Zaginięcie Iwony Wieczorek to jedna z najbardziej tajemniczych spraw ostatnich lat, która nie ma finału. Ostatnio znów głośno zrobiło się o koledze dziewczyny, z którym bawiła się w noc zaginięcia. Wiadomo już, co znaleziono w jego mieszkaniu, które przeszukała policja.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku 19-letnia wówczas Iwona Wieczorek opuściła klub w Sopocie i od tego czasu ślad po niej zaginął
Ostatni raz widziano ją na nagraniach z kamer monitoringu. Trop urywa się przy wejściu na miejską plażę nr 63 w Gdańsku-Jelitkowie
Jednak ostatnio śledczy preszukali dom jej kolegi. Dziewczyna była z nim feralnej nocy. Policja nie wyszła z niego z pustymi rękoma
Przypomnijmy, że od ponad 12 lat nie jest jasne, co się stało zIwoną Wieczorek. W nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku 19-latka bawiła się w klubie w Sopocie, potem nad ranem wzdłuż plaży wracała do mieszkania w Gdańsku. Zniknęła w tajemniczych okolicznościach, do dziś zagadka nie została rozwikłana.
Policja przeszukała dom kolegi Iwony Wieczorek
Nowe informacje w tej sprawie przyniósł Onet w artykule "Przeszukania i rewizje w sprawie Iwony Wieczorek. Przesadzili?". Jak dowiedział się Mikołaj Podolski, po ponad 12 latach od dnia, w którym zaginęła 19-latka z Gdańska, policja przeszukała dom Pawła – jednego z mężczyzn, który tragicznej nocy był z nią w klubie. Wówczas miał on 22 lata.
Oficjalnie Paweł i jego partnerka nie usłyszeli, dlaczego policja przeszukała ich dom. Funkcjonariusze jednak kilkukrotnie sugerowali mu, że Iwona nie żyje, a oni szukają jej ciała. Przeszukanie trwało kilka godzin – Paweł w tym czasie musiał zostać w samochodzie, z rękoma na kierownicy, pilnowany przez policjanta. W domu zaś została jego partnerka, wypytywana przez funkcjonariuszy.
Kolega Iwony Wieczorek zapewnia, że jest "jedną z osób, którym najbardziej zależy na tym, żeby to się wyjaśniło". Nie kryje jednak obaw, że wkrótce stanie się w tej sprawie podejrzanym. – Nie wiem, czy niedługo po mnie nie przyjadą i mnie nie aresztują. Mogą szukać kozła ofiarnego. Niewinni też siedzą – mówił Paweł.
Wiadomo, co śledczy odkryli w mieszkaniu
Z kolei "Fakt" donosi teraz, co odkryto podczas niedawnego przeszukania. Śledczy zabezpieczyli m.in. telefony komórkowe mężczyzny i jego partnerki. Tak samo się stało z kartami pamięci, tabletami oraz starymi zdjęciami. Mecenas Krzysztof Woliński, który reprezentuje Pawła P., w rozmowie z gazetą przekazał, iż sprawa została przez niego zaskarżona do sądu w Krakowie.
– Zażądałem też oddania sprzętu, który jest potrzebny mojemu klientowi do pracy. Nie wykluczam, że jeśli te rzeczy zostaną oddane, to zaskarżenie wycofam – mówił.
Ponadto, jak dowiedział się "Fakt", w domu mężczyzny okryto także narkotyki. – Ma pani prawdziwe informacje. Tak, to był pies do poszukiwania narkotyków. Został zabrany, bo śledczy mieli wcześniej informacje, że w tym domu mogą być narkotyki – powiedziała dziennikarce gazety osoba dobrze znająca kulisy śledztwa. – Mężczyzna usłyszał zarzut posiadania narkotyków. Sprawę prowadzi prokuratura w Kartuzach.
"Faktowi" informację o narkotykach potwierdziła także prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.