Daniel Ljuboja to przykład piłkarza ze świetnym CV, który nad Wisłą potwierdził swoją klasę. Czy polecany przez niego Matsui pójdzie tą drogą?
Daniel Ljuboja to przykład piłkarza ze świetnym CV, który nad Wisłą potwierdził swoją klasę. Czy polecany przez niego Matsui pójdzie tą drogą? Agencja Gazeta

Cypr, zgrupowanie warszawskiej Legii. Daniel Ljuboja prowadzi ożywioną dyskusję z trenerem Maciejem Skorżą. - To dobry piłkarz, świetny technicznie. Nadałby się na skrzydło albo do środka pola - mówi swemu opiekunowi, jak relacjonuje "Przegląd Sportowy". O kim była mowa? O Daisuke Matsuim, 31-krotnym reprezentancie Japonii, uczestniku mundialu w RPA. Skorża swego piłkarza posłuchał, a mający imponujące piłkarskie CV Japończyk zgodził się odbyć w Legii testy.

REKLAMA
Ljuboja i Matsui razem grali w Grenoble. Japończyk zresztą już od 2004 roku występuje we Francji, z krótką przerwą na nieudany epizod w rosyjskim Tomie Tomsk. Ogółem w najwyżej klasie rozgrywkowej - Ligue Un - wystąpił aż 147 razy, zdobywając 17 bramek i notując 20 asyst. Reprezentując Le Mans, Grenoble i Dijon. Bilans godny pozazdroszczenia.
Tadeusz Fogiel, mieszkający we Francji menadżer piłkarski, dla "PS":

Jeżeli Matsui trafi do Legii, to będzie wzmocnieniem. To przebojowy zawodnik, dobry technicznie, ale ma problemy z aklimatyzacją.

W ostatnich latach na naszych boiskach pojawiło się kilku piłkarzy, których CV robiło duże wrażenie. Choćby wspomniany Ljuboja, wcześniej zmieniający kluby jak rękawiczki, któremu dodatkowo przypięto łatkę balangowicza i awanturnika. W Legii, choć tajemnicą poliszynela jest, że regularnie odwiedza pewien klub na Kolejowej, spisuje się jednak świetnie. Nikt nie burzy się, że jest najlepiej zarabiającym piłkarzem ligi, bo na boisku robi różnicę. A z rodakiem Miroslavem Radoviciem stworzył od razu duet, który rozmontował niejedną linię obronną.
Ale jest też przypadek odmienny. Hollender Kew Jaliens, który trafił do Wisły. W 2006 roku na mundialu w Niemczech zagrał pełny mecz z Holandią. Co z tego, że o pietruszkę (jedni i drudzy mieli już awans) skoro ma to w CV. A przez kilka lat Jaliens był podstawowym stoperem AZ Alkmaar, rewelacji holenderskiej ligi i europejskich pucharów. Co z tego, skoro pod Wawelem Holender dał się poznać wyłącznie jako obrońca wolny, kryjący na radar. A w dodatku stary, zabierający miejsce w zespole młodym, niegorszym od niego polskim piłkarzom. Grający być może tylko dlatego, że trenerem był jego rodak Robert Maaskant. A swoiste apogeum jego niemocy nastąpiło w meczu Ligi Europy z Twente Enschede.
Andrzej Iwan, były piłkarz Wisły, na swoim blogu (Weszlo.com):

Jaliens ucieka od odpowiedzialności i sadza cię na konia przy każdej akcji. Przy trzecim golu dla Twente jego zachowanie brzmiało - „witamy, panie Janko, w naszym polu karnym, pan się rozgości”. Chavez haruje jak wół, zapier... za trzech, a pan generał człapie w miejscu i z poważną miną patrzy na losy swoich szeregowców.

Dziś, gdy trenerem jest już Kazimierz Moskal, Jaliens nierzadko zaczyna mecz na ławce rezerwowych.