Śnieg – jedni go lubią, drudzy nienawidzą.
Śnieg – jedni go lubią, drudzy nienawidzą. Fot. Shutterstock, Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta

Napadało tego śniegu, oj napadało. W końcu. Jednak ile ludzi, tyle opinii – jedni zacierają ręce na samą myśl o białym puchu, natomiast drudzy nie mogą się doczekać aż z ulic zniknie "to całe cholerstwo".

REKLAMA
Chyba wreszcie, po raz pierwszy w tym sezonie, możemy napisać, że zima zaskoczyła drogowców. Jedna noc wystarczyła, żeby w Warszawie spadło kilkanaście centymetrów śniegu.
Jeszcze lepiej/gorzej (opcja do wyboru) jest w innych regionach kraju. W górach leży nawet kilkadziesiąt centymetrów. Stacje telewizyjne prześcigają się w obrazkach z zakorkowanymi ulicami, na których pracują odśnieżarki i solarki, pokazując je na przemian z ujęciami ze stoków narciarskich.
Wczorajszy wieczór mógł zachwycić. Wielkie i gęsto padające płatki śniegu to widok przyjemny dla oka. Kilka osób w redakcji przyznało, że złapało się na patrzeniu przez okno, jak ulice i osiedla zamieniają się w swoją białą wersję. Spacer w taką pogodę też należy do tych przyjemniejszych.
Problem zaczyna się, gdy na drugi dzień wychodzimy z domu. Czar pryska. Jest zimno, mokro i wyjątkowo ciężko przebija się przez chodniki zasypane śniegiem. Autobusy nie przyjeżdżają na czas, nasze prywatne auta trzeba wykopać z zaspy i oskrobać z lodu, a droga do pracy staje się kilkakrotnie dłuższa. Dziś rano przekonał się o tym Janusz Piechociński, który właśnie przez warunki pogodowe sporo spóźnił się do porannego programu "Jeden na jeden".

Przeczytaj koniecznie, dlaczego "zima jest cool!"
A jak jest [Waszym zdaniem]? Lubicie ten moment, w którym całe miasto przykrywa śnieg – dlaczego? Czy może wręcz odwrotnie, nie możecie doczekać się aż ta breja zniknie na dobre?