nt_logo

"Łabędziem być" to najokrutniejszy program telewizyjny, jaki kiedykolwiek powstał. Oto dlaczego

Aneta Olender

29 września 2022, 16:36 · 5 minut czytania
Depresja, lęki i brak akceptacji siebie - z takimi konsekwencjami musiała borykać się uczestniczka programu "Łabędziem być". O pogorszenie swojego stanu obwiniała twórców reality show. W roku 2010, sześć lat po zakończeniu emisji, Entertainment Weekly przyznał programowi tytuł najgorszej produkcji telewizyjnej.


"Łabędziem być" to najokrutniejszy program telewizyjny, jaki kiedykolwiek powstał. Oto dlaczego

Aneta Olender
29 września 2022, 16:36 • 1 minuta czytania
Depresja, lęki i brak akceptacji siebie - z takimi konsekwencjami musiała borykać się uczestniczka programu "Łabędziem być". O pogorszenie swojego stanu obwiniała twórców reality show. W roku 2010, sześć lat po zakończeniu emisji, Entertainment Weekly przyznał programowi tytuł najgorszej produkcji telewizyjnej.
W programie "Łabędziem być" kobiety przechodziły ekstremalną metamorfozę w 3 miesiące. Fot. ESClad / Youtube

Jennifer Pozner, amerykańska pisarka, feministka i krytyczka mediów nazwała reality show najbardziej sadystyczną serią dekady. Publicysta Robert Bianco, pracujący wówczas w USA Today, do opisania programu użył określenia "odrażający". Stwierdził także, że twórcy takich formatów nie mają granic.


Mimo powszechnej krytyki, od której nie stronili także widzowie, każdy odcinek pierwszej serii "Łabędziem być" przyciągał przed telewizory ponad 9 mln osób.

Brzydkie kaczątko

Reality Show miało swoją premierę na antenie Fox News 7 kwietnia 2004 roku. Do programu zgłaszały się kobiety (standardowo zaniedbane, nieszczęśliwe, w rozciągniętych swetrach, z efektami nieudanej koloryzacji włosów), które marzyły o zmianie wyglądu, za którą, jak obiecywano, miała iść także wewnętrzna przemiana.

"Uczestniczki programu – kobiety, które ugrzęzły w codzienności życia – poprzez serię zabiegów odzyskują wiarę w siebie i urodę, przechodząc niesamowitą fizyczną, psychiczną i emocjonalną przemianę" – tak opisywano pozycję w Telemagazynie.

Operacje plastyczne, nieinwazyjne metody poprawiania wyglądu, zabiegi dentystyczne, diety, treningi, a na końcu zmiana fryzury i – wisienka na torcie – oszałamiający makijaż. Metamorfoza, jak na tak radykalne działania, przebiegała błyskawicznie, bo trwała tylko 3 miesiące.

Po tym czasie uczestniczki, w każdym odcinku dwie, poddawane były ocenie jurorów. Po co? A no po to, aby jedna z nich usłyszała, że nie jest wystarczająco dobra i to ta druga dostąpi zaszczytu wzięcia udziału w wielkim finale – w konkursie piękności. Tam kobiety odpowiadały na pytania i prezentowały się w bieliźnie, kostiumie kąpielowym i w sukni wieczorowej.

W trakcie realizacji programu kobiety nie mogły korzystać z luster i nie miały dużego, a właściwie żadnego wpływu na to, jakim zmianom zostaną poddane i jak będą ostatecznie wyglądały.

Do naprawy

Twórcy "Łabędziem być" bronili programu, twierdząc, że wzmacnia on poczucie własnej wartości kobiet, że leczy kompleksy i pozwala uwierzyć w siebie. Tymczasem owszem, może i wzmacniał, ale przeświadczenie, że tylko idealne, nieodbiegające od standardów ciało zapewnia powodzenie i satysfakcję w życiu.

Wystarczy schudnąć, pozwolić naprawić się chirurgowi plastycznemu, a problemy rozwiążą się same. Reality show promowało negatywy wizerunek ciała.

Trzeba przyznać, że argumenty, które miały przemawiać na korzyść serii, brzmią absurdalnie. "Jeśli ściana w twoim domu rozpada się, pęka, to ją naprawiasz. Jeśli twój samochód jest zepsuty, sięgasz po nowy lakier. Po co miałabyś chodzić po urodzeniu trójki dzieci z brzuchem lub cyckami, które ci przeszkadzają, jeśli możesz je naprawić?" – twierdziła Nely Galan, producentka "Łabędziem być".

W 2005 roku scenarzystka programu Rebecca Hertz w rozmowie z Entertainment Weekly przyznała, że na potrzeby "Łabędziem być" tworzono dialogi i kreowano atrakcyjne sytuacje w procesie montażu. Ofiarą tej manipulacji padł mąż jednej z uczestniczek. Choć uważał, że jego żona jest piękna, został tak poprowadzony w wywiadzie, by użył określenia przeciętna. Mężczyzna był wściekły, gdy podczas emisji odcinka zobaczył ostateczny efekt.

Będziesz piękna i wszyscy będą cię lubić

O programie przypomniała językoznawczyni Martyna Zachorska, która znana jest jako autorka konta na Instagramie @paniodfeminatywow. W poście z cyklu "Dawno temu w telewizji... a dziś nie do pomyślenia (i dobrze!)!" podkreśliła, że "choć dziś kultura diety i mit urody mają się chyba lepiej niż wówczas", to podobna produkcja teraz nie mogłaby pojawić się żadnej ramówce.

"Program był całkowitym zaprzeczeniem zasad etycznych, a także po prostu niebezpieczny ze względu na dużą liczbę operacji i zabiegów w krótkim czasie (3 miesiące!). Niestety, podejrzewam, że jego wydźwięk - "wyzywali cię w szkole, bo byłaś brzydka, zrobimy ci metamorfozę, to będziesz piękna i wszyscy będą cię lubić" - przemówił do wielu nastolatek oglądających go" – napisała.

Martyna Zachorska najprawdopodobniej nie myliła się, mówiąc o wpływie formatu na nastolatki. Świadczą o tym komentarze pod jej postem: "Uwielbiałam ten program, oglądając go, myślałam, że jak dorosnę, to sobie zoperuję dużo rzeczy w ciele" – wspominała jedna z internautek.

Muszę przyznać, że jako była fanka reality show o metamorfozach, ja także oglądałam ten program razem z mamą i siostrą. Oglądałam i zazdrościłam. Ile te kobiety mają szczęścia – myślałam – ktoś dał im szansę, by odkryły swoje prawdziwe piękno. To nic, że płakały, cierpiały po operacjach. Przecież za chwilę będą płakały ze wzruszenia, kiedy zobaczą, jak się zmieniły. Sądziłam, że na pewno warto. Efekt był przecież spektakularny.

Na całe szczęście wśród publiczności były osoby, które myślały inaczej: "Oglądałam to, jak byłam mniejsza. Zawsze byłam przerażona, że tyle kobiet nie było w stanie siebie zaakceptować. Część z nich wcale nie była aż tak okropna, dla mnie normalne kobiety. Problemem był ówczesny kanon piękna i 'rozkwit' operacji plastycznych wśród celebrytów".

"Widziałam wersję amerykańską i potem polską realizację. Już wówczas pojawiały się komentarze, że większość bohaterek amerykańskiej wersji nie poradziła sobie po programie, że 'załatwianie problemów' szeregiem operacji i bardzo powierzchowna zmiana pogłębiły tylko istniejące problemy…", "Byłam od nich mądrzejsza, bo myślałam sobie 'przecież powinni te panie skierować na terapię, popracować nad ich samooceną, a nie robić te wszystkie implanty'. To był istny shit ten program, serio!" – podkreślały obserwatorki Martyny Zachorskiej.

Program został wielokrotnie (m.in. w rankingu "Entertainment Weekly") uznany najokrutniejszym formatem reality show, jaki kiedykolwiek powstał. Uczestniczki po latach mówiły o problemach, z jakimi się zmagają przez program: komplikacje pooperacyjne, choroby psychiczne, problemy rodzinne (większość uczestniczek się rozwiodła). (...) Przechodziły mnóstwo zabiegów, jedna z nich, Rachel Love Frazier, przez trzy miesiące przeszła przez: lifting twarzy, liposukcję, powięszenie piersi, operację nosa, wszczepienie implantów w policzki i oczywiście nieinwazyjne procedury jak powiększanie ust. Wszystko to na diecie 1200 kcal, okraszone treningiem kardio dwa razy dziennie. Martyna Zachorskajęzykoznawczyni, autorka konta @paniodfeminatywow

Więzień w swoim domu

Lorrie Arias, która wzięła udział w programie, gdy mała 34 lata, przyznała później, że reality show znacząco przyczyniło się do wielu problemów, z którymi kobieta się borykała. Mówiła m.in. o chorobie afektywnej dwubiegunowej, toczniu, agorafobii, dysmorfofobii i depresji. Podkreślała, że została więźniem w swoim domu i nie potrafi cieszyć się życiem. Miała żal do twórców "Łabędziem być", że nie zadbali o dalszą opiekę, zwłaszcza terapeutyczną, uczestniczek.

Lorrie Arias przeszła w programie m.in. plastykę brzucha, uniesienie pośladków, uniesienie wewnętrznej strony uda, podwójny lifting twarzy, uniesienie górnej wargi, uniesienie górnej części ud, lifting oczu, endoskopowy liftingu brwi, plastykę nosa, powiększenie i lifting piersi.

Warto dodać, że kontrowersje wzbudził również fakt, że Lynn Ianni, zajmująca się wsparciem psychicznym uczestniczek w trakcie trwania ekstremalnej metamorfozy, mogła nazywać się psycholożką dzięki internetowemu kursowi.

Biorąc pod uwagę tę informację, nie powinno dziwić – choć oburzać nadal tak – że jedna z kobiet walczących o udział w finałowy konkursie usłyszała: "Kelly musi zebrać się w sobie i walczyć z tą depresją, jeśli ma dostać się do konkursu". Komentarz wspomnianej Kelly brzmiał mniej więcej tak: "Będę całkowicie zdruzgotana, jeśli nie wezmę udziału w konkursie". Nie udało jej się to.

Czytaj także: https://natemat.pl/308085,cialoneutralnosc-wybiera-cialopozytywnosc-co-to-jest-body-neutrality