Do zdarzenia doszło w środę na cmentarzu komunalnym w Nowym Sączu. Grabarze, przygotowujący grób do pochówku, w pewnym momencie stracili przytomność. Według lokalnych mediów, jeden z mężczyzn był reanimowany.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nieprzytomni grabarze zostali przewiezieni do szpitala, mężczyźni upadli w grobie zmarłych dzieci
Lekarze wykonują szereg badań, które mają dać odpowiedź, dlaczego mężczyźni stracili przytomność
Policjanci wciąż ustalają przyczyny tego zdarzenia
Grabarze wpadli grobie zmarłych dzieci
O sprawie pisze lokalny portal "Sądeczanin.info". Do tych dramatycznych scen doszło w środę kilkanaście minut po godzinie 10 na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rejtana w Nowym Sączu w województwie małopolskim.
Według informacji, do jakich dotarli dziennikarze, grabarze przygotowywali grób do pochówku. Świadkiem zdarzenia był mężczyzna, który przy bramie wejściowej na cmentarz sprzedaje znicze. Gdy mężczyźni odsunęli pokrywę grobowca, w którym znajdowały się szczątki tragicznie zmarłych dzieci, i weszli do środka, nagle obaj stracili przytomność.
Po chwili na miejscu były już wozy straży pożarnej, karetka pogotowia ratunkowego i policjanci. Strażacy wyciągnęli poszkodowanych grabarzy z grobowca i przekazali pod opiekę ratownikom medycznym.
Nadal przebywają w szpitalu
Podczas akcji ratunkowej obaj mężczyźni wciąż byli nieprzytomni. Zostali zabrani do sądeckiego szpitala. Jak relacjonuje "Sądeczanin.info", jeden z nich był reanimowany, ale ratownikom udało się przywrócić akcję serca.
– Obecnie na miejscu policjanci wykonują czynności procesowe i ustalają dokładne okoliczności i przyczyny tego zdarzenia – przekazała kom. Justyna Basiaga, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu.
Pracownicy zakładu pogrzebowego odzyskali już przytomność, ale nadal przebywają w sądeckim szpitalu. Z jednym z nich wciąż jest utrudniony kontakt. Lekarze wykonują obecnie liczne badania, aby ustalić, co było przyczyną utraty przytomności. Na cmentarzu są także obecni przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy.
O zdarzeniu poinformował służby przyszły zięć mieszkanki Grabowa. Mężczyzna przyszedł odwiedzić ją w domu, a gdy jej nie zastał, zaczął jej szukać. Jednym z miejsc, które sprawdził, był pobliski cmentarz.
To właśnie tam znalazł torebkę swojej przyszłej teściowej i usłyszał wydobywające się ze studni wołanie o pomoc. Mężczyzna próbował pomóc kobiecie, jednak nie było to możliwe ze względu na głębokość zbiornika. Strażacy, przy pomocy specjalnych urządzeń, wyciągnęli kobietę ze studni i przekazali ją medykom. Mieszkanka gminy Lubawa trafiła do szpitala i na obserwację.
Jak doszło do wypadku? Według ustaleń policji kobieta poślizgnęła się i wpadła do głębokiej na około 10 metrów studni. Jej organizm szybko słabł z powodu lodowatej wody.