Jarosław Kaczyński w Nowym Sączu urządził sobie niezły kabaret. Tym razem powodem do śmiechu stała się organizacja pracy na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Nie zabrakło też językowych wpadek.
Reklama.
Reklama.
Jarosław Kaczyński wrócił po wakacjach do spotkań z mieszkańcami Polski
Prezes Prawa i Sprawiedliwości w weekend 3-4 września odwiedził kilka miast, w tym Nowy Sącz
Podczas spotkania prezes opowiadał, jak wygląda sytuacja na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Sposób narracji bardzo rozbawił publiczność i stał się hitem w sieci
Zaczęło się od pytania z publiczności dotyczącego uzdrowisk, które leżą w okolicach Nowego Sącza. Na pytanie, "czy można liczyć na dalsze wsparcie uzdrowisk i lecznictwa uzdrowiskowego w regionie", prezes powiedział, że są w tej kwestii pewne spory, a swoją krótką dywagację sam skomentował żartem.
– No i co ja biedny mam powiedzieć, jak nie wiem – rzucił Kaczyński, rozkładając przy tym ręce i śmiejąc się. Śmiech rozległ się również z sali. To był jednak dopiero początek.
Reforma Ochrony Zdrowia na "karamacie"
Jarosław Kaczyński płynnie przeszedł do powyborczych planów Prawa i Sprawiedliwości, wśród których ma być reforma systemu ochrony zdrowia.
Kaczyński zaznaczył, że w tej kwestii wiele jest jeszcze do zrobienia. Jako przykład podał szpitalne oddziały ratunkowe, gdzie "po 17 godzin siedzą na krzesłach ludzie z sepsą".
Prezes PiS wspomniał przy tym o sugestii lekarzy, o jakiej usłyszał. Medycy mają zdaniem Kaczyńskiego zachęcać do tego, by w razie ewentualnej wizyty na oddziale ratunkowy, każdy miał w domu karimatę.
Zamiast słowa "karimata", Kaczyński użył słowa "karamata", zaznaczając, by publika się z niego nie śmiała. Powiedział, że "nawet nie wie, co to jest".
Najzabawniejszy fragment od 1 min. 53 sek.
Proprawiony przez publikę Jarosław Kaczyński próbował pokazać rękami, o co mu chodzi. Na końcu powiedział, że mowa o czymś, na czym można się położyć. Potem dodał, że warto jeszcze wziąć ze sobą śpiwór, ale - w przeciwieństwie do karimaty - wie, czym śpiwór jest.
O wielu innych pomyłkach i językowych wpadkachJarosława Kaczyńskiego podczas inaugurującej jesienny sezon objazdówki pisaliśmy tutaj:
Zamknięte spotkania z przywódcą Prawa i Sprawiedliwości
Bycie naocznym świadkiem lapsusów Jarosława Kaczyńskiego może być kuszące, ale to rozrywka dla elit. Przemówieniom prezesa nie mogą bowiem przyglądać się wszyscy. Ostatnie dni pokazały, że obowiązuje na nie ostra selekcja.
O wprowadzeniu zapisów otwarcie mówili organizatorzy wiecu w Nowym Targu, którzy zaznaczyli, że "nie chcą burd", a spotkanie z prezesem PiS miało być "wielką fetą". Faktycznie, założenia udało się zrealizować, a echa spotkania wciąż są obecne w sieci.
Zapisy na spotkania obowiązywały również w Mielcu, co odnotowuje portal Interia. Na miejscu była lista, na której musiało widnieć nazwisko osoby, która chciała dostać się do sali.
Portal podaje przykład mężczyzny, któremu udało się przedostać na spotkanie, mimo że jego nazwisko nie widniało na liście. Do uczestnika podeszli organizatorzy z informacją, że "został zweryfikowany i musi opuścić spotkanie".