W poniedziałek wieczorem w miejscowość Przewodów w woj. lubelskim spadły dwie rakiety. Jak poinformował MSZ, były to pociski produkcji rosyjskiej. W wyniku eksplozji zginęły dwie osoby. O ofiarach i groźnym incydencie mówią mieszkańcy przygranicznej wsi.
Reklama.
Reklama.
Kim były ofiary?
Dwie osoby, mężczyźni w wieku około 50 i 60 lat, które zginęły, to pracownicy lokalnej suszarni zbóż, na którą spadły rakiety. Jak udało się ustalić mediom, jeden z nich był magazynierem, drugi kierowcą.
– Wszyscy się znamy, to nie jest duża miejscowość. Nigdy nie było u nas takiej tragedii. To byli dobrzy ludzie – mówiła w rozmowie z dziennikarzami Interii jedna z mieszkanek Przewodowa.
Reporterzy usłyszeli również o reakcji żony starszego mężczyzny na tę tragedię. Kobieta była w szoku, nie dała rady rozmawiać z sąsiadami. – Była w amoku, nie chciała rozmawiać, patrzyła w dal i płakała. Dla niej to był szok – opowiadała jej sąsiadka.
Starosta hrubieszowska, Aneta Karpiuk, zwołała we wtorek wieczorem sztab kryzysowy. Karpiuk przekazała, że rodziny ofiar zostały objęte opieką psychologiczną.
Koledzy ze szkolnych ławek
O ofiarach rozmawiał z dziennikarzami także pan Stanisław, który przyznał, że jednego z mężczyzn zna nawet ze szkolnej ławki. Podkreśla, że obaj byli bardzo dobrymi ludźmi.
– To mój kolega był. Do jednej klasy chodziliśmy. 60 lat Bogdan miał. Drugi Boguś dwa lata starszy, też dobry człowiek był. Zawsze się witał. Teraz przyszedłem, to się popłakałem. Boże kochany... – mówił mieszkaniec przygranicznej miejscowości.
– Mieszkam niedaleko, kilometr stąd, na wsi. W domu byłem, gdy nagle huk nadleciał, hałas taki. Myślałem, że właśnie zaczęła się wojna. (...) Aż mi dreszcze po plecach poszły. W ogóle nie spodziewałem się czegoś takiego – zaznaczał pytany o wybuch.
Inni mieszkańcy przyznali, że gdy usłyszeli wybuch, myśleli, że wybuchła suszarnia. – Słychać było huk. Nie wiedzieliśmy, że to bomby. Mówili, że suszarnia wybuchła, bo suszy się kukurydzę, ona gazy wytwarza. I tyle – mówiła jedna z osób w rozmowie z reporterem TVN24.
Wielka tragedia
Z mediami rozmawiał także ks. Bogdan Ważny, który jest proboszczem lokalnej parafii. Gdy doszło do wybuchu, przygotowywał się do popołudniowej mszy. O tym, co się stało, opowiedzieli mu mieszkańcy.
– Stała się wielkie tragedia w życiu naszej społeczności. Znałem obie ofiary i ich rodziny. To byli niezwykle życzliwi ludzie i zaangażowani w życie wspólnoty. (...) Dla wszystkich jest to wielki szok, że wojna dotarła tutaj. Po informacjach, że to może być rakieta, miejscowość opustoszała. Na przykład nikt nie przyszedł na popołudniową mszę, a nigdy tak nie było – zaznaczył.
Ksiądz dodał także, że zastanawia się, co w tej chwili ma powiedzieć ludziom, ja dodać im otuchy.
Większość mieszkańców się ewakuowała
Świadkiem wybuchu był 28-letni Dawid, który w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" wspominał, że w tamtej chwili siedział na balkonie. – Odruchowo skuliłem się, a zaraz potem wszyscy wybiegliśmy z bloku – mówił.
Mężczyzna mieszka w Przewodowie z żoną i trójką małych dzieci. – Większość mieszkańców się ewakuowała. (...) Gdy żona wróciła z zakupów, my też postanowiliśmy wyjechać. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wsiedliśmy do samochodu. Policjant wypytywał nas, dokąd jedziemy, ale gdy zobaczył dzieci, to nas przepuścił – opowiadał.
Wybuch w Przewodowie
We wtorek około godziny 15:40 w Przewodowie, miejscowości położonej około 6 kilometrów od granicy z Ukrainą, doszło do wybuchu.
– Prowadzimy analizy i konsultacje z naszymi sojusznikami w zakresie potencjalnego art. 4 NATO, czyli rozpoczynającego konsultacje w ramach NATO. Weryfikujemy przesłanki. Zdecydowaliśmy o wezwaniu ambasadora Federacji Rosyjskiej do Ministerstwa Spraw Zagranicznych – mówił premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji, która odbyła się kilka godzin po rozpoczęciu nadzwyczajnego spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
Z kolei prezydent zaznaczył, że na miejscu wybuchu śledczy prowadzą czynności, które pozwolą poznać więcej szczegółów związanych z incydentem.
– Wiemy oczywiście doskonale o tym, że przez cały dzień praktycznie trwał rosyjski atak rakietowy przeciwko Ukrainie, ale nie mamy w tej chwili żadnych jednoznacznych dowodów na to, kto wystrzelił tę rakietę. (...) Śledczy, wierzę w to głęboko, tę kwestię wyjaśnią. Najprawdopodobniej była to rakieta produkcji rosyjskiej, ale to wszystko jest w tej chwili jeszcze w trakcie badania – mówił Andrzej Duda.