Wojciech Mann to prawdziwa legenda Polskiego Radia. Po jego odejściu w 2020 roku "Trójka" pod rządami PiS zanotowała dramatyczny spadek słuchalności. Dziennikarz ma się jednak dobrze. Od ponad dwóch lat aktywnie działa w sieci ku uciesze fanów. W najnowszym poście pokusił się o gorzkie podsumowanie tego, co stało się z jego dawnym miejscem pracy.
Reklama.
Reklama.
W marcu 2020 roku Wojciech Mann opuścił szeregi radiowej Trójki po 55 latach pracy
Od tamtej pory jest w stałym kontakcie ze swoimi fanami w mediach społecznościowych. Tam ochoczo wypowiada się na różne tematy
Dziennikarz może pochwalić się pokaźnym gronem obserwatorów. Symboliczna liczba skłoniła go do podsumowania
We wpisie oberwało się rządowi. Zmiany w "Trójce" określił mianem "niszczycielskiego pochodu"
Odejście Manna
Wojciech Mann towarzyszył słuchaczom Trzeciego Programu Polskiego Radia przez szmat czasu. Prowadził audycje zatytułowane "W tonacji Trójki", "Zapraszamy do Trójki", "Manniak po ciemku" i "Piosenki bez granic".
W 2020 roku, po 55 latach pracy pożegnał się z pracą w stacji. – Postanowiłem, że to ja podejmę tę decyzję, a nie ktoś za mnie – komentował wówczas dziennikarz. Tak jak inni dziennikarze, został zmuszony do opuszczenia pokładu rozgłośni, odkąd rządzący PiS zapragnęli kontrolować i ingerować politycznie we wszystkie możliwe obszary mediów.
Jak informowaliśmy w naTemat, to zwolnienie Anny Gacek - antenowej partnerki Manna w audycji "W tonacji Trójki" - miało być bezpośrednią przyczyną złożenia rezygnacji przez prezentera. Choć powodów oczywiście było znacznie więcej.
Mann już kilka lat temu nie miał oporów, by wprost mówić, co uważa o "dobrej zmianie", która nawiedziła radiową Trójkę. – Chcę wytrwać w Trójce, ale nie za wszelką cenę. Tak długo, jak mogę ludziom sprawiać przyjemność muzyką, nie idąc na beznadziejne kompromisy. Partyjne zmiany w mediach publicznych oceniam bardzo krytycznie, ale na mnie nikt presji nie wywiera – mówił w 2016 roku.
Mann ostro uderzył w rząd za "dobrą zmianę". Podziękował wiernym obserwatorom
Warto nadmienić, że Wojciech Mann był nie tylko dziennikarzem radiowym, ale także prezenterem. W czerwcu,podczas festiwalu w Opolu szczególne wyróżnienie od publiczności dostał program "Szansa na sukces". TVP, wychwalając format, nie wspomniała jednak ani słowem o długoletnim prowadzącym. On skomentował to ostro w Plejadzie.
– Przede wszystkim z uwagi na panią Elżbietę Skrętkowską chciałbym bardzo otwarcie i jasno powiedzieć, że jest to kolejny i zupełnie mnie niezaskakujący przykład chamstwa Telewizji Polskiej. Takim krokiem telewizja znów niszczy sobie opinię. Nawet za komuny takiego chamstwa nie było – zaznaczył.
– To, co w tej chwili robią ci, którzy dorwali się do władzy, to schlebianie najniższym gustom, obniżanie, gdzie się da, i wycinanie tych, którzy są za trudni, bo mają ambicje zrobić coś lepiej – ocenił Mann.
Najnowszy post na Facebooku dziennikarz poświęcił podziękowaniu obserwatorom za to, że są dla niego wielkim wsparciem od zawsze, ale szczególnie odkąd w 2020 roku postawił krzyżyk na publicznych mediach. Co ciekawe, do wpisu sprowokowała go cyfra 3.
"Siedzę tak sobie przed ekranem i nie za bardzo inteligentnie gapię się na moją stronę na Facebooku. Nagle... wraca mi myślenie i skojarzenie, gdyż zauważam informację, że obserwuje mnie 333 tys. internautów. Jeszcze jakieś 3 (!) lata temu byłby to pretekst do numerologicznych rozważań bądź szukania tajemnych znaków" – czytamy we wstępie.
Mann sentymentalnie podszedł do byłego miejsca pracy, podkreślając swój żal za "dobrą zmianę". "Wszakże wtedy trójka była dla mnie nie tylko cyfrą, ale i 'Trójką', czyli moim radiem. Jako że jednak pisowska szarańcza nie ominęła w swoim niszczycielskim pochodzie Myśliwieckiej, rozmyślania o znaczeniu trzech trójek straciły sens" – skwitował gorzko.
Dziennikarz na koniec podkreślił, że jest wdzięczny swoim fanom za to, że może liczyć na ich uwagę pod każdą publikacją. "Pozostaje jednak duma z tego, że moje istnienie internetowe zauważa tak duża grupa obserwatorów. Toż to przecież liczba niemal równa populacji Lublina, a nawet prawie Bydgoszczy!" – dodał rozentuzjazmowany.
"Powiem więcej – moglibyśmy poprosić Islandczyków, żeby wszyscy (wedle danych z 2020 roku jest ich 366 425) chociaż na trochę pojechali na wakacje poza wyspę, a my (czyli ja i obserwujący) byśmy sobie tam odpoczęli. Obiecuję, że potem oddamy im ich kraj możliwie niepopsuty. Pomożecie?" – zakończył z humorem.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.