Premier Morawiecki ogłosił wczoraj tzw. tarczę solidarnościową. Jednym z jej elementów jest obniżenie zużycia energii w budynkach administracji publicznej o 10 proc. Nie wszystkim się to jednak podoba. – Będziemy chodzić do pracy w swetrach – mówią samorządowcy.
Reklama.
Reklama.
Mateusz Morawiecki ogłosił tarczę solidarnościową, która ma zabezpieczyć gospodarstwa domowe przed gwałtownymi wzrostami cen prądu.
Jednym z jej elementów jest obniżenie zużycia energii w budynkach administracji publicznej o 10 proc.
Samorządowcy, przyznają jednak, że w niektórych przypadkach będzie to niemożliwe.
Rządowa tarcza solidarnościowa
Rząd zdecydował się na konkretne rozwiązania, które mają zabezpieczyć Polaków przed wzrostem cen energii w sezonie jesienno-zimowym. Morawiecki ogłosił w czwartek, 15 września tarczę solidarnościową.
Państwo chce m.in. dać zagwarantowaną cenę energię co najmniej do poziomu 2 000 kWh rocznie. Premier powiedział, że rząd zaczyna zmiany od siebie, dlatego od 1 października budynki administracji publicznej, zarówno rządowe jak i samorządowe, będą zobowiązane do obniżenia zużycia energii o 10 procent.
RMF FM zapytało samorządowców, co sądzą o tym pomyśle. Nie wszystkim podobają się zaprezentowane przez premiera rozwiązania. "Będziemy chodzić do pracy w swetrach" - mówią z rozgoryczeniem samorządowcy.
– Na pewno tu, gdzie my pracujemy w urzędach, wszyscy będą się cieplej ubierali, ale jest gdzieś ta granica komfortu pracy. Zacznie się zaraz sezon chorobowy, więc wcale to nie będzie z korzyścią dla wszystkich – powiedział reportera RMF FM burmistrz Podkowy Leśnej Artur Tusiński.
Nie ma na czym oszczędzać
Samorządowcy podkreślają jeszcze jedną rzecz. Według nich takie zrównanie wszystkich do jednego poziomu nie jest dobrym podejściem. Niektóre jednostki są w stanie ograniczyć zużycie energii na przykład przez zrezygnowanie z iluminacji ulicznych czy oświetlania w nocy zabytków. Jednak są gminy, które nie są w stanie ściąć kosztów, nawet jakby bardzo chciały.
– My po prostu nie mamy, na czym oszczędzać. Nie mamy iluminacji, nie mamy zabytków. W życiu 10 procent nie będzie możliwe do osiągnięcia" - stwierdziła w rozmowie z RMF FM wójt gminy Izabelin Dorota Zmarzlak.
Do tego pod koniec roku, w sezonie jesienno-zimowym urzędnicy mają zazwyczaj więcej pracy, więc często muszą zostawać dłużej w urzędach, co również nie sprzyja oszczędzaniu. Samorządowcy mają żal do premiera, że najpierw rząd ogłosił dodatek węglowy, co poskutkowało lawiną wniosków, a teraz każe im oszczędzać, mimo wzmożonej pracy.
– W przypadku jeszcze takiego zasypania nas różnego rodzaju zleceniami. Chociażby wnioskami o dodatek węglowy. Mój GOPS będzie pracował raczej dłużej niż krócej, co jak łatwo się domyślić nie wygeneruje żadnych oszczędności – zauważa wójt gminy Izabelin w cytowanym wywiadzie.
Użytkownicy budynków administracji publicznej oszczędności mogą szukać jeszcze w tak prozaicznych czynnościach jak obniżanie temperatury w pomieszczeniach, rezygnowanie z niektórego oświetlenie czy zmniejszenie użycia wody w kranach. Jednak końcowy bilans tych oszczędności i tak nie będzie wysoki.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.