Wersow spędziła z Dodą cały dzień. Materiał wideo z tamtego czasu opublikowała w sieciRabczewska otworzyła się przed youtuberką i podzieliła się kilkoma sekretami ze swojego życia zarówno tego prywatnego, jak i zawodowegoKanał Wersow na YouTube cieszy się ogromną popularnością. 26-latka zazwyczaj pokazuje tam swoją codzienność. Tym razem zrobiła jednak niespodziankę fanom i zaprosiła do współpracy Dodę.
Cały dzień towarzyszyła piosenkarce. Rabczewka nie stroniła od rozmów na poważne tematy z influencerką. Na początku zdobyła się na wyznanie dotyczące jej poprzednich związków.
– Moje wszystkie rozstaniach odbywały się na oczach całej Polski. Nie miałam momentu, żeby rozstać się sama z żadnym facetem, ani jednym. Skoro taką traumę miałam zaserwowaną za każdym razem, jak się rozstawałam, to czemu nie mogę tego przegadać na oczach całej Polski? – wyznała przed Wersow Doda.
Rabczewska od dwudziestu lat robi karierę na polskiej scenie muzycznej. Przez ten czas musiała się już zmierzyć z wieloma dziwnymi i przerażającymi zdarzeniami. Wspomniała, że na jej koncertach jest dużo osób z ochrony. Wszystko przez pogróżki.
– Na normalnych plenerach też jest ochrona. Wielokrotnie jest ochrona tzw. cichociemni, ludzie są psychicznie chorzy i np. wysyłają wiadomości "dzisiaj zaje***my Dodę", "dzisiaj zostaniesz zastrzelona z łuku, grasz na tym i na tym placu, o tej i o tej godzinie, strzelę do ciebie z łuku z trzech miejsc, żeby trafić na pewno z tej i z tej kamienicy". My musimy to wysłać na policję, ja się tym nie przejmuje, bo gdybym się przejmowała, to bym w ogóle nie wychodziła na scenę – zdradziła.
– Była naprawdę taka sytuacja, że strzelili z tego łuku i mi dopiero po 7 latach Rafi powiedział. Ja nie widziałam tej strzały, bo ona się wbiła pół metra od mojej twarzy w głośnik i ja normalnie grałam ten koncert, a on widział tą strzałę. (...) Wyjęli szybko tą strzałe i dopiero po 7 latach mi powiedział. Facet z maczetą kiedyś wbiegł i go powalili. To nie wzbudziło we mnie strachu – dodała.
Artystka ujawniła też kulisy swojej współpracy z Beatą Kozidrak. Okazuje się, że diwa napisała dla niej piosenkę, ale w końcu nie została ona nagrana.
– Moim marzeniem było, żeby Beata napisała dla mnie piosenkę. Zamykaliśmy już płytę i do jednej ballady, najpiękniejszej chciałam, żeby napisała tekst. Była w trasie koncertowej i jej się nie udało w tym tygodniu, kiedy ja chciałam, a już musiałam nagrywać. I wysłała mi w momencie, kiedy ja nagrałam tą piosenkę. Jeżeli mnie teraz ogląda, to niech mi wybaczy, jestem załamana, ale ten tekst też jest bardzo piękny – stwierdziła Doda.