Na zdjęciu Maciej Z., syn dziennikarza motoryzacyjnego Włodzimierza Zientarskiego
Na zdjęciu Maciej Z., syn dziennikarza motoryzacyjnego Włodzimierza Zientarskiego Fot. Radosław Jóźwiak / Agencja Gazeta

4 lat więzienia – takiej kary dla Macieja Z. żąda warszawska prokuratura. Dziennikarz miałby też dostać zakaz prowadzenia pojazdów na 10 lat.

REKLAMA
O taką karę dla Macieja Z. apelowała w sądzie prokurator Urszula Jasik-Turowska. Znany dziennikarz motoryzacyjny został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku, w którym zginęła jedna osoba. Wypadek wydarzył się w 2008 roku w Warszawie. Z. prowadził wówczas ferrari, które w następstwie wypadku praktycznie przestało istnieć – zostały z niego tylko szczątki.

Zobacz też: Kuźniar: "Zamiast fotoradarów potrzeba śniegu, w nim jeździmy jak ciamajdy". A może to tylko kilka osób?
Auto, prowadzone przez Macieja Z., pędziło po stołecznym Mokotowie aż 150 km/h (przy ograniczeniu do 50 km/h) i uderzyło w filar wiaduktu. Ferrari rozpadło się i spłonęło, Z. został ciężko ranny, a jego towarzysz Jarosław Zabiega (dziennikarz "Super Expressu") zmarł.
Prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia już w październiku 2010 roku. Przez cały ten czas obrona Macieja Z. utrzymywała, że to nie on prowadził auto. Jednak dwaj świadkowie zdarzenia jasno wskazali na Z. jako kierującego. Prokurator Jasik-Turowska i tak apeluje o niski wymiar kary, bo za taki czyn grozi nawet do 8 lat więzienia.