25-latek z Chorzowa ukradł tramwaj z jednej z katowickich zajezdni. Na tym incydent się nie zakończył, bo poza kradzieżą i dokonaniem jednoosobowej przejażdżki, zatrzymywał pojazd na przystankach, skąd zbierał pasażerów. Żeby powstrzymać samozwańczego motorniczego, konieczne było wyłącznie prądu.
Reklama.
Reklama.
O niepokojącej sytuacji powiadomił służby inny motorniczy
Okazało się, że tramwaj linii 33 prowadzi 25-latek, który uprowadził pojazd z zajezdni Katowice-Zawodzie
Mężczyzna był trzeźwy, nie wiadomo dlaczego postanowił ukraść tramwaj, którym później woził pasażerów
Samozwańczego motorniczego powstrzymał dopiero brak prądu
Do zdarzenia doszło z piątku na sobotę (28-29 października). Jadący powoli tramwaj o numerze 33 dostrzegł motorniczy, który nadjeżdżał z przeciwnego kierunku. Zaniepokojony tym, że takiej linii nie ma wśród pojazdów przewoźnika, powiadomił przełożonych.
Z samozwańczym motorniczym próbowali się przez radiostację skontaktować dyspozytorzy, jednak bezskutecznie. Mężczyzna nie odpowiadał na komunikaty i nie zatrzymał pojazdu, ostatecznie jadąc nim do Chorzowa. Z przystanków zabierał za to pasażerów.
Zajście w telewizji TVN24 potwierdził mł. asp. Karol Kolaczek z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie.
– Potwierdzam, że doszło do takiego zdarzenia. Samozwańczy motorniczy został ujęty w Chorzowie. Mężczyzna został zatrzymany i prowadzone są z nim czynności w celu wyjaśnienia, w jakich okolicznościach doszło do tego zdarzenia – wyjaśnił Karol Kolaczek.
Zajście potwierdził również rzecznik Śląskich Tramwajów Andrzej Zowada, który podał w telewizji szczegóły dotyczące zatrzymania.
Ponieważ 25-latek nie chciał zatrzymać pojazdu, postanowiono, że w trakcjach zostanie wyłączony prąd.
– To unieruchomiło też inne tramwaje, ale to był najprostszy i najskuteczniejszy sposób zatrzymania uprowadzonego tramwaju. Ten pan nie uciekał i nie stawiał oporu – wyjaśnił Andrzej Zowada.
Jak się okazało, 25-letni mężczyzna nie był również pijany.
– Badanie stanu trzeźwości wskazało, że nie był pod wpływem alkoholu – mówił w TVN24 przedstawiciel policji i dodał, że to mieszkaniec Chorzowa, który posiada uprawnień do kierowania tramwajami.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, mężczyzna nigdy też nie pracował w Śląskich Tramwajach i nie wiadomo, dlaczego dopuścił się kradzieży pojazdu, którym na dodatek postanowił zabierać innych pasażerów, narażając ich na niebezpieczeństwo.
– Przeanalizowane zostaną nagrania monitoringu, wyjaśnione musi też zostać to, dlaczego brama była otwarta, a ochrona nie zareagowała – mówił w telewizji rzecznik śląskiego przewoźnika Andrzej Zowada.
Nad sprawą pracują także policjanci, którzy ustalają, w jakich okolicznościach młody mężczyzna dostał się do tramwaju, odpalił pojazd i wyjechał nim w miasto.
Mężczyźnie grożą zarzuty sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym oraz kradzieży z włamaniem.