logo
W Katowicach mężczyzna ukradł tramwaj. Jeździł i zabierał pasażerów. Fot. Tomasz Kawka / East News / zdjęcie ilustracyjne
Reklama.
  • O niepokojącej sytuacji powiadomił służby inny motorniczy
  • Okazało się, że tramwaj linii 33 prowadzi 25-latek, który uprowadził pojazd z zajezdni Katowice-Zawodzie
  • Mężczyzna był trzeźwy, nie wiadomo dlaczego postanowił ukraść tramwaj, którym później woził pasażerów
  • Samozwańczego motorniczego powstrzymał dopiero brak prądu
  • Do zdarzenia doszło z piątku na sobotę (28-29 października). Jadący powoli tramwaj o numerze 33 dostrzegł motorniczy, który nadjeżdżał z przeciwnego kierunku. Zaniepokojony tym, że takiej linii nie ma wśród pojazdów przewoźnika, powiadomił przełożonych.

    Z samozwańczym motorniczym próbowali się przez radiostację skontaktować dyspozytorzy, jednak bezskutecznie. Mężczyzna nie odpowiadał na komunikaty i nie zatrzymał pojazdu, ostatecznie jadąc nim do Chorzowa. Z przystanków zabierał za to pasażerów.

    Paraliż komunikacyjny zatrzymał "porywacza" tramwaju

    Zajście w telewizji TVN24 potwierdził mł. asp. Karol Kolaczek z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie.

    – Potwierdzam, że doszło do takiego zdarzenia. Samozwańczy motorniczy został ujęty w Chorzowie. Mężczyzna został zatrzymany i prowadzone są z nim czynności w celu wyjaśnienia, w jakich okolicznościach doszło do tego zdarzenia – wyjaśnił Karol Kolaczek.

    Zajście potwierdził również rzecznik Śląskich Tramwajów Andrzej Zowada, który podał w telewizji szczegóły dotyczące zatrzymania.

    Ponieważ 25-latek nie chciał zatrzymać pojazdu, postanowiono, że w trakcjach zostanie wyłączony prąd.

    – To unieruchomiło też inne tramwaje, ale to był najprostszy i najskuteczniejszy sposób zatrzymania uprowadzonego tramwaju. Ten pan nie uciekał i nie stawiał oporu – wyjaśnił Andrzej Zowada. Jak się okazało, 25-letni mężczyzna nie był również pijany.

    – Badanie stanu trzeźwości wskazało, że nie był pod wpływem alkoholu – mówił w TVN24 przedstawiciel policji i dodał, że to mieszkaniec Chorzowa, który posiada uprawnień do kierowania tramwajami.

    Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, mężczyzna nigdy też nie pracował w Śląskich Tramwajach i nie wiadomo, dlaczego dopuścił się kradzieży pojazdu, którym na dodatek postanowił zabierać innych pasażerów, narażając ich na niebezpieczeństwo.

    – Przeanalizowane zostaną nagrania monitoringu, wyjaśnione musi też zostać to, dlaczego brama była otwarta, a ochrona nie zareagowała – mówił w telewizji rzecznik śląskiego przewoźnika Andrzej Zowada.

    Nad sprawą pracują także policjanci, którzy ustalają, w jakich okolicznościach młody mężczyzna dostał się do tramwaju, odpalił pojazd i wyjechał nim w miasto.

    Mężczyźnie grożą zarzuty sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym oraz kradzieży z włamaniem.