nt_logo

Udali, że są z komisji wojskowej i zadzwonili do syna Pieskowa. Jego odpowiedź rozwścieczy Rosjan

Adam Nowiński

21 września 2022, 22:06 · 3 minuty czytania
Władimir Putin podpisał w środę dekret o częściowej mobilizacji. Wykorzystali to dziennikarze opozycyjnego kanału Populiarnaja Politika, którzy zadzwonili do syna Dmitrija Pieskowa. Udali, że są z komisji wojskowej i chcą wcielić go do wojska. Odpowiedź syna rzecznika Kremla rozwścieczy Rosjan.


Udali, że są z komisji wojskowej i zadzwonili do syna Pieskowa. Jego odpowiedź rozwścieczy Rosjan

Adam Nowiński
21 września 2022, 22:06 • 1 minuta czytania
Władimir Putin podpisał w środę dekret o częściowej mobilizacji. Wykorzystali to dziennikarze opozycyjnego kanału Populiarnaja Politika, którzy zadzwonili do syna Dmitrija Pieskowa. Udali, że są z komisji wojskowej i chcą wcielić go do wojska. Odpowiedź syna rzecznika Kremla rozwścieczy Rosjan.
Zadzwonili do syna Pieskowa z powołaniem do wojska. Oto co odpowiedział. Fot. KIRILL KUDRYAVTSEV/AFP/East News
  • W środę Władimir Putin wygłosił orędzie do narodu, w którym poinformował Rosjan o rozpoczęciu częściowej mobilizacji w związku z wojną w Ukrainie
  • Fakt ten wykorzystali dziennikarze kanału Populiarnaja Politika
  • Udali, że są z komisji wojskowej i zadzwonili do syna rzecznika prasowego Kremla, Dmitrija Pieskowa

Prowadzący kanał Populiarnaja Politika zadzwonił do syna Dmitrija Pieskowa. Przedstawił się jako pracownik wojskowej komendy uzupełnień. Poinformował mężczyznę po drugiej stronie telefonu, że ma się stawić na szkolenie.

Odpowiedź syna rzecznika Kremla może nie spodobać się Rosjanom, którzy nie mają wyboru w przypadku takiego telefonu i tylko łapówka, albo poważny uraz mogą ich uchronić od pójścia w kamasze.

– Jeśli wie pan, że nazywam się Pieskow, to powinien pan zdawać sobie sprawę, jak dalece jest to nie do końca odpowiednie, bym tam się znajdował – odpowiedział syn Pieskowa. Dodał, że kwestię powołania do wojska będzie "załatwiać na innym szczeblu".

Przypomnijmy, że w środę w rosyjskiej telewizji publicznej Władimir Putin ogłosił, że podpisał dekret o rozpoczęciu częściowej mobilizacji. Rosyjscy wojskowi ustalili, że może on objąć nawet 300 tysięcy Rosjan.

Decyzja Putina wywołała panikę wśród obywateli, którzy wykupili wszystkie możliwe bilety lotnicze za granicę. Ponadto w wielu miastach w kraju wybuchły protesty i zamieszki. Do akcji wkroczyła policja.

Pieskow i jego uprzywilejowane dzieci

To nie pierwszy raz, kiedy dzieci Pieskowa pojawiają się w nagłówkach mediów. On sam także często jest opisywany i nie tylko w kontekście wypowiedzi na temat Putina.

Warto nadmienić, że to właśnie Dmitrij Pieskow powiedział w pierwszym dniu inwazji Rosji na naszych sąsiadów, że Ukrainę należy oczyścić z nazistów. Rzecznik Kremla stwierdził, że to właśnie "denazyfikacja" jest celem operacyjnym wojsk rosyjskich na Ukrainie.

– Idealna Ukraina powinna być wyzwolona, oczyszczona z nazistów, pronazistowskich ludzi i ideologii – oznajmił podczas konferencji prasowej Pieskow w odpowiedzi na pytanie, czy "denazyfikacja" ma oznaczać konieczność zmian w ukraińskim rządzie.

Sankcje USA na rodzinę rzecznika Kremla

Na początku marca głośno było także o jego córce, Jelizawiecie, którą amerykański rząd objął sankcjami. Nie kryła swojego oburzenia po decyzji administracji Joe Bidena.

"Moim zdaniem obejmowanie sankcjami dorosłych dzieci, które od dawna prowadzą własne życie osobiste i zawodowe, jest niedorzeczne" – podkreśliła na wstępie córka rzecznika Putina.

Dodała, że jest wzburzona tym, że ona także musi odpowiadać za coś, w co zaangażowany jest jej ojciec. "Obwiniając krewnych za wywołaną wojnę, można by obwiniać potomków amerykańskich i europejskich rodzin za zło, jakie zgotowały poprzednie pokolenia" – stwierdziła.

24-letnia Jelizawieta podkreśliła, że prowadzi niezależne życie, stąd nie rozumie, dlaczego została w to wplątana szczególnie przez kraj (red. USA), który "uważa się za państwo prawa".

"Twierdzenia, że prowadzę luksusowe życie, nie ma związku z bezpieczeństwem. Wprowadzone przepisy nie mają nic wspólnego z 'rządami prawa'" – skwitowała.