Swoją żonę, Marię Czubaszek nazywa kosmitką. Docenia nie tylko jej nogi, ale także inteligencję. Wojciech Karolak w szczerej rozmowie z "Newsweekiem" opowiada o buńczucznej żonie, "burdelu" w domu oraz życiu bez dzieci.
Z pewnością nie jest łatwo być mężem Marii Czubaszek. To osoba bezpośrednia, często bezkompromisowa i niezwykle wyrazista. Okazuje się jednak, że łatwo nie jest również być żoną Wojciecha Karolaka.
Ich wspólne życie jest zdecydowanie niestandardowe. Mają artystyczne dusze i inne podejście do świata. Nie mają dzieci, lecz nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Przeciwnie. W rozmowie z Violettą Ozminkowski z "Newsweeka" Karolak przyznaje, że czują się na tym "wygrani".
Wojciech Karolak przywołuje czas, gdy poznał "Marysię". Było to na przyjęciu. Początkowo zwrócił uwagę przede wszystkim na nogi Czubaszek. Bardzo ucieszył się jednak, gdy okazało się że jest nie tylko atrakcyjna, ale również inteligentna. Muzyk wspomina także o "pięknych cyckach".
Karolak wspomina też, że urzekła go przekora i buńczuczność Czubaszek, która kiedyś złamała mu nawet dwa żebra, bo uznała, że jako muzyk Karolak musi mieć dziewczynę "w każdym porcie".
Mąż Czubaszek mówi bez skrępowania, że w ich niemałym mieszkaniu panuje "burdel". Tworzą go nie tylko liczne sprzęty muzyczne, kilkanaście laptopów, ale także przypadłość muzyka. Jak twierdzi, po prostu nie lubi wyrzucać rzeczy.
Nie tylko mieszkanie Marii Czubaszek i Wojciecha Karolaka nie jest uporządkowane. Nie jest tajemnicą, że Karolak miał problemy z alkoholem. Te jednak dawały się we znaki przede wszystkim jego żonie. Jak mówi Karolak, sporo przez niego wycierpiała. Karolak skończył z piciem właśnie dla swojej żony.
Całość wywiadu w najnowszym "Newsweeku"
Gdy jechałem na spotkanie z panią, schowałem się przed deszczem pod wiatą. I tam wjechał na mnie dziecięcym wózkiem jakiś facet, a gdy chciałem zrobić biedakowi trochę miejsca, wjechała na mnie drugim wózkiem jego żona. Pomyślałem sobie, że mają przerąbane. Nie mają już życia. My jesteśmy wygrani, bo wtedy, gdy inni się męczą, siedzimy po prostu w Warszawie i jesteśmy najszczęśliwsi.
Wojciech Karolak
Wypowiedź dla "Newsweeka"
Muszę wytłumaczyć, skąd się te cycki wzięły. Cofnijmy się w czasie do 1975 roku: jestem już cztery miesiące w Nowym Jorku i nagrywamy z Michałem Urbaniakiem płytę. (...) Mówię mu jednak, że wracam do Polski. Znałem już wówczas Marysię i ciągnęło mnie do niej.(...) Powiedziałem więc Michałowi, że muszę wrócić do Marysi. Musiał się wypytywać kolegów, co i jak, bo mi wytknął, że wracam do cycatej blondynki. Ale ja nigdy tak Marysi nie nazwałem. Bo nigdy mi się nie podobały wysportowane, smażące się na plaży superdziewczyny. Zawsze lubiłem skromniutkie, delikatne, chorowite myszki.
Wojciech Karolak
Wypowiedź dla "Newsweeka"
Usiłowałem jej to jakoś wytłumaczyć. To było spotkanie przy alkoholu, więc mnie kopnęła piętą i złamała mi żebra. Potem żałowała, że tylko dwa. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem masochistą, ale lubię ludzi z charakterem.
Wojciech Karolak
Wypowiedź dla "Newsweeka"
Żeby coś wyciągnąć z jakiejś sterty, muszę podnieść to, co jest nad nią. A wtedy mam problem z położeniem tego gdzieś obok. Mamy spore mieszkanie, ale muszę przyznać, że jest okropnie zagracone.