nt_logo

Wcale nie jest za późno. Oto sześć filmów, które powinna obejrzeć każda kobieta po czterdziestce

Ola Gersz

06 sierpnia 2022, 17:03 · 4 minuty czytania
Na co nie jest za późno? Na wszystko. Sukces, miłość, przyjaźń, macierzyństwo, rozstanie, życiowe rewolucje i odważne zmiany. Po czterdziestce nie jest też za późno na odkrycie i polubienie siebie, o czym wcześniej często zapominamy. A czy nie to jest najważniejsze (i paradoksalnie najtrudniejsze) w życiu? Oto 6 filmów, które powinna obejrzeć każda kobieta po czterdziestce.


Wcale nie jest za późno. Oto sześć filmów, które powinna obejrzeć każda kobieta po czterdziestce

Ola Gersz
06 sierpnia 2022, 17:03 • 1 minuta czytania
Na co nie jest za późno? Na wszystko. Sukces, miłość, przyjaźń, macierzyństwo, rozstanie, życiowe rewolucje i odważne zmiany. Po czterdziestce nie jest też za późno na odkrycie i polubienie siebie, o czym wcześniej często zapominamy. A czy nie to jest najważniejsze (i paradoksalnie najtrudniejsze) w życiu? Oto 6 filmów, które powinna obejrzeć każda kobieta po czterdziestce.
"Frida" to jeden z tych filmów, które powinna obejrzeć każda kobieta. Nie tylko czterdziestolatka Fot. Kadr z filmu "Frida"
  • 40. urodziny to wiek, który wiele kobiet uważa za graniczny.
  • Po czterdziestce zmieniają się nasze priorytety, inaczej patrzymy na macierzyństwo, związki czy karierę.
  • Wciąż czekają nas jednak życiowe burze i rewolucje, na które wcale nie jesteśmy gotowe.
  • Oto 6 filmów, które powinna obejrzeć kobieta po czterdziestce.

1. Frida (2002)

Frida Kahlo stała się ostatnio modna. Twarz wybitnej meksykańskiej malarki pojawia się na koszulkach, poduszkach, muralach. Jednak Kahlo to nie tylko kruczoczarne włosy, zrośnięte brwi i emanująca kolorami oraz kobiecością sztuka, to przede wszystkim kobieta o niezwykłym talencie, determinacji i sile. Jej bolesna historia (zakończona w wieku zaledwie 47 lat) paradoksalnie może być dla kobiet źródłem mocy.

"Frida", biograficzny film z doskonałą Salmą Hayek w roli tytułowej, przybliża nam życie artystki. Ukazuje jej choroby i fizyczne cierpienie, namiętny, lecz toksyczny związek z Diego Rivierą, aktywizm oraz rewolucyjne poglądy. A także sztukę, która ratowała Kahlo w najmroczniejszych momentach, w których bolało ją zarówno ciało, jak i dusza. Frida, której egzystencja była pasmem cierpienia, potrafiła jednak celebrować życie, a to naprawdę trudna sztuka.

2. Trylogia Przed wschodem słońca (1995-2013)

Zachwycające, mądre filmy Richarda Linklatera – "Przed wschodem słońca" (1995), "Przed zachodem słońca" (2004) i "Przed północą" (2013) – to propozycja i dla dwudziestolatek, i trzydziestolatek, i czterdziestolatek. Dlaczego? Bo pojawiały się w kinach regularnie co dziewięć lat, a bohaterowie – Francuzka Céline (Julie Delpy) i Amerykanin Jesse (Ethan Hawke) – w każdym z nich są odpowiednio starsi i dojrzalsi.

W pierwszym to młodzi studenci, marzyciele i romantycy, którzy całą noc włóczą się po Wiedniu i szczerze rozmawiają o życiu, sztuce i miłości, co owocuje wzajemnym zauroczeniem. Spotykają się dopiero dziewięć lat później w Paryżu. To już inni ludzie – dorośli, poważni, z ambicjami i zobowiązaniami. Rozmawiają już na inne tematy, nie są tak spontaniczni, jak niecałą dekadę wcześniej. Ale czy ich uczucie przetrwało i czy dadzą sobie szansę?

Odpowiedź dostajemy kolejne dziewięć lat później w "Przed północą", jednego z tych filmów, które powinna obejrzeć kobieta po czterdziestce (i nie tylko kobieta). Céline i Jesse są już dojrzali i doświadczeni, a ich związek przechodzi kryzysy i próby. Ewoluował, tak jak ewoluowali oni, a ich uczucie nie jest już takie samo, co nie jest łatwe dla ich obojga. Zmienił je nie tylko czas, ale również rodzicielstwo czy osobiste doświadczenia.

Trylogia Richarda Linklatera, wzorcowy przykład filmów "chodzonych i gadanych", oswaja przed upływem czasu i dojrzewaniem oraz uczy, że miłość zmienia się wraz z nami, nieustannie. I to jest ok, chociaż wcale nie jest łatwe.

3. Pod słońcem Toskanii (2003)

Przemeblowanie swojego ułożonego życia nie jest łatwe. Ba, wydaje się niemożliwe, zwłaszcza gdy mamy stabilny związek, dobrą pracę i porządne mieszkanie na kredyt (nie mówiąc już o dzieciach). Czasami jednak czujemy, że czegoś nam brakuje i postanawiamy zaryzykować w imię własnego szczęścia i rozwoju. A czasami nie mamy wyboru, bo wszystko nagle wali nam się na głowę: partner odchodzi, tracimy pracę, umiera nam ktoś bliski.

"Pod słońcem Toskanii" pokazuje, że warto się odważyć i podjąć ryzyko. Oczywiście to film, a w filmach wszystko wydaje się łatwiejsze, ale tytuł z Diane Lane da ci kopa do zrobienia pierwszego kroku oraz nadzieję, że wszystko się ułoży. "Pod słońcem Toskanii" to bowiem historia o kobiecie, która po rozwodzie przenosi się do Toskanii. Tam kupuje stary dom, odremontowuje go i postanawia żyć pełnią życia – na łonie natury i z dala od wielkich metropolii. Czy można rozpocząć życie na nowo? Oczywiście!

4. Ukryte działania (2016)

W 1961 roku amerykańskie matematyczki i inżynierki Katherine Johnson (Taraji P. Henson), Dorothy Vaughan (Octavia Spencer) i Mary Jackson (Janelle Monáe) pomogły wysłać człowieka na Księżyc, o czym wcześniej raczej nie śmiały nawet marzyć. Czarnoskóre kobiety w NASA, gdzie prym wiedli biali mężczyźni? Bohaterki niemal na każdym kroku spotykają się z seksizmem, rasizmem i osobami umniejszającymi ich kompetencje, ale nie zamierzały się poddać.

Oparty na faktach film "Ukryte działania" opowiada oczywiście o znacznie trudniejszych dla kobiet czasach, jednak nawet w 2022 roku, w którym jest nieporównywanie lepiej, wiele kobiet nie ma łatwo w miejscu pracy. Zwłaszcza w "męskim środowisku", o czym opowiadały w naTemat dziewczyny pracujące na budowie.

Seksizm, dyskryminacja, szklany sufit, nierówne płace. Plus ageizm, czyli dyskryminacja ze względu na wiek, czego możesz doświadczyć już nawet po czterdziestce. Nie jest łatwo, ale trzeba robić swoje, walczyć i się nie poddawać. A przede wszystkim otoczyć się zaufanymi przyjaciółkami, co również pokazuje nominowany do trzech Oscarów film. "Ukryte działania" to ogromna dawka inspiracji – nie tylko dla czterdziestolatek.

5. Tully (2018)

Macierzyństwo jest piękne, ale jest też piekielnie trudne i wyczerpujące, o czym kobiety zaczęły mówić dopiero stosunkowo niedawno. Ale nawet dzisiaj wiele z nas wciąż wstydzi się przyznać, że dzieci je męczą, nie radzą sobie w matczynej roli i tęsknią za dawnym życiem. Albo że po prostu są zmęczone i potrzebują pomocy. Zawsze znajdzie się bowiem ktoś, kto nazwie cię "wyrodną matką" i sprawi, że poczujesz się jeszcze gorzej.

"Tully", film ze znakomitą Charlize Theron w roli głównej, skupia się na Marlo, żonie i matce dwójki dzieci (w tym jednego mającego specjalne potrzeby), która właśnie dowiaduje się, że jest w trzeciej ciąży. Po porodzie Marlo jest jeszcze bardziej wyczerpana. Łączy 24-godzinną opiekę nad dziećmi z opieką nad domem, a jej mąż Drew nie jest dla niej większą pomocą.

Codzienność Marlo to chaos, brak snu i walka o kilka minut na wzięcie prysznica. Wszystko zmieni jednak Tully (Mackenzie Davis), nocna niania wynajęta przez brata bohaterki, z którą Marlo nawiąże niespodziewaną przyjaźń. "Tully" to film brutalnie szczery, który pokazuje kobiecość i macierzyństwo bez filtra i owijania w bawełnę. To odtrutka na perfekcyjne życie, które wpychają nam influencerzy i wychowawcze poradniki sprzed dekad. Powinny obejrzeć go matki, ale wcale nie tylko.

6. Agentka (2015)

"Agentka" (2015) na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie prostackiej amerykańskiej komedii. Jednak produkcja ze świetną Melissą McCarthy jest czymś o wiele więcej – to jeden z tych nieoczekiwanych filmów, które warto polecić wszystkim kobietom, zwłaszcza tym po czterdziestce.

Susan Cooper ma 40 lat, jest analityczką CIA i singielką. W pracy jest szarą myszką – spędza godziny na zdalnej pomocy przystojnemu tajnemu agentowi, który wcale jej nie docenia, siedzi cicho i w ogóle się nie wychyla. Kiedy Susan zostaje wysłana na niebezpieczną i ważną misję, musi jednak wyjść ze swojej strefy komfortu, co panicznie ją przerazi. Bo czy w ogóle się do tego nadaje?

Jak można się tego spodziewać, Susan – mimo że wydaje się najgorszym możliwym do tego zawodu wyborem – okazuje się świetną agentką. To widza szczerze cieszy, bo bohaterka jest zwyczajną kobietą, z którą łatwo możemy się utożsamić. "Agentka" nie tylko rozbawia więc do łez, ale jednocześnie inspiruje, daje power i przypomina, że czasem jesteśmy zdolne do rzeczy, których wcale się po sobie nie spodziewamy.