Jego przeboje znała cała Polska. Maciej Kossowski zmarł w osamotnieniu w Nowym Jorku
Kamil Frątczak
03 listopada 2022, 07:05·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 listopada 2022, 07:05
Cała Polska nuciła swego czasu "Dwudziestolatki" czy "Wakacje z blondynką". To niezapomniane ponadczasowe hity, które wykonywał Maciej Kossowski. Występował z zespołami Czerwono-Czarni oraz Tajfuny. Niestety artysta zmarł w wieku 85 lat w Nowym Jorku. Do Stanów Zjednoczonych przeniósł się pod koniec lat 60.
Reklama.
Reklama.
Nie żyje Maciej Kossowski. Artysta w lutym skończył 85 lat
"Dwudziestolatki" czy "Wakacje z blondynką" to tylko niektóre przeboje wokalisty, które znała cała Polska
Był wokalistą i świetnym trębaczem, a w latach 60. solistą zespołu Czerwono-Czarni
Zmarł w niedzielę 30 października w szpitalu na Manhattanie
O śmierci Macieja Kossowskiego poinformował jeden z polonijnych magazynów, do którego list napisał Paul Redelat, wieloletni przyjaciel i sąsiad muzyka.
"Nazywam się Paul Radelat. Od 30 lat byłem przyjacielem i sąsiadem Macieja Kossowskiego. Piszę, by poinformować Was, że zmarł on 30 października 2022, około godziny 13, w New York Presbyterian / Weill Cornell Medical Center, przy 68 Wschodniej Ulicy na Manhattanie" – czytamy w treści listu.
Mężczyzna w swojej wiadomości zawarł również bardzo przykre okoliczności, w jakich zmarł polski artysta. Jak się okazało, na końcu swojej drogi nie miał nikogo. Zmarł w osamotnieniu, a w ostatnich latach życia czy w trakcie pobytu w szpitalu, prawie nikt go nie odwiedzał.
"W chwili śmierci nie było przy nim rodziny, jedynymi osobami, które wiedziały, że przebywa w szpitalu, był lekarz i ja. Przez ostatnich 10 lat prowadził życie samotnika, a ja przez przypadek dowiedziałem się, że jestem jedyną osobą, z którą utrzymuje kontakt" – dodał Radelat.
Przyjaciel w swoim liście wyznał, że w trakcie ostatniej wizyty w szpitalu u muzyka, z Kossowskim było bardzo źle. "Kiedy ostatni raz odwiedziłem go w szpitalu, był w okropnym stanie. Lekarz powiedział mi, że jestem jedyną osobą, która przyszła go odwiedzić. Kiedy zobaczyłem go leżącego, uświadomiłem sobie kontrast sytuacji, że oto jest człowiek, który kiedyś był kochany i podziwiany przez setki tysięcy ludzi w Polsce za swoją muzykę w latach 60. i 70., a tu umiera w samotności" – wyjaśnił.
Maciej Kossowski zmarł w Nowym Jorku w wieku 85 lat
Urodził się w 1937 roku w Grudziądzu. Był piosenkarzem, aranżerem, kompozytorem i trębaczem. W latach 60. był solistą słynnego polskiego zespołu Czerwono-Czarni, a jego największego przeboje jak "Dwudziestolatki", "Wakacje z blondynką" czy "Nie mówię żegnaj" znała i śpiewała cała Polska.
Na przełomie lat 60. i 70. Kossowski na stałe wyprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Tam założył własną grupę instrumentalną, z którą grywał w lokalnym klubach. Zmarł w niedzielę 30 października około godziny 13 w szpitalu na Manhattanie.
W sieci pojawia się coraz więcej postów i komentarzy wyrażających smutek z powodu odejścia artysty. W komentarzach fani nie zapominają o jego twórczości i kunszcie artystycznym, ale także wyrazili ubolewanie nad okolicznościami odejścia artysty.
"Jaka wielka szkoda... Pamiętam te wszystkie przeboje, które wylansował. Niech spoczywa w pokoju; Wychowałem się na Jego piosenkach, Śpiewałem jego piosenki. Jest mi bardzo smutno; W obliczu tak bogatego życia artystycznego Pana Macieja, jego ostatnie lata jawią się jak najbardziej smutno, by nie powiedzieć, tragicznie..." – czytamy na Facebooku.