Burzliwy powrót Kazimiery Szczuki do mediów. Kariera dziennikarki-skandalistki
Wioleta Wasylów
14 września 2022, 10:59·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 14 września 2022, 10:59
Kazimiera Szczuka, która dopiero dwa tygodnie temu powróciła po długiej przerwie do pracy w mediach i zadebiutowała jako prowadząca audycję w radiu RMF FM, zaliczyła dwie wpadki, z których nie omieszkali żartować internauci. W przeszłości dziennikarka, która jest również działaczką feministyczną, nie raz wywoływała skandale i mierzyła się z uszczypliwościami. Jak układała się jej dotychczasowa kariera? I co robiła w czasie, gdy niemal całkowicie wycofała się z życia publicznego?
Reklama.
Reklama.
Wrzesień jak na razie nie jest specjalnie szczęśliwy dla Kazimiery Szczuki. W tym miesiącu zaczęła pracę w radiu jako prowadząca "Popołudniową rozmowę RMF FM", jednak zarówno premierowa, jak i druga audycja nie do końca poszły z jej planem.
Wpadki Szczuki w RMF FM
W zeszły poniedziałek, 5 września, publicystka niezadowolona z przebiegu rozmowy na temat reparacji wojennych z gościem, wiceszefem MSZ Pawłem Jabłońskim, powiedziała do niego, by mówił "zwięźlej i na temat", a ostatecznie dodała: "Chciałabym, aby pan przestał mówić". Po emisji programu przyznała, że "zupełnie bezsensownie zaatakowała gościa", dodając, że "to było głupie i chamskie".
Jednak już tydzień później, podczas drugiej audycji Szczuce przytrafiła się kolejna "niefortunna" sytuacja. Kiedy zapraszała po części radiowej na część internetową rozmowy z przewodniczącym PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, pomyliła nazwy stacji radiowej, w której pracuje, i powiedziała: TOK FM. Po chwili zakryła usta i dodała: "O Jezu! Przepraszam! RMF FM".
Wpadki dziennikarki nie przeszły bez echa, zarówno wśród internautów, jak i kolegów po fachu. Niektórzy drwili z nich i wytykali brak profesjonalizmu. Inni stawali w obronie publicystki.
Skandale wokół Kazimiery Szczuki. Jak wyglądała jej wcześniejsza praca w mediach?
Niedługo przed debiutem na antenie RMF FM, w sierpniu, Szczuka przyznała w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl, że dotychczas nie miała do czynienia z prowadzeniem politycznych programów, a jej doświadczenie w radiu jest znikome. – Ucieszyłam się z nowego wyzwania – dodała wówczas.
W przeszłości 56-latka była związana przede wszystkim z telewizją i prasą. Najpierw po ukończeniu historii literatury na Uniwersytecie Warszawskim (jej pracę magisterską wyróżniono w konkursie im. Jana Józefa Lipskiego) udzielała się w gazetach i czasopismach. Jej teksty można było przeczytać w "Gazecie Wyborczej", "Res Publica Nowa", "Tekstach Drugich", "Zadrze" oraz "Piśmie Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych".
Do telewizji po raz pierwszy trafiła 21 lat temu. W TVP została – obok Witolda Beresia i Tomasza Łubieńskiego – współprowadzącą magazynu kulturalnego "Dobre książki". Na początku 2003 r. zaproponowano jej poprowadzenie programu "Pegaz", jednak utrzymała się w tej roli jedynie niecałe trzy miesiące.
To właśnie tam wywołała po raz pierwszy kontrowersje, kiedy podczas jednego z odcinków wdała się z pisarką Manuelą Gretkowską w wymianę zdań, w której obie nie stroniły od przekleństw. Wtedy Telewizja Polska postanowiła zwolnić dziennikarkę.
W 2004 r. Szczuka otrzymała szansę od stacji TVN. Wówczas poznała ją cała Polska: a to za sprawą teleturnieju "Najsłabsze ogniwo", którego została prowadzącą. Pasowała do koncepcji tego programu (na brytyjskiej licencji), bowiem słynęła z ciętego języka. Nie tylko otwarcie wytykała błędy uczestnikom, ale też rzucała w ich kierunku kąśliwe, często wręcz uwłaczające ich inteligencji i godności uwagi.
Szczukę ochrzczono mianem, najbardziej złośliwej prowadzącej w polskiej telewizji. Jak mówiła wtedy "Vivie", "jest niczym stara ciotka o ostrym spojrzeniu". Sam teleturniej zyskał popularność, ale wzbudzał duże kontrowersje. Zniknął z anteny w grudniu 2005 r., po niecałych dwóch latach od premiery.
W międzyczasie dziennikarka prowadziła też emitowany w TVN i TVN24 program nt. literatury pt. "Drugie wydanie poprawione". Szczuka była związana z TVN przez kilka lat. Do 2010 r. stosunkowo często pojawiała się gościnnie, jako ekspertka bądź jurorka, w różnych programach TVN, np. "Milionerach", "Top Model" czy "Tańcu z Gwiazdami". Zagrała nawet gościnnie w serialu "Niania".
W tym samym roku w TVP2 wystąpiła w jedynym z odcinków programu "Kocham Cię Polsko" i znalazła się w specjalnej komisji programu "Opowiedz nam swoją historię", który jednak nie znalazł uznania widzów.
Przez cały ten czas pielęgnowała łatkę naczelnej skandalistki i nie zrażały jej nieprzychylne komentarze internautów. – Nienawidzą mnie, bo jestem Żydówką i feministką, zwłaszcza feministką – oceniła w wywiadzie dla "Vivy".
A skandali na swoim koncie miała sporo, szczególnie w 2006 r. Zasłynęła wtedy m.in. tym, że oblała piwem ówczesnego redaktora naczelnego "Playboya", Marcina Mellera za pomysł sesji zdjęciowej z feministkami.
Sprowokowana uderzyła też w twarz prowadzącego bloga Pyta.pl podczas wiecu przeciwników Romana Giertycha. Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy oburzało się, że nie doszło po tym do reakcji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jednak w tym samym roku szerszym echem odbiła się inna afera. Kiedy Szczuka była gościem w talk-show u Kuby Wojewódzkiego (nadawanego jeszcze w Polsacie) próbowała naśladować w szyderczy sposób głos niepełnosprawnej założycielki Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci i prezenterki Radia Maryja, Magdaleny Buczek.
Polsat za emisję tego odcinka słono zapłacił, bo KRRiT nałożył na niego karę 500 tys. zł, ponieważ uznano, że doszło do kpin z osób niepełnosprawnych i osób, które się modlą. Szczuka przeprosiła za przedrzeźnianie i oznajmiła, że nie miała pojęcia o niepełnosprawności Buczek. Spadła jednak na nią duża fala krytyki.
Przerwa Szczuki od pracy w mediach. Co robiła przez ostatnie lata?
Kiedy TVN rozwiązał ze Szczuką współpracę, ta nie wróciła do pracy w telewizji, ale jeszcze przez jakiś czas pojawiała się w różnych programach, gdzie jako gość wypowiadała się w bardzo bezpośredni sposób na wiele różnych tematów: od globalnego ocieplenia, przez feminizm i aborcję po pedofilię w kościele.
Potem zaczęła się coraz bardziej usuwać w cień. Ograniczyła działalność w sferze życia publicznego do minimum. W rozmowie z portalem "Wiadomości24.pl" przekonywała, że "nie jest uzależniona od kariery w mediach" i nie zamierza zaprzestać mówienia tego, co myśli, tylko dlatego, że może zostać ukarana. – Nie będę mogła występować w telewizji? To trudno! Ja naprawdę nie muszę być gwiazdą – tłumaczyła.
Dodała wtedy, że choć raz ma lepszą, a raz gorszą pracę, to nie brakuje jej zajęć. Wymieniała, że wróciła do korzeni i zajęła krytyką literacką oraz rozwijaniem kariery akademickiej jako wykładowczyni gender studies w Instytucie Badań Literackich PAN i na wydziale reżyserii warszawskiej Akademii Teatralnej. Napisała też pięć książek (z czego dwie jeszcze w trakcie kariery telewizyjnej) osadzonych w głównej mierze w tematyce edukacji seksualnej.
Przez krótki okres próbowała też szczęścia w polityce, jednak bez powodzenia. W 2014 r. bezskutecznie próbowała się dostać do Parlamentu Europejskiego z okręgu kujawsko-pomorskiego jako bezpartyjna kandydatka z list komitetu Europa Plus Twój Ruch. Zaś w kolejnym roku nie udało jej się wejść z okręgu krakowskiego do Sejmu. Tam już startowała z list Zjednoczonej Lewicy jako członkini Twojego Ruchu.
Nie rezygnowała natomiast (i wciąż nie rezygnuje) z działalności społecznej i wspierania ruchów feministycznych, co robiła w zasadzie już od początku swojej kariery. Zaś w ostatnich latach pomagała organizować manifestacje organizacji Strajk Kobiet. Zabierała publicznie głos i podkreślała, że "rząd i kościół odbierają kobietom prawo do decydowania o sobie i torturują je".
Teraz Szczuka postanowiła też powrócić do mediów, w roli jednej z prowadzących "Popołudniową rozmowę w RMF FM".
Życie prywatne Szczuki. "Porzuciłem dla niej żonę"
Dziennikarka raczej rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. "Gazecie Telewizyjnej" powiedziała jednak, że choć jest "osobą towarzyską i lubianą", to w zaciszu domowym "miewa ogromne schizy". – Nie funkcjonuję w sposób ściśle skoordynowany – stwierdziła.
Z kolei w 2014 r. wyjawiła "Vivie", że jest w związku z Robertem Kowalskim: dziennikarzem i producentem filmów dokumentalnych, z którym poznała się w 2000 r. – Kojarzył mi się z gejem z Londynu albo Nowego Jorku, ze zdjęć w piśmie wnętrzarskim, noszącym szaliczki w kratkę i prowadzącym dużo terierów – powiedziała.
On z kolei przyznał wprost: "Miałem wtedy żonę i wszystko na pierwszy rzut oka bardzo poukładane. Ale zmieniłem dla Kazi swoje życie". Jak oboje dodali, są "uważani przez znajomych za nudną, mieszczańską parę".