Para nastolatków popełniła samobójstwo? Ich ciała znaleziono w mieszkaniu w Będzinie
19-latka i 20-latek byli parą. Na jednym z osiedli w Będzinie wspólnie wynajmowali mieszkanie. Zdaniem śledczych młodzi ludzie popełnili samobójstwo.
Reklama.
19-latka i 20-latek byli parą. Na jednym z osiedli w Będzinie wspólnie wynajmowali mieszkanie. Zdaniem śledczych młodzi ludzie popełnili samobójstwo.
Policję zawiadomiła zaniepokojona matka jednej z osób, których ciała znaleziono w mieszkaniu na będzińskim osiedlu. Wcześniej nie mogła się dodzwonić do swojego dziecka, ani też dostać do mieszkania. Na miejscu, oprócz policji, pojawiły się także inne służby – straż pożarna i pogotowie.
– Do mieszkania udało się wejść przez balkon. W pokoju znaleziono dwa ciała. Lekarz stwierdził zgon, do którego najprawdopodobniej doszło zeszłej nocy. Wszystko wskazuje na to, że do śmierci doszło na skutek zażycia leków – mówił Marcin Szopa, rzecznik będzińskiej policji, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Rocznik podkreślał, że działania na miejscu tragedii trwały do późnych godzin nocnych. – Nie mogę na razie powiedzieć, czy został znaleziony list pożegnalny. Ale z całą pewnością wykluczamy udział osób trzecich – zaznaczył Marcin Szopa.
Czytaj także: Ten telefon ratuje życie. "To poruszające, gdy słyszę ulgę w głosie dziecka, bo zostało wysłuchane"
W październiku do mediów trafiła informacja o samobójstwie 16-letniego Filipa z Obornik. Jego rodzice wyjawili dziennikarzom, że chłopak był prześladowany w szkole przez rówieśników, ale nikt z dorosłych nie podjął odpowiednich działań, by ta historia mogła zakończyć się inaczej.
Małżeństwo o tym, co przeżywał Filip, jak był poniżany, opowiedzieli w programie TVN "Uwaga". Jak pisaliśmy, jedną z przytoczonych sytuacji były "urodziny", kiedy uczniowie robili kółko wokół Filipa i jak dziecku, bez okazji śpiewali mu "sto lat". Na prośby nauczycielki, by przeprosili, jeden z uczniów kazał chłopakowi "wejść pod ławkę".
– W pierwszej klasie, krótko po rozpoczęciu roku szkolnego, syn powiedział, że nie ma już siły, że dłużej tego nie wytrzyma. I zaczął opowiadać, co złego dzieje się w szkole. Że na lekcjach inni uczniowie rzucają w niego butelkami po napojach czy kulkami z papieru. Wówczas powiedziałam nauczycielce, co się dzieje. Poprosiłam o spotkanie z dyrektorem szkoły, z wychowawcą. Mieliśmy umówione spotkanie, ale zostało odwołane – opowiadała matka 16-latka.
– Każdy z nas osobno dostał zawiadomienie od wychowawczyni, że ona wszystko załatwiła, spotkanie jest odwołane i wszystko w szkole jest w porządku – dodał ojciec Filipa.
Jednak później okazało się, jak naprawdę miało wyglądać owe "załatwienie sprawy" przez wychowawczynię.
– Wychowawczyni wystawiła syna na środek i zapytała pozostałych uczniów, co mają do Filipa. Okazało się, że jest super-fajnym chłopakiem, że wszyscy go lubią. Że nie ma żadnego problemu i "o co ci chodzi Filip?". Na tej zasadzie wychowawczyni uznała, że problemu nie ma – zaznaczyła matka chłopca.
O tym, że z roku na rok liczba samobójstw wśród dzieci i młodzieży rośnie, a prób samobójczych jest nieporównywalnie więcej, mówiła w rozmowie z naTemat pedagożka i konsultantka telefonu zaufania prowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę Monika Orkan-Łecka.
– Zdarza się, że słyszę "próbowałam już 5 razy, ale nikt o tym nie wie" i to mówi więcej niż niejedna statystyka. Młodzi ludzie dzwonią do nas tuż przed próbą samobójczą – są zdeterminowani i chcą odebrać sobie życie – lub w jej trakcie albo chwilę po tym, jak tę próbę podjęli. Właśnie w takich momentach interweniujemy – opowiadała.
Monika Orkan-Łęcka dodała także, że rozmów o myślach samobójczych jest dużo więcej. –Niestety można powiedzieć, że myśli samobójcze to nasz chleb powszedni, co świadczy o naprawdę złej kondycji psychicznej dzieci – podkreśliła.