Norwegia i Dania zwiększą bezpieczeństwo i nadzór wokół swoich obiektów infrastruktury energetycznej. Pojawi się tam również wojsko. Tak zdecydowały te kraje po domniemanym sabotażu rosyjskiego gazociągu Nord Stream na Morzu Bałtyckim.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na początku tygodnia nastąpił wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream. Mogą za tym stać Rosjanie
Z tego względu Dania i Norwegia będą bardziej strzec swojej infrastruktury energetycznej
Przypomnijmy, że na początku tygodnia poważne wycieki dotknęły dwa podwodne rurociągi gazu ziemnego biegnące z Rosji do Niemiec. Podejrzenie padało na władze na Kremlu.
Moskwa jednak nie przyznaje się do ataku i zaprzecza, że ma coś wspólnego z tym, co się stało. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odrzucił oskarżenia o sabotaż jako "przewidywalne, głupie i absurdalne". – Dość przewidywalne, a zarazem głupie i absurdalne jest dopuszczanie takiej narracji do debaty – przekazał mediom rzecznik.
Norwegia i Dania będą bardziej chronić swoją energetykę
Zdarzenie spowodowało, że Norwegia i Daniajuż ogłosiły, że będą bardziej chronić infrastrukturę energetyczną, w tym również przy wsparciu wojska.
– Norwegia – kraj bogaty w ropę naftową i największy dostawca gazu w Europie – wzmocni bezpieczeństwo swoich instalacji lądowych i morskich – przekazał minister energii tego kraju Terje Aasland, cytowany przez Reuters.
Urząd Bezpieczeństwa Ropy Naftowej tego kraju wezwał do zachowania czujności, po tym, jak niezidentyfikowane drony były widziane latające w pobliżu norweskich morskich platform naftowych i gazowych.
"PSA otrzymał szereg ostrzeżeń/zawiadomień od firm operatorskich na Norweskim Szelfie Kontynentalnym dotyczących obserwacji niezidentyfikowanych dronów/samolotów w pobliżu obiektów morskich" – podała agencja w oświadczeniu.
Także Dania zwiększy bezpieczeństwo w całym sektorze energetycznym po incydencie wobec Nord Stream. Duńska Agencja Morska wprowadziła również strefę wyłączenia na pięć mil morskich wokół wycieków. Jak przekazano, jest ryzyko zapalenia się ulatniającego się gazu "nad wodą i w powietrzu".
Trwa śledztwo w sprawie tego, co się wydarzyło na Bałtyku
Minister obrony Danii zapewnił, że nie ma powodu do obaw o bezpieczeństwo w regionie Morza Bałtyckiego. – Rosja ma znaczącą obecność militarną w regionie Morza Bałtyckiego – stwierdził Morten Bodskov, dodając, że zapewne incydenty ze strony Rosji będą się powtarzać.
W międzyczasie policja w Szwecji wszczęła śledztwo w sprawie "rażącego sabotażu" rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2, a do monitorowania sytuacji uruchomiono szwedzką jednostkę zarządzania kryzysowego. Jednostka ta skupia przedstawicieli różnych agencji rządowych.
Szwedzka minister spraw zagranicznych Ann Linde odbyła także rozmowę ze swoim duńskim odpowiednikiem Jeppe Kofodem. – To nie jest atak na Szwecję, ponieważ nie znajduje się na naszym terytorium. To jest incydent międzynarodowy – mówił Linde.
– Skupmy się teraz na odkryciu, co dokładnie się stało, i dlaczego. Każdy sabotaż przeciwko europejskiej infrastrukturze energetycznej spotka się ze zdecydowaną i skoordynowaną odpowiedzią – oznajmił z kolei Kofod.
Ministrowie obrony Szwecji, Danii i Finlandii stwierdzili, że eksplozje rurociągów nie stanowią zagrożenia militarnego.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.