Na hummus w Krakowie czeka się nawet kilka dni. Podobnie jest z szytymi na miarę butami i torebkami. Klienci są gotowi stanąć w kolejce, żeby dostać coś wyjątkowego. Nie przeraża ich ani czas oczekiwania ani skomplikowany proces zamawiania. Po latach zakupów w stylu „zaraz” i „natychmiast” Polacy dojrzeli do cierpliwości. Kolejka wcale nie musi już kojarzyć się z PRL-em. Stań po luksus.
O hummusie Amamamusi szeptano już od wiosny. Plotka głosiła, że jest niebiański w smaku i wyjątkowy w swoim rodzaju. To, co jednak najbardziej ekscytowało krakowskich bywalców, to wcale nie sama potrawa, ale też proces jego zamawiania. W końcu pyszny hummus wcale nie jest dla każdego. – Początkowo robiliśmy go tylko dla krewnych i znajomych królika – opowiada Kasia Pilitowska, właścicielka Amamamusi. – Wiadomość o ręcznie robionym hummusie szybko jednak się rozniosła i do naszej kuchni zaczęli pukać nie tylko przyjaciele, ale także zupełnie obce osoby. Spodobało im się, że mogą kupić go w naszym domu, zobaczyć kuchnię, pogadać, dopytać się jak go robimy. Oczywiście hummus można kupić w sklepie, ale jego smak mocno odbiega od ideału. My swój przygotowujemy codziennie ze świeżych składników. Jest go tyle, ile w lodówce. Wiadomo, więc że musisz go wcześniej zamówić, ale to akurat nikomu nie przeszkadza – mówi Kasia.
Hummus, o którym huczy w całym Krakowie, można kupić albo w kuchni od Kasi, albo we wskazanych przez nią miejscach. Każdy przygotowywany jest „po domowemu” ze specjalnymi dodatkami i wyjątkową pieczołowitością. W związku z tym dostanie go z dnia na dzień często graniczy z cudem, tym bardziej, że hummus rozwożony jest rowerem, a z tym jak wiadomo zimą bywa różnie. Klienci jednak nie rezygnują i biznes idzie jak złoto. Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było zapisywanie się na „kolejkową listę”. Dziś to co raz częstszy chwyt marketingowy i dobry sposób na wymagającego klienta.
Tydzień czekania - godzina narzekania
– Czasem klientki próbują mnie lekko szantażować, albo się frustrują, ale większość dobrze przyjmuje wiadomość, że na buty trzeba poczekać – żartuje ekspedientka ze sklepu Loft37, gdzie buty szyje się za zamówienie. – Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś zrezygnował z zakupu, choć czasem podejmowane są próby negocjacji. Większość jednak osób, które trafiają do naszego sklepu wiedzą, że trzeba będzie czekać i są na to przygotowane. Co zabawne, duża część butów wcale nie jest odbierana w terminie – dodaje ekspedientka. Jak widać trudniejsza jest sama decyzja o czekaniu, niż proces.
Zuzia Górska, projektantka torebek i blogerka naTemat, co roku w okresie przedświątecznym boryka się z problemem klientów, którzy wszystko zamawiają na ostatnią chwilę. W tym roku wymyśliła jednak na nich świetny sposób. Zaoferował im pięknie wykonane bony podarunkowe. Dzięki temu oszczędziła i sobie i klientom frustracji. Bon będzie można zrealizować po Bożym Narodzeniu. Obdarowany nie tylko będzie mógł stworzyć torebkę według własnego życzenia, ale też będzie miał pełną satysfakcję z prezentu. W końcu to liczy się najbardziej.
Myślę, więc czekam
Cierpliwość to zupełnie nowa cecha u polskiego klienta. Jeszcze piętnaście lat temu stanie w kolejce kojarzyło się jednoznacznie z minionym ustrojem i raczej nie nastrajało pozytywnie. Cenne było to, co dostawało się od ręki. Reszta musiała sobie poczekać. Dziś sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej. To, co wystane, urasta w naszych oczach do ekskluzywnego, a to, co dostępne jest wszędzie, traktowane jest jako mniej wartościowe.
– Proces ten zapoczątkował się kilka lat temu, kiedy nastąpiło przesunięcie zakupów ze sklepu do internetu – tłumaczy doktor Anna Maria Zawadzka, psycholog biznesu z Uniwersytetu Gdańskiego. – Klienci zauważyli, że jeżeli chcą mieć coś wyjątkowego, to muszą tego poszukać poza sklepowymi półkami, gdzie od dłuższego czasu pokutuje jeden wzór. Z jednej strony więc przyczyną takiego zachowania jest chęć bycia oryginalnym, a z drugiej fakt, że mamy coraz mniej czasu. Jeśli więc już chcemy go poświęcić, to chcemy, żeby efekty były zadowalające. Nie mówiąc już o tym, że Polacy jako jedni z niewielu w Europie wciąż starają się kupować racjonalnie. Liczy się nie tylko cena, ale także jakość – komentuje psycholog.
Trend, który można zauważyć w biznesie, rozwija się też na innych polach. Ostatnie lata należą do sezonowości, lokalności i jakości. Konsumpcyjnym styl życia przechodzi kryzys. Nie chcemy już tonąć w prezentach, nosić sieciowych ciuchów i jeść w bezosobowych kawiarniach. Za spersonalizowane produkty jesteśmy w stanie zapłacić więcej, bo przynoszą nam większą satysfakcję. Oczywiście pozostaje pytanie, czy hummus po który ustawia się pół Krakowa jest jeszcze produktem unikatowym?