Julia Wróblewska, którą widzowie kojarzą z "Tylko mnie kochaj", "Listów do M." czy "M jak miłość", ma za sobą niezwykle trudny czas. Niedawno aktorka zakończyła leczenie w zamkniętym ośrodku terapeutycznym, w którym spędziła pół roku. O swoich emocjach i refleksjach opowiedziała w szczerej rozmowie z Ewą Drzyzgą w "Dzień Dobry TVN".
Reklama.
Reklama.
Julia Wróblewska zgodziła się na wywiad po zakończeniu leczenia w ośrodku terapeutycznym
Opowiedziała o chorobie oraz trudnym czasie, który ma już za sobą
Jej wyznanie w "Dzień Dobry TVN" wstrząsnęło Ewą Drzyzgą i doprowadziło ją do łez
Julia Wróblewska szczerze o załamaniu nerwowym. Ewa Drzyzga nie kryła łez
Przypomnijmy, że Julia Wróblewska swego czasu była jedną z najbardziej rozpoznawalnych dziecięcych aktorek w Polsce. Zagrała w kultowych komediach romantycznych takich jak "Tylko mnie kochaj" czy "Listy do M.". Przez dłuższy czas grała również w serialu "M jak miłość". Miała także okazję spróbować swoich sił w "Tańcu z Gwiazdami".
Od 2019 roku Wróblewska koncentruje się nie na pracy, lecz na swoim zdrowiu. Młoda gwiazda od początku nie miała problemu z tym, aby dzielić się ze swoimi fanami i obserwatorami informacjami na temat swojego stanu. Wówczas oznajmiła, że diagnozowano u niej zaburzenia osobowości typu borderline.
Pod koniec ubiegłego roku Wróblewska informowała fanów, że wybiera się do specjalistycznego ośrodka. W kwietniu mama aktorki zabrała głos ws. pobytu córki w placówce, a to nie spodobało się jej, o czym powiedziała wprost.
24-latka puściła ośrodek w maju. Minęło kilka miesięcy zanim zdecydowała się udzielić pierwszego wywiadu. Padło na "Dzień Dobry TVN" i Ewę Drzyzgę. To w rozmowie z dziennikarką przed kamerami Wróblewska zwierzyła się z tego, co działo się u niej w życiu na przestrzeni ostatnich trzech lat.
Aktorka podkreśliła, że bardzo długo nie była w stanie normalnie funkcjonować i wstać z łóżka. Wszystko ją przytłaczało. Pierwszy raz zauważyła u siebie niepokojące symptomy, mając 13 lat.
– Zaczęły różne problemy pojawiać w życiu. Myśli autoagresywne, epizody depresyjne, zamykanie się w sobie. Takie różne cechy zaburzeń osobowości, które się tylko wzmogły i osiągnęły swój szczyt, gdy miałam 19 lat. (...) Tego się uczyłam od dziecka, żeby maskować pewne emocje – wyznała.
Pobyt w zamkniętym ośrodku pomógł jej stanąć na nogi. – To było załamanie nerwowe, i to konkretne. Takie, że nie panowałam nad sobą. Wybuchłam. Wcześniej przez kilka miesięcy nie mogłam wyjść z łóżka, a potem wybuchłam na siebie. Ciężko to było opanować, no i wtedy trafiłam do psychiatry – oznajmiła.
Julia zaznaczyła, że to jej najbliżsi pomogli jej znaleźć pomoc. Jej mama była w pewnym momencie przerażona jej stanem. Umówiła córce wizytę u psychiatry i cały czas ją wspierała. – Było bardzo źle, niestety – przyznała Wróblewska.
Aktualnie 24-latka czuje się znacznie lepiej. Nie przyjmuje już leków, natomiast cały czas uczęszcza na terapię. Julia nie ukrywa, że chciałaby wieść spokojne życie i założyć własną rodziny. Prowadząca "Dzień Dobry TVN" dopytała gościnię, czy wierzy już w to, że jest warta miłości. Odpowiedź aktorki doprowadziła Drzyzgę do łez.
– Nie, niestety. Jeszcze trochę drogi przede mną. Jeżeli pojawia się ktoś, kto chce mnie kochać w zdrowy sposób, po prostu tę osobę odpycham, albo sama się zachowuję tak, żeby było toksycznie – wyjaśniła.
Dziennikarka z zaciśniętym gardłem na zakończenie pożyczyła Wróblewskiej, aby jej plany związane z rodziną, spełniły się. – Pomyślałam sobie, że przeszłaś taką drogę, że będziesz super mamą. Ośmielam się to powiedzieć, bo powiedziałaś, że chcesz założyć rodzinę – podkreśliła Drzyzga.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.