W Sołonce koło Rzeszowa doszło do tragedii. Wracająca z pracy 39-latka, którą podwiózł do domu kolega, została brutalnie zamordowana. Zbrodni dokonał jej były mąż, który po wszystkim sam też chciał odebrać sobie życie.
Reklama.
Reklama.
Ciało zaatakowanej kobiety zostało znalezione w krzakach, nieopodal domu
Mężczyzna został zatrzymany przez policję na drugi dzień po dokonaniu zbrodni
Sprawca zbrodni sam również chciał się zabić, na co wskazywały listy pożegnalne
Do tragedii doszło w piątek, 19 sierpnia. Marta J. wracała z drugiej zmiany, a do domu podwiózł ją znajomy z pracy. Mąż ofiary, Grzegorz J. zaatakował kobietę siekierą, gdy ta była w trasie między autem a domem.
– Została uderzona siekierą w głowę, otrzymała także kilka ciosów nożem w klatkę piersiową. Sprawca zaciągnął ciało kobiety w krzaki – relacjonuje portalowi rzeszow-news.pl Tomasz Kozak, szef Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie.
Czytaj także: Brutalne morderstwo w Bielawie, nie żyje 22-letni piłkarz. Atak maczetą
Rodzina, którą zaniepokoiła nieobecność kobiety, w sobotę powiadomiła policję o zaginięciu 39-latki. Wszczęto poszukiwania, do których użyto m.in. psów tropiących. Kobietę udało się znaleźć w krzakach, nieopodal domu. Jak podaje prokuratura, tego samego dnia zatrzymano domniemanego sprawcę. – W jego domu odnaleźliśmy listy pożegnalne – potwierdza portalowi rzeszow-news.pl, prokurator Tomasz Kozak.
Mężczyzna przyznał się do winy, a prokuratura wystąpiła o tymczasowy areszt. Posiedzenie w tej sprawie ma się odbyć dziś w godzinach popołudniowych.
Zazdrość w tle tragedii
Jak podaje dziennik "Fakt", małżeństwo od pewnego czasu było w separacji. Kobieta wyprowadziła się do rodziny, gdzie mieszkała z 12-letnim synem. To w drodze do tego miejsca, miała zostać zaatakowana.
Sąsiedzi, do których dotarł "Fakt" mówią o kryzysie małżeńskim i obawach, które miała kobieta w ostatnim czasie. Wcześniej mieszkała z mężem w pobliskim Straszydlu,
razem z rodzicami mężczyzny.
Jak relacjonują znajomi, to na barkach kobiety spoczywała konieczność utrzymania domu, bo mąż, ze względu na stan zdrowia, nie miał stałego zajęcia.
– Miał za to ciągłe pretensje. Do tego był chorobliwie zazdrosny. Na każdym kroku posądzał żonę o zdrady – wskazywali w "Fakcie" sąsiedzi.
Osierocone dziecko przebywa u cioci. Nie uczestniczyło w zdarzeniu.