Czy Kremlowi grozi zamach stanu? Mówi się o dwóch niebezpiecznych dla Putina osobach
Alicja Skiba
12 października 2022, 10:18·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 października 2022, 10:18
Cały czas dochodzą do nas pogłoski o niepokojach na Kremlu. Mówi się, że z powodu porażek na Ukrainie pozycja Putina może być zagrożona. Brytyjskie ministerstwo obrony podało nazwiska dwóch osób, których wpływy w strukturach rosyjskich są coraz silniejsze.
Reklama.
Reklama.
Ukraiński ekspert Mychajło Samus uważa, że na Kremlu już dokonuje się zamach stanu
Przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow oraz właściciel grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn mają lobbować za eskalacją wojny i być niezadowoleni z działań Putina
Dr Agnieszka Legucka z PISM powiedziała w WP, że ich wpływy jednak nie są na tyle silne na Kremlu, by dokonać puczu
Mówi się o dwóch postaciach, które są szczególnie niezadowolone z działań Rosji w prowadzeniu inwazji na Ukrainę – przywódcy Czeczenii Ramzanie Kadyrowie oraz właścicielu grupy Wagnera Jewgieniju Prigożynie.
Brytyjskie ministerstwo obrony wymieniło ich jako nieformalnych przywódców bloku "prowojennego". Kadyrow i Prigożyn lobbują na rzecz większego zaangażowania Rosji i gotowości do eskalacji wojny. Oddziały obojga biorą czynny udział w walkach.
"Krytyka koncentruje się raczej nawysokim dowództwie wojskowym, niż na wyższym kierownictwie politycznym, ale reprezentuje trend publicznego wyrażania sprzeciwu wobec rosyjskiego establishmentu" - ocenił brytyjski resort obrony.
Dr Agnieszka Legucka, analityczka ds. Rosji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, nie zgodziła się jednak w rozmowie z WP, żeby wpływy Prigożyna i Kadyrowa były tak silne, że dojdzie do puczu na Kremlu.
– Są uzależnieni od rosyjskiego dyktatora. Podlegają Putinowi i nie mają własnej pozycji w rosyjskim systemie politycznym oraz militarnym. To bardziej Putin wykorzystuje ich do rozgrywania różnych frakcji – oceniła.
Co gdyby doszło do puczu?
Ostatnio dziennikarka naTemat Katarzyna Zuchowicz pisała o tym, kto mógłby spiskować w celu obalenia Putina. Magazyn Politico ocenił, że spekulacje z tym związane to "głupie zadanie".
Ale przedstawiciele "resortów siłowych" w Radzie Bezpieczeństwa — niezależnie od tego, jak bardzo mogą wydawać się lojalni wobec Putina, mogą znaleźć się w tym gronie. "Uważajcie na Patruszewa seniora, szefa FSB Aleksandra Bortnikowa, ministra spraw wewnętrznych Władimira Kołokolcewa i ministra obrony Siergieja Szojgu" – czytamy.
Z małym prawdopodobieństwem, ale jednak wymieniono nawet burmistrza Moskwy Siergieja Sobianina. Pojawił się także Michaił Miszustin, premier Rosji, który zgodnie z prawem przejąłby obowiązki prezydenta, gdyby ten nie był w stanie ich wykonywać.
Następca Putina. Kim są inni potencjalni "kandydaci"
Dziennikarka naTemat pisała również o tym, kto jest typowany na następcę Władimira Putina. Politico wymieniło aż 12 potencjalnych kandydatów do schedy po dyktatorze – w zależności od scenariusza, czy Putin sam mianowałby następcę, czy nie.
Przeczytaj także: Putin zabrał głos po brutalnych atakach na Kijów i Lwów. "Reakcja Moskwy będzie ostra"
Wśród nich pojawił się m.in. Dmitrij Miedwiediew, były prezydent i były premier, dziś wiceprzewodniczący rosyjskiej rady bezpieczeństwa. W sierpniu, podczas wizyty w Donbasie, sam miał powiedzieć, że "wkrótce Putin przejdzie na emeryturę, a on sam zostanie jego następcą".
Wymieniono też Dmitrija Patruszewa, 44-letniego syna wspomnianego wcześniej "jastrzębia Putina", ministra rolnictwa, który – jak ocenia – "wyłonił się jako książę i wiarygodny potencjalny następca".