Gigantyczna sensacja w Fortuna Pucharze Polski. II-ligowiec ograł Górnika Zabrze
Krzysztof Gaweł
08 listopada 2022, 23:26·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 listopada 2022, 23:26
Wielka sensacja w Fortuna Pucharze Polski stała się faktem. KKS Kalisz, ekipa grająca w II lidze, odprawił po dramatycznej walce i serii rzutów karnych samego Górnika Zabrze. To największy sukces w historii klubu z Wielkopolski, który zagra teraz w ćwierćfinale rozgrywek. Awans po karnych wyszarpała w Gdańsku Legia Warszawa, a niespodziewanie z rywalizacji odpadł Piast Gliwice.
Reklama.
Reklama.
Wielka sensacja w Fortuna Pucharze Polski, KKS Kalisz ograł Górnika Zabrze
Odpadli też piłkarze Piasta Gliwice, ćwierćfinał wyszarpał Górnik Łęczna
Lechia Gdańsk przegrała z warszawską Legią po serii rzutów karnych
Gigantyczną sensację, po dwóch godzinach walki i serii rzutów karnych, sprawili we wtorek w Fortuna Pucharze Polski piłkarze II-ligowego KKS-u Kalisz. Ekipa z Wielkopolski gościła na swoim boisku Górnika Zabrzei wyrzuciła legendarny klub z rozgrywek, choć zespół ze Śląska kilka dni temu potrafił wygrać 4:1 w Szczecinie z Pogonią, a ozdobą meczu była bramka Lukasa Podolskiegozdobyta zza połowy boiska.
Mistrz świata tym razem nie uratował zabrzan, a ci stracili gola już w 8. minucie meczu. I nie grali dobrze, nie potrafili uporać się z defensywą kaliszan, którzy na tle ekipy grającej w PKO Ekstraklasie spisali się świetnie. W 57. minucie miejscowi podwyższyli na 2:0 dzięki bramce Nestora Gordillo i zapachniało w Kaliszu wielką sensacją. Górnik zabrał się wreszcie do roboty, a bramki Aleksandra Paluszka oraz Piotra Krawczyka dały drużynie remis 2:2 na kwadrans przed końcem.
I znów rewelacja z Kalisza zaskoczyła faworyta, zegar na stadionie wskazał pierwszą minutę doliczonego czasu gry, a Mateusz Wysokiński trafił na 3:2 dla KKS-u. Górnik był pod ścianą i udało mu się ocaleć. W ostatniej akcji meczu wyrównał Amadej Marosa, doprowadzając do dogrywki. Słowak nie został jednak bohaterem, w serii rzutów karnych to on zmarnował kluczową jedenastkę i po chwili Mateusz Gawlik wprowadził celnym strzałem swój zespół do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. II-ligowiec jest trzy wygrane od awansu do pucharów.
W Trójmieście o awans do ćwierćfinału walczyła Legia Warszawa i dwa razy musiała odrabiać straty. Najpierw po bramce Ilkaya Durmusa tuż przed przerwą, która dała prowadzenie Lechii. Po zmianie stron do remisu doprowadził z "wapna" Josue i kwestia awansu była otwarta. W dogrywce znów gdańszczanie zyskali przewagę, świetnie akcję wykończył Łukasz Zwoliński i znów awans był o krok.
Ale warszawianie grali do końca, a remis 2:2 dał im rezerwowy Linsday Rose dwie minuty przed końcem meczu. I w ten sposób widzowie obejrzeli we wtorek drugą w Fortuna Pucharze Polski serię jedenastek. Bohaterem karnych został Cezary Miszta, który odbił już pierwszy strzał rywali, w wykonaniu Macieja Gajosa. Legia lepiej strzelała z jedenastu metrów, decydujący strzał oddał z "wapna" Josue i jego zespól triumfował 4:2.
Niespodzianka również w Łęcznej, gdzie I-ligowy Górnik odprawił pogrążonego w kryzysie Piasta Gliwice. Ekipa z PKO Ekstraklasy nie potrafiła trafić do siatki gospodarzy przez 120 minut, choć mierzyła się z trzynastą ekipą na zapleczu elity. Do tego w 90. minucie z boiska wyleciał Wiktor Łychowydko, co powinno pomóc ekipie Aleksandara Vukovicia. Ale nie pomogło, a w 102. minucie wygraną i ćwierćfinał dał Górnikom Egzon Kryeziu. Piastunki są za burtą i mają wielki problem na koniec 2022 roku.