Przemysław Czarnek musi szykować się na głośny proces sądowy. Pozwanie szefa resortu edukacji oraz twórców podręcznika do nowego przedmiotu, historii i teraźniejszości, zapowiedział autor internetowej zrzutki. Jego oburzenie wstrząsnęło siecią, a do zrzutki przyłączyły się prawie cztery tysiące osób.
Reklama.
Reklama.
Założyciel zrzutki przewidywał zebranie 30 tysięcy złotych, które to pieniądze pozwolą mu na wejście z Przemysławem Czarnkiem na drogę sądową
Po kilkudziesięciu godzinach kwota została zebrana, ale wpłacający nie zakończyli wspierania akcji.
W niedzielne popołudnie zrzutka osiągnęła ponad 180 tysięcy złotych
Stan zrzutkina niedzielne popołudnie to ponad 600 proc. zebranej kwoty, czyli blisko 190 tys. zł. Jeszcze w sobotę liczba ta sięgała "jedynie" 400 proc. a nowe wpłaty pojawiają się co minutę.
Nie pozwolę, żeby moją córkę wytykano palcami
Autoremzbiórkijest Kamil Mieszczanowski. Jak pisze, przez wiele lat z żoną zmagali się z niepłodnością, a dzięki metodzie jej leczenia, jaką jest in vitro, dziś cieszą się z bycia rodzicami.
Kamil Mieszczanowski prosi o wsparcie finansowe pozwu przeciwko Przemysławowi Czarnkowi i autorom ksiązki do HiT-u, bo jak wskazuje, informacje zawarte w podręczniku dotyczą bezpośrednio jego i jego córki.
Jak tłumaczy, z przyczyn finansowych nie jest w stanie samodzielnie opłacić kosztów sądowej batalii, ale nie pozwoli, żeby w publicznej szkole jego córka była wytykana palcami, jako obiekt eksperymentów i dziecko niekochane przez rodziców.
"(...) Dlatego zrobię wszystko, żeby zanim trafi do szkoły, ten podręcznik był już odległą przeszłością i niechlubnym świadectwem czasów, w jakich przyszło nam wszystkim żyć", uzasadnia inicjator zbiórki.
Założyciel skwitował także wpis komentarzem Aleksandry Sarny na Twitterze:
"Ej, panie Czarnek i panie Roszkowski! Wiecie, co jest zasadniczą różnicą pomiędzy dziećmi z in vitro a tymi, które zostały poczęte w sposób tradycyjny? Te z in vitro ZAWSZE były chciane."
Okazało się, że stanowisko Kamila popiera całkiem sporo grono osób, które w komentarzach piszą wprost, że nie godzą się, by w książkach, z których mają uczyć się również ich dzieci, "pisano takie brednie". To tylko jeden z komentarzy, który obił się zresztą wielokrotnie, ale wpisów poparcia jest znacznie więcej.
"Mam dwójkę cudownych dzieci dzięki in-vitro, nie wyobrażam sobie, aby uczyli się takich bredni", pisze Michalina, a Paweł dziękuję za "wspaniałą obywatelską postawę".
Bogdan zagrzewa zrzutkowiczy do boju: "Walczmy z nimi. To jest pomieszanie średniowiecza z hitlerowskim faszyzmem. Dzielą nas od dawna na "prawdziwych Polaków katolików" i ich zdaniem śmieci a teraz chcą dzielić i stygmatyzować nasze dzieci. Kto się nie uczy historii, ten jest skazany na jej powtarzanie, a gdy rozum śpi, budzą się potwory. Właśnie takie z PiSu!"
Komentarzy jest łącznie 240, a wpłacających (jak na razie) blisko cztery tysiące.
Oburzający obraz in vitro w książce do HiT-u
Opinie autora podręcznika, prof. Wojciecha Roszkowskiego w książce do HiT-u odnośnie in vitro, stały się również przedmiotem dyskusji politycznej.
W dyskusję dotyczącą określenia metody leczenia niepłodności mianem "produkcji" i "hodowli" włączył się Donald Tusk, a swój sprzeciw wobec tak postawionej narracji wyraził nawet rządowy współpracownik, Błażej Kmieciak, który przewodniczy Państwowej Komisji ds. Pedofilii.
Głos w dyskusji zabrali także, jako pierwsi, rodzice dzieci poczętych metodą in vitro, którzy podobnie jak autor zbiórki są zdania, że sposób przedstawienia metody w książce może wiązać się z ostracyzmem ich pociech.