nt_logo

Stonewalling w związku: gdy nie da się porozmawiać o emocjach, a nawet się pokłócić, bo on milczy

Helena Łygas

02 października 2022, 17:47 · 7 minut czytania
Krzyczysz - milczenie w asyście półsłówek, płaczesz - milczenie w towarzystwie objęcia. Może to i dobrze? Kto by chciał faceta-awanturnika. Gorzej, że z tym spokojnym misiaczkiem nie pogadasz i o uczuciach. Zmilczanie w związku wszystkiego co "nazbyt" emocjonalne nosi nazwę stonewallingu. I choć odgradzanie się murem może być ustawieniem domyślnym danego "egzemplarza", bywa też stosowaną rozmyślnie manipulacją, a przy okazji - przemocą psychiczną.


Stonewalling w związku: gdy nie da się porozmawiać o emocjach, a nawet się pokłócić, bo on milczy

Helena Łygas
02 października 2022, 17:47 • 1 minuta czytania
Krzyczysz - milczenie w asyście półsłówek, płaczesz - milczenie w towarzystwie objęcia. Może to i dobrze? Kto by chciał faceta-awanturnika. Gorzej, że z tym spokojnym misiaczkiem nie pogadasz i o uczuciach. Zmilczanie w związku wszystkiego co "nazbyt" emocjonalne nosi nazwę stonewallingu. I choć odgradzanie się murem może być ustawieniem domyślnym danego "egzemplarza", bywa też stosowaną rozmyślnie manipulacją, a przy okazji - przemocą psychiczną.
Stonewalling to zjawisko, którego doświadczyła większość kobiet, tyle że nie kojarząc nazwy (zdjęcie ilustracyjne) fot. Ayo Ogunseide

Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej naTemat.pl >> Poppsychologia powinna dostać Virtuti, choć może nie Militari. Wniosła pod strzechy choćby lepsze rozumienie relacji i ułatwiła rozwikływanie splątanych szpulek emocji - a przynajmniej dała wskazówki, od czego można by tu zacząć.


Tyle że sprowadzona do cytacików, Tik-Toków i tekstów spod znaku "5 rzeczy, po których poznasz narcyza" potrafi też nieźle namotać. Jednym z jej efektów ubocznych jest złudne poczucie, że oto posiadamy wiedzę niezbędną do odcyfrowywania i klasyfikowania cudzych emocji. Partner milczy? Na pewno jest manipulantem! - taki obraz stonewallingu wyłania się z tego, co można o nim "na szybko" przeczytać online.

Tyle że w praktyce wygląda to nieco inaczej. Trudno manipulować, nie mając ukrytych zamiarów, tylko w naturalny (dla siebie) sposób reagując na stresującą sytuację. Skąd bierze się milczenie w sytuacjach konfliktowych i wymagających rozmowy o emocjach, rozmawiam z psycholożką i psychoterapeutką Katarzyną Kucewicz.

Helena Łygas: Czym tak naprawdę jest stonewalling?

Katarzyna Kucewicz: To rodzaj chłodu emocjonalnego, unikania bliskości i otwartości w relacji przejawiający się w “zmilczaniu” lub odpowiadaniu półsłówkami na to, co mówi do nas partner - przede wszystkim w sytuacji sporu lub próby podjęcia poważnej rozmowy. Bywa też, że takie osoby wychodzą po prostu z pokoju czy mieszkania, albo zamykają dyskusję stwierdzeniem, że “nie będą o tym teraz rozmawiać”. Jasne, można nie mieć akurat siły na rozmowę na dany temat, tyle że osoby, które stosują stonewalling nie mają jej nigdy.

To próba manipulacji partnerem?

Zdarza się, ale z moich obserwacji wynika, że większość osób stosujących nie ma w tym żadnego celu czy intencji. Robią to automatycznie

Dlaczego?

Takie bezwiedne zachowania wynikają z tego w jakim środowisku osoba była wychowana - w tym przypadk u- jakiej komunikacji ją uczono i co dzisiaj automatycznie odtwarza. Kiedy jesteśmy dziećmi ważne osoby modelują nasze reakcje. Czyli patrząc na ojca, który milczy i ignoruje dziecko uczy się, że takie mamy zasady prowadzenia dialogu.

Są też osoby, które bardzo źle znoszą bezpośrednie, emocjonalne konfrontacje i świadomie wybierają milczenie jako sposób wyplątania się z tego typu sytuacji. Często ludzie dobierając się w pary bardzo różnią się, jeśli chodzi o komunikację i jej dynamikę - jedna ze stron ma potrzebę ciągłego mówienia o emocjach, analizowania ich, konfrontowania z drugą stroną, która zupełnie się w tym nie odnajduje i milczenie staje się jej postawą obronną.

A jakie są jej źródła? Po prostu różnice temperamentów?

Amerykańska badaczka toksycznych relacji Pia Mellody zauważa, że istnieje pewien procent ludzi, którzy są tzw. "unikaczami bliskości”, czyli osobami, które dystansują się w relacjach od swoich partnerów i są skore do stonewallingu. Takie osoby często relacjonują, że we wczesnych latach życia doświadczyły nadopiekuńczości ze strony któregoś z opiekunów. Bombardowane były też na każdym kroku ich miłością, często zresztą przelewaną na dziecko ze względu na brak dobrych relacji w swoim związku partnerskim. W takich domach dziecko z wiekiem często staje się też powiernikiem czy emocjonalnym substytutem partnera (w psychologii mówimy na takie zjawisko: parentyfikacja).

W dorosłym życiu takie osoby mogą reagować na wylewność zamrożeniem, odcinaniem się emocjonalnym od partnera, którego zachowanie przypomina to znane z dzieciństwa. To po prostu mechanizm obronny. Często takie osoby mówią potem na terapii, że czują się osaczone wylewnością, że mają wrażenie, że partner chce je “wchłonąć”. Podobnie czuli się jako dzieci, tyle że nie umieli wówczas stawiać granic. Dziś milczeniem próbują te granice wyznaczać, ale oczywiście nie jest to dobra droga, bo pełno tu nieporozumień.

Co ciekawe, często ludzie, którzy mają takie doświadczenia z domu rodzinnego – relacji z bardzo absorbującym opiekunem - wybierają partnerów mających skłonności do tego typu zachowań.

Z czego to wynika?

Na to jakich wybieramy partnerów często wpływ ma to co wynieśliśmy z domu. Często osoby podobne do opiekunów (nawet tych zachowujących się toksycznie) nas do siebie przyciągają, sprawiają, że czujemy się pewnie, bo rozumiemy reguły gry. Innymi słowy, określony typ zachowania partnera można podświadomie kojarzyć z okazywaniem miłości, z bezpieczeństwem. Dlatego nierzadko wybieramy to, co dobrze znamy, bo czujemy się w tym pewnie i naturalnie, mimo nerwów.

Są jeszcze jakieś inne powody stonewallingu nie wynikającego ze złej woli?

Jasne i to kilka. Milczeć może osoba, która wie, że jest od partnera słabsza w dyskusjach, więc i tak przegra spór, albo zostanie „przegadana”. W ten sposób mogą zachowywać się też ludzie mający trudność z odczytywaniem i nazywniem swoich emocji. Nie chodzi nawet o to, że rozmawiać nie chcą. Bardziej o to, że nie wiedzą, co mogliby powiedzieć.

Bywa też, że stonewalling wynika tak naprawdę z tego, jak zachowuje się druga strona - jeśli ktoś nie słucha partnera, nie bierze pod uwagę jego zdania i emocji, zakrzykuje go, atakuje, trudno się dziwić, że z czasem partner zacznie unikać konfrontacji i poważnych rozmów.

Czyli stonewalling będzie tu już nawet nie tyle mechanizmem radzenia sobie, co rodzajem obrony?

Tak. I takich przykładów może być więcej. Na przykład jeśli partner introwertyczny czy wysoko wrażliwy, będzie jasno komunikował, że potrzebuje wyciszenia, że nieustające rozmowy go wycieńczają, że potrzebuje np. zaszyć się sama z książką na kilka godzin, a druga strona będzie całkowicie to ignorowała i mówiła bez opamietania. Taka sytuacja jest tak naprawdę niezgodą na to, jaki nasz partner jest. Komunikat “słuchaj, nie odpowiadam ci, bo potrzebuję chwili ciszy” nie jest przemocowy, już prędzej przemocowością będzie uporczywy brak respektowania go.

Kto częściej stosuje stonewalling - kobiety czy mężczyźni?

Raczej mężczyźni. Kobiety częściej są nastawione na wyjaśnianie sytuacji, mają potrzebę dialogu, omawiania różnych większych i mniejszych spraw. Oczywiście jest to w znacznym stopniu wynik tego, jak jesteśmy wychowywani i socjalizowani w społeczeństwie

Czym jest wobec tego stonewalling celowy?

To nic innego jak forma biernej agresji. Karania milczeniem drugiej strony, ignoroania jej emocji, co sprawia, że zaczyna czuć się nieważna, a często też dochodzi do wniosku, że może “przesadza” - co jest skutkiem manipulacji. I to manipulacji odbywającej się bez jednego słowa.

No dobrze, a jak rozróżnić, czy nasz partner czy partnerka ma po prostu taki sposób radzenia sobie z konfliktami, czy też działa celowo?

To bardzo proste. Jeśli dla kogoś stonewalling jest mechanizmem obronnym, wyniesionym z domu, osoba będzie stosował go za każdym razem, gdy dojdzie do konfliktu, czy rozmowy o emocjach. Osoba działająca celowo, będzie milczała na tematy czy konflikty, które są jej z różnych powodów nie na rękę. Może też być tak, że w związku, w którym wcześniej dochodziło do pełnej komunikacji, nagle jedna ze stron coraz więcej milczy, rozmawia na poziomie small-talku i półsłówek.

O czym może świadczyć taka zmiana zachowania?

To także będzie manifestacja agresji, która może wynikać na przykład z urazu, złości czy pretensji skierowanych w kierunku osoby, którą zbywa się milczeniem. Jeśli sytuacja się przeciąga, staje się przemocą psychiczną. Gdyby w pracy szef nas ignorował, omijał wzrokiem, udawał, że nie słyszy, co mówimy, szybko zauważylibyśmy, że mamy do czynienia z mobbingiem. Bo trudno, żeby osoba, z która mamy stosunki wyłącznie zawodowe miała jakieś sensowne powody, żeby traktować nas w ten sposób.

A co, jeśli stonewalling, który wcześniej się nie pojawiał bez żadnego wyraźnego konfliktu przeciąga się - tydzień, dwa, trzy…?

To manifestacja potężnego kryzysu, o ile nie rozpadu związku. Warto próbować wyjaśnić sobie wprost co jest na rzeczy i wysłuchać dokładnie drugiej strony. Nierzadko osoby stosujące stonewalling zapytane czemu to robią odpowiadają- ok ja nic nie mówię, ale to dlatego, że mój parter/partnerka tylko mówi a nic nie słucha.

W takiej sytuacji najlepiej byłoby udać się na terapię par, żeby zastanowić się, skąd wziął się aż taki poziom niechęci. Czasami niestety może być to zwiastun rozpadu relacji, jeśli np. strona milcząca o żadnej terapii słyszeć nie chce i nie chce lub nie jest gotowa współpracować.

Jaki komunikat wysyła partner, który nagle zaczyna unikać rozmowy?

Że druga strona jest nieważna, że to, co ma do powiedzenia jest nieciekawe, a opinie i uczucia mało istotne, wreszcie, że nie ma się ochoty z nią przebywać. Taka osoba będzie czuła się odtrącona, niechciana, samotna w związku.

Jak powinna zachować się osoba, której partner stosuje stonewalling?

Zawsze najlepiej zacząć od mówienia o sobie i swoich uczuciach, czyli na przykład “wiesz, kiedy nie odpowiadasz, czuję się niekomfortowo i jest mi przykro”, zamiast “czemu mnie tak traktujesz?” albo “a ty znowu się nie odzywasz”.

No dobrze, a co odpowiedzieć, jeśli partner zamiast zareagować, powie “ja już tak mam”?

Nie da się zmienić kogoś bez jego udziału. Jeśli osoba faktycznie taka jest od początku znajomości i nie chce nad sobą pracować to nie pozostaje nam nic innego jak przyjąć to jaka jest i zaakceptować. Zaakceptować co oznacza też podjąć decyzję czy chcemy być w takiej relacji czy nie. Ale jeśli zauważamy, że milczenie się pogłębia, a kiedyś rozmowy były bardziej owocne to warto nad związkiem popracować, poszukać źródeł tego kryzysu.

Związek polega na szukaniu wspólnych rozwiązań dla sytuacji, które są dla obu stron trudne. Nie radzę iść tu na kompromis spod znaku "skoro już stał/stała się takim milczkiem to trudno" - w tym przypadku może okazać się wyjątkowo zgniły. Oczywiście nie należy spodziewać się, że praca nad związkiem zamknie się w jednej rozmowie. Najlepiej uzbroić się w cierpliwość, skorzystać z fachowej pomocy a w sobie ćwiczyć słuchanie, bo to wbrew pozorom dość trudna kompetencja.

Katarzyna Kucewicz - psycholożka, psychoterapeutka, pedagożka. Autorka 3 książek i licznych artykułów eksperckich. Psychoedukuje na Instagramie @psycholog_na_insta