Celebs go dating Gwiazdy idą na podryw eska tv monika miller zusje rafał jonkisz sylwia madeńska
Jedną z gwiazd nowego randkowego show jest Monika Miller. Fot. "Celebs go dating. Gwiazdy idą na podryw" / Eska TV

Eska TV nakręciła polską wersję randkowego reality show "Celebs go dating", w którym gwiazdy idą podrywać zwykłych ludzi. W pierwszej edycji wzięli udział m.in. Monika Miller, Zusje czy Rafał Jonkisz. Stacja pokazała premierowy odcinek, który dostarczył ciekawych przeżyć – głównie widzom, bo sami celebryci czuli się jak "małpki w zoo".

REKLAMA
  • "Celebs go dating. Gwiazdy idą na podryw" to nowy program randkowy Eska TV. Tytułowymi gwiazdami są Monika Miller, Zusje, Sylwia Madeńska, Rafał Jonkisz i Mariusz Sobczak. W pierwszym odcinku widzieliśmy zmagania pierwszej czwórki.
  • Prowadzącymi show jest troje psychologów, również celebrytów: Barbara Strójwąs, Marcin Mańka i Łukasz Darlak. Pod ich okiem uczestnicy będą randkować i szukać miłości wśród zwykłych Polek i Polaków, którzy zgłosili się do programu.
  • Kolejne odcinki "Celebs go dating. Gwiazdy idą na podryw" będą pokazywane w środy o 22:00 na antenie Eska TV.
  • Jeżeli powyższe nazwiska i ksywki nic wam nie mówią, to w brytyjskim oryginale też nie występowały gwiazdy wielkiego formatu pokroju Adele czy Hugh Granta, ale właśnie osobowości telewizyjne czy influencerzy. Nie każda znana osoba (i nie tylko znana) przecież chce znaleźć partnera w programie reality show, a tym bardziej szukać szczęścia wśród zwykłych ludzi... jak my.

    Czasem jednak przychodzi chwila, gdy się człowiek przejechał na swoim środowisku, i próbuje wyjść poza bańkę. Niektórzy zaproszeni celebryci są po przejściach, o których rozpisywały się media, wiec teraz chcieliby spróbować czegoś innego lub się po prostu zabawić.

    O co chodzi w programie "Celebs go dating. Gwiazdy idą na podryw"?

    Twórcy show powołali do życia fikcyjną "Agencję Randkową", do której przyszli całkiem realni celebryci. Na wstępie opowiedzieli "agentom" o swoich typach. Kogo szukają gwiazdy pierwszej edycji? Specjalnie to zanotowałem na wypadek, jakby ktoś z was chciał być z kimś sławnym. Wcale nie mają jakichś wygórowanych wymagań.

  • Sylwia Madeńska (tancerka, zwyciężczyni pierwszej edycji "Love Island"): jej wymarzony facet ma być pewny siebie, zabawny, lubić się przytulać i nie może być niższy od niej (ona ma 1,68 m wzrostu).
  • Rafał Jonkisz (mister Polski 2015, akrobata, filmowiec): ...nie ma konkretnych oczekiwań.
  • Zusje (piosenkarka kiedyś znana jako Luxuria Astaroth, fighterka Fame MMA): jej partner ma być wrażliwcem, ale też "mieć jaja". Byleby nie był chamem i "najlepiej jakby w ogóle nie miał Instagrama".
  • Monika Miller (influencerka, aktorka z "Gliniarzy", wnuczka wiadomo kogo): patrzy na ambicje i osobowość, a wygląd dla niej jest na trzecim miejscu.
  • Teraz już wiecie, co trzeba (w teorii) mieć, by zdobyć serca gwiazd. W dalszej części programu celebryci ruszyli na miasto. Jeżeli ktoś wpadł im w oko, zaprosili go potem na randkę – to jednak zostanie pokazane w kolejnych odcinkach. Pierwszy zakończył się tylko na relacji z imprezki w Warszawie, która była gwoździem programu i była mocno... krindżowa. To był też ten moment, w którym każdy zrozumie, że może jednak dobrze jest być zwykłym randomowym gościem lub gościówą.

    Sylwia Madeńska na początku była nawet zajarana pomysłem, bo to miało być jak wizyta w "sklepie z cukierkami", ale na miejscu zderzyła się, podobnie zresztą jak inni, z rzeczywistością. Normalnie, jak idziesz na imprezę, to zwykle nie gapią się na ciebie wszyscy (mówię za siebie). Tutaj jednak nie dość, że każdy celebryta czuł na sobie spojrzenia kilkunastu osób, to jeszcze był wręcz osaczany adoratorami. Zamiast poważnych flirtów kończyło się więc na banalnych small talkach.

    Flirty celebrytów ze zwykłymi ludźmi wyszły zupełnie inaczej, niż wszyscy się spodziewali. Łącznie z celebrytami

    Teoretycznie, jako popularne osoby, powinni być przyzwyczajani do bycia w centrum uwagi, ale chyba spodziewali się, że impreza będzie bardziej kameralna. Szczególnie celebrytki, otoczone wianuszkiem podekscytowanych panów w białych koszulach, były początkowo zakłopotane, ale potem trochę wyluzowały – zwłaszcza w czasie rozmów twarzą w twarz przy barze czy na kanapie. Zanim tak się stało, było kilka krzywych akcji.

    Do Moniki Miller jeden z gości zaczął się dziwnie przystawiać i dotykać, Sylwii Madeńskiej inny zaproponował, by może im zatańczyła, na co ona się obruszyła, że nie jest "małpką w zoo", z kolei Zusje była zażenowana pytaniem o to, kto jej wymyślił ksywkę. Cóż, jak widać, nawet będąc celebrytką, nie unikniesz pewnych zachowań dobrze znanym bywalczyniom dyskotek.

    Za to Rafał Jonkisz, choć gadka mu się rzadko kleiła, bo wszystkie kandydatki pytał o to, czy uprawiają jakiś sport, czuł się chyba w miarę pewnie i sam onieśmielał dziewczyny (sam dodał, że lubi, gdy takie "lekko zagubione"), a jednej z singielek nawet dał kosza. Zusje z kolei przyznała na koniec, że może tylko trzech facetów w klubie przypadło jej do gustu pod względem wyglądu, bo skoro ona "lubi piękno i estetykę", to tego samego oczekuje też od wybranków.

    Czy warto obejrzeć randkowe show Eski TV z celebrytami? Hitem na miarę "Doda. 12 kroków do miłości" raczej nie będzie

    Jednak, żeby nie było, nie wszyscy kandydaci i kandydatki okazali się nieporozumieniem. Niektórzy byli chwaleni, ale widać było, że nie iskrzy. Formuła programu jednak jest taka, że raczej nie będziemy potem czytać na "Pudelku" o wielkich miłościach, lecz przelotnych romansach. O ile w ogóle będzie o czym pisać. Nie dostrzegłem bowiem tutaj żadnej chemii, a raczej przypominało to sytuację, w której spotykamy na imprezie kogoś znanego i próbujemy do niego zagaić, ale nam nie wychodzi.

    Do plusów programu możemy na pewno zaliczyć to, że jak każde reality show jest swego rodzaju eksperymentem społecznym – wiadomo, że nie jest emitowany na żywo i nie wszystko jest pokazane, ale możemy podglądać celebrytów poza strefą komfortu. Jeżeli więc żyjecie wszystkim tym, co związane z polskim show-biznesem, a do tego jesteście fan(k)ami wyżej wymienionych osobistości (lub chcecie z nich poszydzić pod nosem), to na pewno będzie to coś dla was. Nie jest to jednak super wciągająca produkcja, którą ogląda się z wypiekami na twarzy, a poza ujęciami z imprezy jest wręcz nudnawo.

    Niedawno telewizyjnym hitem był program z Dodą ("Doda. 12 kroków do miłości"), która tak dramatycznie pragnęła znaleźć męża, że zorganizowała sobie randkowe show. Tutaj mamy nie jedną, a kilka celebrytek, ale niestety żadna nie jest Dodą. Dlatego też nie wróżę podobnego sukcesu programowi "Celebs go dating. Gwiazdy idą na podryw". Zwykli uczestnicy też jakoś nie zrobili dobrego pierwszego wrażenia, a nawet trochę... współczułem gwiazdom. Nikt jednak tutaj nikogo do niczego nie zmusza, więc i ja spasuję po pierwszym odcinku.