
Pod koniec lipca media obiegła informacja o tym, że zmarł Jacek Ochman – były partner Sylwii Bomby i ojciec jej córki Antoniny. Pogrzeb odbył się 10 sierpnia. W najnowszym emocjonalnym wywiadzie gwiazda "Gogglebox'a" opowiedziała o kulisach ostatniego pożegnania. Tabloidy zarzucały jej, że miała nawet nie przekroczyć progu kościoła. Ona oficjalnie sprostowała te doniesienia.
Jacek Ochman był działaczem PZPN oraz prezesem Znicza Pruszków w latach 2015-2021. Prywatnie mężczyzna był partnerem Sylwii Bomby, gwiazdy telewizyjnej, która zdobyła zasięgi dzięki udziałowi w lubianym, telewizyjnym formacie TTV, "Gogglebox. Przed telewizorem".
Para doczekała się córeczki, Antoniny, która ma obecnie niespełna 4 lata. Ich związek zakończył się jednak niedługo po narodzinach dziecka. Na kilka miesięcy przed śmiercią Ochman nie kontaktował się z rodziną ani nie interesował się Antosią.
Sylwia Bomba szczerze o pogrzebie partnera. Nie mogła pohamować łez
Sylwia Bomba niedługo po tym, jak media obiegła smutna wieść o śmierci jej byłego partnera, ustosunkowała się do tragicznych doniesień. Na InstaStory wrzuciła krótki komunikat. "Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi" – napisała. "Żadne słowa nie wyrażą tego, co teraz czujemy" – dodała w dalszej części wpisu. Potem zawrzało, bo zdecydowała się podzielić z obserwatorami tym, dlaczego, póki co zdecydowała się nie mówić małej córeczce o śmierci jej ojca. "Bardzo często zadajecie mi pytanie, jak sobie radzi Tosia. Po konsultacji z psychologiem ostatecznie zadecydowałam nie mówić jej na razie o zaistniałej sytuacji. Tym bardziej że tata ostatnimi czasy w ogóle nie był obecny w jej życiu" – oznajmiła w relacji.
Teraz gdy od śmierci Ochmana minął miesiąc, zdecydowała się po raz pierwszy powiedzieć nieco więcej o emocjach, które towarzyszyły jej podczas ostatniego pożegnania byłego partnera. W rozmowie z dziennikarzem portalu WP Gwiazdy wytłumaczyła, dlaczego nie zabrała Antosi na pogrzeb.
Wyjaśniła, że kiedy jej pociecha dorośnie i będzie chciała porozmawiać o pogrzebie taty, powie jej, że "mamusia była tam w twoim imieniu".
– Jak byłam z nim, to moja mama miała pretensje, że to trwa od pierwszych poważniejszych problemów 2,5 roku i że wcześniej nie zdecydowałam się na odejście. A ja powiedziałam: "mamo, ja chciałam mieć poczucie, że zrobiłam wszystko, co mogłam". Ale doszłam do ściany, wyczerpałam wszystkie możliwości, dałam z siebie 150 procent i się nie udało – zwierzyła się celebrytka.
Ponadto Bomba odniosła się do rewelacji tabloidów, które rozpisywały się o tym, że na pogrzebie nie weszła nawet do kościoła. – Weszłam do kościoła, to jest oszustwo! Zaraz będziemy to prostować. Media napisały, że ja nie podeszłam do rodziny – podkreśliła, nie kryjąc oburzenia.
Sylwia Bomba
wywiad dla WP Gwiazdy
– Ja byłam osobą w jego życiu. Dałam mu dziecko. On niestety nie zdecydował się walczyć o naszą relację, nasz związek, naszą rodzinę. Uważam, że zrobiłam wszystko tak, jak czułam – zapewniła celebrytka.
W rozmowie Bomba, która nie mogła pohamować łez przed kamerami, postanowiła zdementować plotki o tym, jakby nie miała pokojowych kontaktów z rodziną Ochmana.
– Spotkałam się z rodziną Jacka, synem, miałam z nimi kontakt wcześniej. Jego mama bardzo mocno mnie przytuliła i powiedziała: "Wychowaj sobie Antosię w szczęściu, tylko odblokuj mnie na Instagramie, żebym mogła ją oglądać, bo wiem, że ona jest super. Sylwia, zrobiłaś to, co mogłaś" – przytoczyła.
– Jego syn też mnie przytulił. Mamy dobrą relację, a w mediach napisano, że nie przywitałam się z rodziną, takie rzeczy budzą moją niezgodę – zaznaczyła dosadnie.
Zobacz także
