Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w rządzie i PO wciąż trzyma się mocno, ale bezsilność w sprawie sprowadzenia do Polski wraku prezydenckiego tupolewa ściągnęła na niego zmasowaną krytykę, nie tylko politycznych rywali. "Niesatysfakcjonujące", "nieskuteczne", "bezradne" – tak działania ministra oceniają jego partyjni koledzy.
Kiedy w marcu 2010 roku Platforma Obywatelska ogłosiła wyniki prawyborów, premier Donald Tusk mówił, że Radosław Sikorski, mimo porażki z Bronisławem Komorowski, wzmocnił swoją pozycję w partii i rządzie. Szybko okazało się jednak, że w tych słowach więcej było kurtuazji niż prawdy.
Jak doniósł tygodnik "Wprost", kilka miesięcy po prawyborach Sikorski próbował zbudować w PO własną frakcją. Wystarczyło kilka spotkań z partyjnymi kolegami i przekonał się, że nie ma na to żadnych szans. Po pierwsze, nie jest zbyt lubiany, po drugie - dla wielu posłów już zawsze pozostanie politykiem z pisowską przeszłością. "Jemu kompletnie brakuje partyjnego wyczucia, jest jak słoń w składzie porcelany" – komentował w rozmowie z tygodnikiem jeden z parlamentarzystów PO.
Teraz Sikorski przyjął kolejny cios. 10 grudnia zwrócił się z prośbą do szefowej dyplomacji Unii Europejskiej Catherine Ashton o pomoc w sprawie zwrotu wraku Tu-154, który wciąż znajduje się w Rosji. Po kilku dniach okazało się, że ta inicjatywa spaliła na panewce. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow po poniedziałkowym spotkaniu z Sikorskim zadeklarował, że stanowisko Rosji w sprawie zwrotu wraku nie zmieni się do czasu zakończenia rosyjskiego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.
– Ta inicjatywa Sikorskiego była ukłonem w stronę pisowskiego elektoratu. Taki ukłon był zupełnie niepotrzebny i teraz wyszło na to, że minister popełnił dyplomatyczną niezręczność – komentuje w rozmowie z naTemat dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Politycy od prawa do lewa nie mówią o "niezręczności". Nie mają wątpliwości, że bezowocna szarża dyplomatyczna szefa polskiej dyplomacji to po prostu porażka. "Sikorski ogłosił bezradność Polski" – stwierdził Józef Oleksy z SLD. "Ośmieszył dyplomację" – powiedział Janusz Palikot. "Działa lub działał na szkodę Polski" – ocenił Krzysztof Szczerski z PiS.
Symptomatyczne jest to, jak na działania Sikorskiego w sprawie wraku tupolewa ocenili sami politycy Platformy Obywatelskiej. Wsłuchując się w te reakcje można odnieść wrażenie, że zmiana retoryki w kwestii szczątków Tu-154 i prośba do Catherine Ashton to tak naprawdę samowola ministra.
Na to wskazywał już pierwszy krytyczny głos wiceprzewodniczącej PO Hanny Gronkiewicz-Waltz. – To jest w jakimś sensie bezradność. Jeśli nie jesteśmy w stanie sami tego wyegzekwować, to zwracamy się do Unii Europejskiej, (...) to trochę przyznanie się do bezsilności. Władimir Putin i tak nie zmieni swojego postępowania. Ja bym tej prośby nie wysyłała – skomentowała kilka dni temu obecna prezydent Warszawy.
Od decyzji Sikorskiego delikatnie zdystansował się także prezydencki minister Tomasz Nałęcz. – [Ta prośba] na pewno nie ułatwi działania pani Ashton. Wydaje mi się, że prezydent Rosji, rząd Rosji powinni się o sprawie dowiedzieć z rozmowy z panią Ashton, a nie z oświadczeń ministra. Ale to minister, on zna tą sprawę od podszewki, on wybiera drogę postępowania – stwierdził.
Dziś, kiedy już wiadomo, że inicjatywa Sikorskiego nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, posłowie PO nie palą się do wygłaszania komplementów pod adresem swojego ministra. – Można powiedzieć, że nie mamy satysfakcji. Ale przynajmniej minister Ławrow mówi w sprawie wraku inaczej niż jeszcze niedawno – ocenia w rozmowie z naTemat poseł Andrzej Halicki z sejmowej komisji spraw zagranicznych.
Inny parlamentarzysta PO, Jerzy Borowczak, jest podobnego zdania. – No cóż, wygląda na to, że działanie ministra było mało skuteczne. Przynajmniej pokazał, że chce działać – mówi Borowczak.
Gest wobec PiS, krytyka ze strony własnego obozu politycznego – takie zestawienie z pewnością nie działa na korzyść Sikorskiego. – Jego pozycja nie jest tak mocna, jak w momencie, kiedy decydował się kandydować w prawyborach – podsumowuje dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Jak twierdzi jednak, minister wciąż wchodzi w skład pierwszego rzędu zauszników premiera Donalda Tuska.
Z taką oceną zgadza się dr Wojciech Jabłoński, specjalista ds. marketingu politycznego. – Oczywiście, ta sprawa to porażka Sikorskiego, ale wydaje mi się, że nie będzie miała wpływu na karierę Sikorskiego – przekonuje.
Reklama.
dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz
politolog
Ta inicjatywa Sikorskiego była ukłonem w stronę pisowskiego elektoratu. Taki ukłon był zupełnie niepotrzebny i teraz wyszło na to, że minister popełnił dyplomatyczną niezręczność.
Nie jest jasne, czym kierował się Sikorski, ogłaszając to wszem wobec, zamiast działać w dyskrecji, bo na pewno nie pragmatyzmem" CZYTAJ WIĘCEJ
Magdalena Merta
wdowa po Tomaszu Mercie
Wszystkie działania MSZ w tej sprawie należy docenić i uznać za właściwe. Po blisko trzech latach bezczynności dobrze, że sprawa wraku powraca, że Polacy zdobyli się na odwagę, aby tą kwestię poruszać. Należy więc pochwalić MSZ, niezależnie od tego jak oceniamy ich skuteczność. Jest po prostu gotowość przejęcia wraku i - jak rozumiem - chęć poddania go badaniom. CZYTAJ WIĘCEJ