Justyna Kowalczyk zwyciężyła z ogromną przewagą w biegu na 10 km stylem klasycznym. Był to pierwszy z trzech wyścigów w kanadyjskim Canmore. Pod nieobecność Marit Bjoergen i Therese Johaug to Polka była faworytką i prowadziła od początku do końca. Druga była Anne Kullooenen, trzecia - Maiken Falla.
Dziś nie mamy wątpliwości - Polka jest faworytką biegu na 10 km stylem klasycznym ze startu wspólnego. Jej potencjalnie najgroźniejsze rywalki, Marit Bjoergen i Therese Johaug, do Canmore w ogóle nie przyjechały. Przygotowują się we Włoszech do Tour de Ski. Zabrakło ich też w biegu sprinterskim, który kilka dni temu odbył się w Quebecu. Wersja oficjalna mówi, że odpoczywają, bo są zmęczone. W mediach jednak słychać insynuacje, że Norweżki nie mogą nieprzerwanie stosować silnych leków na astmę.
W Quebecu nie startowała również Kowalczyk, ale dzisiejszy występ w Canmore jest etapem jej przygotowań do Tour de Ski. Polka w wypowiedzi dla radia TOK FM zapewniała, że w kanadyjskim mieście czuje się doskonale. – Canmore jest naprawdę pięknym miejscem, w którym mam same dobre wspomnienia. Tylko raz w życiu nie stałam tu na podium, taką mam statystykę jak nigdzie indziej na świecie – mówiła.
Około 1500 metrów nad poziomem morza. Trzy pętle. Ruszyły. Widok imponujący, od pierwszych metrów Kowalczyk na czele stawki. Nieziemski krajobraz. Po pierwszym tysiącu metrów grupa zawodniczek już się rozdziela. Gdyby tylko Justyna słyszała entuzjastyczny głos Przemysława Babiarza - na pewno dodałoby jej skrzydeł niejedno barwne porównanie. Zjazd, wciąż Polka jest liderką, tuż za nią Kristin Steira, trzecia jest Valentina Shevchenko, ale różnice minimalne. Powoli klaruje się ścisła czołówka.
Koniec pierwszej pętli, ostry zakręt, długi zjazd. Miło się ogląda ten obrazek z kamer zawieszonych wysoko, za to na zbliżeniach już czuje się prędkość, zwłaszcza na zakrętach. Na drugim punkcie pomiarowym nie zmienia się liderka, za to za plecami ma Annę Haag, Steira jest trzecia. Polka ma kilka metrów przewagi i systematycznie ją powiększa. Kikkan Randall jest szósta. Kowalczyk przyspiesza, niebywałe, jest nienasycona, na zjeździe jest już samotna, 5 sekund przewagi nad Shevchenko! Realizator nie zmienił ujęcia po tym, gdy na ekranie przemknęła Justyna, jakby nie dowierzał, że tak długo widzowie będą musieli czekać na kolejną zawodniczkę. Równe tempo Justyny. Za jej plecami Norweżki przegoniły Shevchenko. Dwie trzecie biegu za nami, 12 sekund przewagi Polki!
Wymagający podjazd, ale Kowalczyk czuje się tu doskonale. Przyjechała do Canmore wcześnie, miała czas, by oswoić się z trasą. Jeszcze trochę koncentracji, tak duża przewaga, że musi się skończyć się sukcesem. Ponad 8 km za nami, a przewaga potężna, już ponad 25 sekund! Druga jest Anne Kullooenen, trzecia Vibeke Skofterud. Randall zaczyna finiszować. Ostatnie metry, ręce w górze - zwycięstwo! Więcej emocji w walce o kolejne pozycje, Kullooenen druga, trzecia jest Falla.
Bieg na 10 km stylem klasycznym w Canmore:
1. Justyna Kowalczyk
2. Anne Kullooenen
3. Maiken Falla
Randall daleko, Polka prześcignie ją w klasyfikacji Pucharu Świata. Ale to nie jest dla Kowalczyk w tej chwili najważniejsze. W wywiadzie dla Przeglądu Sportowego zapytana o to, czy spogląda na klasyfikację generalną, odparła: – A która jestem?
Priorytetem są dla niej przyszłoroczne mistrzostwa świata: - Mam już trzy wygrane Tour de Ski, mam już trzy Kryształowe Kule, a nigdy nie byłam mistrzynią świata w stylu klasycznym. Warto by było o to próbować powalczyć - powiedziała Kowalczyk stacji TOK FM.