nt_logo

Między Dodą a Jarkiem zaiskrzyło? Teraz uczestnik show tłumaczy się z pobytu w areszcie

Weronika Tomaszewska

04 października 2022, 21:25 · 4 minuty czytania
W ostatnim odcinku programu "Doda. 12 kroków do miłości" gwiazda odbyła randkę z Jarosławem. Mężczyzna przygotował dla niej kolację w swoim domu na Mazurach. W pewnym momencie spotkania zdobył się jednak na wyznanie dotyczącym konfliktu z prawem, co wywołała skrajne emocje u Rabczewskiej. Tymczasem uczestnik wyjawił kulisy spotkania. Nie mógł nachwalić się Dody.


Między Dodą a Jarkiem zaiskrzyło? Teraz uczestnik show tłumaczy się z pobytu w areszcie

Weronika Tomaszewska
04 października 2022, 21:25 • 1 minuta czytania
W ostatnim odcinku programu "Doda. 12 kroków do miłości" gwiazda odbyła randkę z Jarosławem. Mężczyzna przygotował dla niej kolację w swoim domu na Mazurach. W pewnym momencie spotkania zdobył się jednak na wyznanie dotyczącym konfliktu z prawem, co wywołała skrajne emocje u Rabczewskiej. Tymczasem uczestnik wyjawił kulisy spotkania. Nie mógł nachwalić się Dody.
Jak wyglądała kolejna randka Dody z nowym kandydatem Jarkiem? Fot. Instagram/@polsatofficial
  • Dorota Rabczewska poszukuje odpowiedniego kandydata na swojego partnera w programie "Doda. 12 kroków do miłości"
  • Randkowe podboje piosenkarki możemy obejrzeć w każdą sobotę o godzinie 20:00 na antenie Polsatu lub w platformie Polsat Box Go
  • Wokalistka ostatnio poznała Jarosława Kłosa, który zorganizował ich spotkanie w domu z basenem na Mazurach
  • Mężczyzna podczas rozmowy przyznał, że siedział w areszcie przez kilka miesięcy
  • Z odcinka wynikało, że Dodę to zmartwiło. – Wszystkie moje problemy z prawem mam przez facetów – przyznała
  • Sam zainteresowany wyjaśnił, dlaczego zdecydował się to powiedzieć i jak randka wyglądała z jego perspektywy

Doda ma już za sobą 10 spotkań z kandydatami na partnera, których wybierali jej eksperci. Jak dotąd żadna z randek nie była dla Rabczewskiej w pełni satysfakcjonująca. W sobotnim odcinku show "Doda. 12 kroków do miłości" piosenkarkę zaprosił Jarosław, który zaskoczył ją wystawną kolacją w swoim ogrodzie w domu na Mazurach. Zagrał jej też na pianinie. Chyba oboje wpadli sobie w oko.

– To był pierwszy chłopak, przy którym poczułam się, jakby w ogóle nie było kamer – wyznała. Mężczyzna w czasie randki był bardzo szczery i powiedział, że zamknięto go w areszcie na kilka miesięcy.

– Ja już naprawdę nie chcę mieć problemów z powodu facetów. Ja wszystkie moje problemy z prawem mam przez facetów – mówiła po spotkaniu z mężczyzną Doda.

– Dla mnie bardzo ważne jest, żeby nie wiązać się z kimś, kto ma problemy z prawem. Nie chcę mieć znowu tego samego! K*** naprawdę nie chcę! Ja nie dam rady, żeby policja wchodziła mi do domu, nie zniosę policji w domu, nie zniosę tych spotkań na prokuraturze. Nie wiem, czego oni wiecznie ode mnie chcą – przyznała po randce na rozmowie z psychologiem Leszkiem Mellibrudą.

Doda i jej problemy z prawem. O co chodzi?

Wyznanie Dody dotyczy oczywiście ostatnich perturbacji związanych z jej byłym mężem, z którym artystka wyprodukowała głośny film "Dziewczyny z Dubaju". Pod koniec ubiegłego roku "Duży Format" donosił, że mężczyzna jest zamieszany w niejasny proceder, przez który inwestorzy omamieni wizją wysokich zysków, stracili swoje pieniądze. Zachęceni przez biznesmena inwestorzy wpłacali wysokie sumy, nie tylko na "Dziewczyny z Dubaju", ale także na głośnego "Pitbulla" w reżyserii Pasikowskiego oraz powstający "GROM" o jednostce specjalnej czy komedię "Chłopaki nie płaczą 2".

Czytaj także: Doda ma dość fałszywych informacji ws. zarzutów. "Dobrowolnie zgłosiłam się na prokuraturę"

Wśród inwestorów dwóch czy trzech wpłaciło powyżej miliona, reszta po kilkaset tysięcy, a niektórzy po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeden z nich wpłacił nawet 5 milionów. Wówczas Doda w rozmowie z mediami podkreśliła, że odcina się jednoznacznie od niejasnych interesów byłego męża, twierdząc, że doniesienia są dla niej "szokujące".

To jednak nie pomogło uniknąć jej wielu nieprzyjemności związanych ze sprawą, a teraz wywołało u niej burzę emocji. W rozmowie z Mellibrudą nie mogła pohamować łez. – Psychicznie ja jestem wykończona. Ja nie mam nikogo, kto mógłby mi pomoc. Rodzice są w Ciechanowie, ja nie będę ich tym obciążać. Starsi ludzie, 75-letni. Ja tylko dzwonię do mamy i mówię: wjechała mi policja, pewnie mnie zatrzymają, nie denerwuj się, nie będę miała telefonu przez następne 24 h, bo pewnie mi zabiorą – mówiła.

– Cały czas prześwietlają mi telefon. Prywatne zdjęcia, prywatne nagrania, prywatne smsy, non stop im to daję, daję im hasła do moich maili. Wszystko, bo chcę im pomóc, żeby oni rozwiązali tę sytuację z różnymi rzeczami, o które oni mnie oskarżają. Ja chcę im pomóc te pieniądze odzyskać. Udostępniam wszystko, żeby mogli sobie to rozwiązać, bo ja nie mam kontaktu z moim byłym mężem. Zresztą on i tak by mi nic nie powiedział – wyznała ze łzami w oczach Doda.

Kandydat z randkowego show Dody o kulisach spotkania i zatrzymaniu przez służby

Po emisji odcinka uczestnik Jarosław udzielił wywiadu Plejadzie. Opowiedział, dlaczego akurat do swojego domu zaprosił Dodę.

– Chciałem przygotować coś wyjątkowego, żeby to nie było tylko spotkanie w Warszawie. Uważałem, że Mazury nadadzą fajnego klimatu randce, a wiedziałem z mediów społecznościowych, że Dorota lubi też podróżować, w tym lubi Mazury. Uznałem, że to będzie fajne miejsce na spotkanie – mówił.

Mężczyzna dodał, że do udziału w programie namówił go kolega: – Spodobałem się produkcji i bardzo zależało im, bym wziął udział w programie.

A co spodobało mu się w Dodzie? – Kompletnie zapomniałem o tym, że jest gwiazdą. Była to randka z normalną, uśmiechniętą dziewczyną. Kompletnie mi nie dała odczuć, że jest celebrytką – bardzo mnie tym zaintrygowała. Czułem się jak na "normalnej randce". Poza tym złapaliśmy "flow" – ocenił.

Kłos nie jest jednak zadowolony ze swojej wylewności, szczególnie z faktów, iż zwierzył się Rabczewskiej od razu, że był w areszcie.

– Niepotrzebnie to powiedziałem. To był mój bardzo duży błąd, ale wyniknęło to z kontekstu rozmowy. Nie wszystko było w programie pokazane, gdyż Dorota podczas spotkania opowiadała o swoich problemach z prawem w dość luźny sposób, wręcz żartobliwy, w wyniku czego niepotrzebnie o tym wspomniałem – przyznał.

– Gdy obejrzałem zapowiedź i odcinek byłem w szoku. Uważam, że w programie zostało to bardzo wyolbrzymione. W rzeczywistości na randce wyglądało to zupełnie inaczej – spotkanie trwało jeszcze bardzo długo. Odprowadzając ją do samochodu, przy kamerach zapytała, czy traktuje ten program poważnie. Zasugerowała, że to nie ostatnie nasze spotkanie. Nie widziałem po Dorocie, że w jakiś sposób to, co powiedziałem, miało wpływ na nią. Więc tym bardziej po obejrzeniu programu jestem zdziwiony wyolbrzymieniem tej informacji – wyjaśnił.

– Popełniłem kilka lat temu błąd, wyciągnąłem z tego lekcje, to był krótki, jednorazowy epizod w moim życiu, a w programie zostało to przedstawione w negatywnym świetle. Prowadzę kilka działalności, w tym od niedawno znów gastronomiczną. Moja firma "samochodowa" współpracuje z ambasadami, ministerstwami itp. i nie jest to korzystna informacja. Jest mi po prostu wstyd. Ale jest to temat kontrowersyjny i zostało to zmontowane pod oglądalność. Jest mi z tego powodu bardzo przykro – podsumował.