
W ostatnim odcinku cyklu "Monika Olejnik. Otwarcie" naprzeciwko dziennikarki zasiadł jeden z najbardziej barwnych i wyzwolonych polskich artystów. Zdobywca Złotego Słowika 2022 na Festiwalu Top of the Top w Sopocie wyjawił m.in., czy chciałby być kobietą. Michał Szapak podzielił się również swoimi spostrzeżeniami o polityce krajowej, Biblii czy Kościele katolickim.
Michał Szpak ostro o Polsce i Kościele. "Nawijanie makaronu na uszy"
Przed laty zadebiutował w programie "X Factor". Dziś ma rzeszę fanów i wiele wylansowanych przebojów na swoim koncie. Jego kariera wciąż nabiera tempa. Niebawem Michał Szpak wyda kolejną płytę. W ostatnim czasie właśnie z tej okazji udzielił kilu znaczących wywiadów.
Ostatnio, chociażby na łamach "Twojego Stylu" powiedział wprost, że jest panseksualny. – Miłość nie ma płci. Miłość to opieka, troska, zachwyt, relacja z osobą, z którą jest mi dobrze. Nie mogę powiedzieć, że zakocham się tylko w kobiecie lub tylko w mężczyźnie, bo ja zakochuję się w człowieku. Seksualność to sfera, którą odkrywa się całe życie – przyznał.
– Gdybym miał jednoznacznie siebie określić, jestem panseksualny. Uważam, że każdy, niezależnie od płci kulturowej, tożsamości płciowej i orientacji seksualnej, zasługuje na miłość. Jestem queerowy, nie identyfikuję się z żadną płcią. Tak naprawdę żyję tu i teraz. Żyję chwilą – dodał.
Niedawno Szpak miał również okazję porozmawiać w cztery oczy z Moniką Olejnik. Nie brakowało tam poważnych tematów, tych związanych z tworzeniem i życiem w Polsce. Artystka od zawsze był uważany za kontrowersyjnego, idącego do przodu na własnych zasadach.
Piosenkarz, mówiąc o polskich realiach, zahaczył odwołał się do tekstu piosenki Grzegorza Ciechowskiego, z którą wystąpił na festiwalu w Sopocie.
– Z jednej strony jest to trochę czarna dziura, która zasysa wszystko, co ma swoje światło i próbuje je zassać do jakiejś próżni. A z drugiej strony wydaje mi się, że ogół społeczeństwa jest demonizowany na maksa – stwierdził.
Michał Szpak
w programie "Monika Olejnik. Otwarcie"
Ponadto gwiazdor dodał, że "patriarchat jest obrzydliwie głęboki w Polsce, zresztą nie tylko w Polsce". W rozmowie nie zabrakło wątku Kościoła. – Biblia to dla mnie bardziej oświecenie. Biblia jako księga w Polsce jest przede wszystkim bardzo źle interpretowana – ocenił.
– "List do Koryntian" jest czymś, kto każdy powinien przeczytać i zobaczyć, co tam jest napisane i stosować to w życiu. Bo wciąż nie jestem w stanie zrozumieć tej jednej sprawy, że my jako osoby z urodzenia dostajemy katolicyzm, rodzimy się i musi zostać katolikiem, bo jesteśmy chrzczeni – kontynuował.
– Idąc do miejsca, w którym głosi się Słowo Boże, dostajemy interpretację Słowa Bożego danej osoby, która stoi na ambonie. Równie dobrze my moglibyśmy zinterpretować i powiedzieć to samo, i wydaje mi się, że byłoby to czasami czystsze, niż słyszymy z ambony. Nie miałoby tego "backgroundu", całego szkolenia i dostosowywania tego, jak kierować społeczeństwem, żeby uwierzyło, że to, co mówimy, jest dobre. Wszystko jest napisane –
Szpak, podsumowując, zauważył, że kiedyś bycie częścią Kościoła dodawało siły i nadziei, a dziś bardziej przypomina to "miotanie się".
– Mój pogląd jest taki, że ta instytucja w momencie, kiedy nasz kraj był w totalnej ruinie, pozwalał człowiekowi mieć nadzieję i poczucie, że jesteśmy jednością i wspólnie możemy coś odbudować. A teraz? Mam wrażenie, że to miotanie się i próba złapania własnego ogona, którego nie jesteśmy w stanie złapać. I nawijanie ludziom makaronu na uszy – spuentował dosadnie.
Zobacz także
