dodaje. – Skakania w tych strojach zwyczajnie trzeba się nauczyć. Muszą to zrobić nie tylko Polacy, ale i m.in. Austriacy.
Co więc się zmieniło? – Nowe stroje zapewniają lepszą aerodynamikę – tłumaczy Tajner. - Obecnie na świecie jest tendencja do wypłaszczania skoczni, co spowodowało także zmianę toru lotu. Zawodnicy przelatują około 100 m, a opadają z wysokości 80 m. Lepsza aerodynamika zwyczajnie ułatwia sterowanie w locie i zachowaniu odpowiedniego toru, nawet przy niesprzyjającym wietrze – dodaje.
Jedno jest pewne, FIS ze swoich decyzji na pewno się nie wycofa i podczas igrzysk olimpijskich w Soczi skoczkowie właśnie w tych strojach będą walczyć o medale. W tej sytuacji Kamilowi Stochowi jego kolegom pozostaje tylko i wyłącznie zacisnąć zęby i dbać o linię, co będzie szczególnie trudne podczas świąt Bożego Narodzenia. – To są profesjonaliści. Nawet jeśli jednego dnia popuszczą pasa, to będą czujniejsi podczas kolejnych. A więc mogę im życzyć tylko smacznego – śmieje się Klimowski.