Neste to stacje, na których paliwo zawsze było tańsze, niż w innych miejscach. Niedługo może się to zmienić, bo sieć właśnie została przejęta przez Shella – znanego raczej z wysokich cen. Jak jednak przekonuje ekspert rynku paliw Andrzej Szczęśniak, dziś już kilka groszy mniej lub więcej nie robi kierowcom różnicy.
Ceny paliw to jeden z największych koszmarów polskich kierowców. Dzisiaj za litr 95-oktanowej benzyny płacimy prawie 6 zł, a czasy, gdy benzyna drożała do 4 zł za litr, wspominamy z rozrzewnieniem.
W niektórych sieciach benzynę można było kupować taniej, między innymi w Neste, który na polskim rynku działa od ponad 20 lat. Głównie dlatego, że stacje tej firmy były samoobsługowe, co znacznie obniżało koszty utrzymania takich miejsc. Ale to prawdopodobnie koniec z tanim Neste, bo ich sieć stacji wykupił właśnie inny gigant paliwowego rynku: Shell.
Kiedy, co i dlaczego
Brytyjsko-holenderski gigant przejmie aż 106 stacji należących obecnie do polskiego Neste Oil, a wartość transakcji – wedle planu finalizowanej w 2013 roku – ma wynieść około 80 milionów euro. Powodem takiej decyzji jest fakt, że "wyniki finansowe Neste Polska były poniżej oczekiwań" całej spółki – przyznał Sakari Toivola, wiceprezes całego Neste Oil, cytowany przez serwis wnp.pl.
Do przetargu o Neste stawał też Lotos, a wedle plotek siecią zainteresowany był również PKN Orlen. Ale jak mówi nam ekspert od rynku paliw Andrzej Szczęśniak, trudno stwierdzić, by dla Polaków korzystniejsze było przejęcie Neste
Polska płynie paliwem z przemytu
Kiedy polscy kierowcy za litr benzyny i oleju napędowego zaczęli płacić powyżej 5 złotych, przemyt paliwa do Polski z krajów takich jak Białoruś i Rosja stał się bardzo opłacalny. Tam paliwo jest dwa razy tańsze. CZYTAJ WIĘCEJ
przez rodzime spółki. – Dobrze jest, kiedy jest większa konkurencja. W tej sytuacji znika jedna firma, ale przynajmniej nie jest przejmowana przez jednego z dwóch podstawowych graczy polskiego rynku. Ale klientowi nie robi to różnicy – podkreśla Szczęśniak.
Kilka groszy już nieistotne
Różnicy, zdaniem eksperta, nie robi już też różnica kilku groszy w cenach. Dlatego też Neste nie radziło sobie tak dobrze, jak oczekiwali tego jego szefowie.
– W obecnej sytuacji ceny paliw osiągnęły taki poziom, że klientom cena niższa o kilka grodzy nie robi już różnicy. Nikt już nie jedzie kawałek dalej tylko po to, żeby zaoszczędzić 2 złote na tankowaniu za 250 zł. To podcina skrzydła – stwierdza Szczęśniak w rozmowie z naszym serwisem. I podkreśla: – Kiedyś te różnice w cenach wynosiły nawet kilkanaście groszy, ale Neste nie starało się tego utrzymywać.
Jeśli jednak komuś te kilka groszy oszczędności robiło różnicę, to teraz klienci Neste będą musieli zapewne poszukać innych stacji z tańszą benzyną. Wątpliwe bowiem, żeby Shell zechciał działać w segmencie tanich paliw lub utrzymywać samoobsługowe stacje. – Polityka Neste była taka, by wszystkie stacje były automatyczne, samoobsługowe. Shell pewnie część stacji przywróci do normalnej obsługi, a część zostawi – prognozuje Andrzej Szczęśniak i podkreśla, że model bez obsługi jest dla Polaków mało atrakcyjny.
U Shella tanio nie będzie
Ekspert przewiduje też, że Shell może chcieć zamknąć lub odsprzedać część ze 106 stacji. Kto mógłby je kupić? Chociażby Lukoil, który działa właśnie w segmencie tańszych paliw. – Chyba, że Shell porwie się na koncept w pełni automatycznych stacji, ale czemuś takiemu nie wróżę dobrze – stwierdza nasz rozmówca.
– Nie sądzę też, żeby Shell miał wejść w segment tanich paliw, bo musiałby to zrobić z zupełnie nową marką, taka polityka zupełnie by nie pasowała do dotychczasowego wizerunku tej firmy – prognozuje Szczęśniak.