Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację. I rzeczywiście, udało mu się zmobilizować... swoich obywateli. Zaczęli szukać sposobów, jak wydostać się z kraju, by wymigać się od powołania do wojska. Prawdę o nastrojach po orędziu dyktatora pokazuje wyszukiwarka Google, ale nie tylko. Oto dowody, że Rosjanie naprawdę spanikowali.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Władimir Putin nie ma zamiaru spuścić z tonu ws. wojny w Ukrainie. Prezydent Rosji swoim orędziem pokazał jednak, że jego plany pokrzyżowały się, więc ogłosił częściową mobilizację, a przy okazji postraszył Zachód. Postanowił wyslać sygnał, że jego kraj nie cofnie się przed niczym.
– Mamy dużo broni, by odpowiedzieć. To nie jest blef. Aby chronić nasz kraj i ludzi, używamy wszystkich dostępnych nam środków – podkreślał Putin. Na jego słowa najszybciej odpowiedzieli Rosjanie, których decyzja o "mobilizacji" dotyka bezpośrednio.
Zebraliśmy to, co działo się po przemówieniu rosyjskiego przywódcy.
Masowe protesty w Rosji
To dla Rosjan był kluczowy wątek z przemówienia Putina. Mobilizacja w Rosji ma objąć oficjalnie 300 tys. osób, mówi się jednak, że na front zostanie wysłanych znacznie więcej osób. Obywatele Rosji, nawet jeśli przyklaskują Putinowi ws. inwazji na Ukrainę, to sami na wojnę raczej iść nie chcą. Dlatego jeszcze w środę (21 września) wieczorem wyszli zaprotestować.
Wiadomo, że w Rosji każdy akt sprzeciwu może skończyć się zgarnięciem przez służby i trafieniem za kratki. Tym razem demonstracje odbywały się nie tylko w Moskwie, ale też w mniejszych miastach. Na razie wiadomo o ponad 1300 zatrzymanych osobach.
Aresztowanie może się dla nich okazać wyborem mniejszego zła, o czym w rozmowie z Rafałem Badowskim mówił dla naTemat gen. Waldemar Skrzypczak. Nieprzypadkowo w Rosji wprowadzono ostatnio ustawę o więzieniu w przypadku uchylania się od służby wojskowej. – A ludzie i tak wybiorą więzienie, bo widzą, co się dzieje – ocenił wojskowy.
Rosjanie kupują bilety w jedną stronę
Już w dniu orędzia Putina wielu Rosjan chciało po prostu uciec z kraju. Dla przykładu, bilety na loty z Moskwy do Belgradu, obsługiwane przez Air Serbia, jedynego europejskiego przewoźnika poza Turkish Airlines, który utrzymuje loty do Rosji pomimo embarga z Unii Europejskiej, zostały wyprzedane na kilka następnych dni.
Z kolei koszty podróży stały się absurdalnie duże. Cena lotów z Moskwy do Stambułu lub Dubaju poszybowała w ciągu kilku minut, osiągając nawet 9,2 tys. euro za bilet w jedną stronę w klasie ekonomicznej. Rosjanie zainteresowali się też krajowym przewoźnikiem. Zapytania o "Aerofłot" w wyszukiwarce Google szybko wzrosły.
"Jak uciec z Rosji bez paszportu?"
Jeśli nie samolotem, to... jakkolwiek. Rosjanie szukali wszelkich sposobów na wydostanie się z kraju, o czym świadczą zapytania w Google. Podobnie to wygląda w wyszukiwarce Yandex.
Wchodząc w szczegóły, Rosjanie chcieli też sprawdzić, co właściwie oznacza dla nich "mobilizacja", na co zwróciła uwagę analityczka Anna Mierzyńska. "Przebicia też w tematach: jak wyjechać z Rosji i paszport zagraniczny (i wszystkie pokrewne). Jak wyjechać – najwięcej zapytań z Petersburga. Moskwa na 4. miejscu" – wyliczała na Twitterze.
Z danych w Google wynika, że Rosjanie są skłonni wyjechać choćby do Armenii, Kazachstanu czy Gruzji, byle tylko uniknąć skutków najnowszych pomysłów Putina. Szukają się też np. "miejsca do wyjazdu z Rosji bez wizy".
Popularność zyskały też sposoby na uniknięcie poboru nawet bez wyjazdu. W Yandex ludzie wpisują: "jak złamać rękę". Może trudno uwierzyć, ale to jedno z topowych wyszukiwań.
Do sieci trafiły również nagrania, pokazujące ruch na granicach. Poniżej zdjęcie z pogranicza rosyjsko-gruzińskiego, wykonane wieczorem 21 września. Ponadto na nagraniach widać sznur samochodów, czekających na odprawę.
Przy okazji wzmożonego ruchu na granicach, pojawił się fake news związany z fińską granicą. Nie jest prawdą, że na granicy fińsko-rosyjskiej utworzyły się wielokilometrowe kolejki. Fińska Straż Graniczna zdementowała te doniesienia.
"Sytuacja na granicach Finlandii nie zmieniła się wraz z zapowiedzią rosyjskiej mobilizacji. W mediach społecznościowych krążą filmy, z których przynajmniej niektóre zostały już wcześniej nakręcone, a teraz wyrwane z kontekstu. W obiegu są nieprawdziwe informacje" – przekazano.
Tymczasem brytyjski resort obrony studzi emocje po wystąpieniu Putina. Ministerstwo wskazało w nowym raporcie, że Rosja "prawdopodobnie będzie zmagać się z logistycznymi i administracyjnymi wyzwaniami", jeśli chce wysłać 300 tys. rezerwistów do walki w Ukrainie.
Z kolei Kreml bagatelizuje doniesienia o tym, że Rosjanie uciekają przed stawieniem się do jednostek. Prokuratura w Moskwie ostrzegła, że wezwania w internecie do przyłączenia się do protestów ulicznych lub udział w nich mogą skutkować karą więzienia do 15 lat.