W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o skandalu, do którego doszło w miejscowości Trzcinica w województwie wielkopolskim. Były już proboszcz Wiesław C. wdał się w romans z parafianką.
Nagie zdjęcia duchownego trafiły do kurii, a on postanowił zgłosić sprawę wypłynięcia fotografii na policję. Teraz służby wzywają na przesłuchania wybranych parafian. Jeden z nich poskarżył się na sposób, w jaki został potraktowany przez policjantkę.
Jak podała poznańska "Gazeta Wyborcza", Wiesław C. został proboszczem w Trzcinicy w 2013 roku. W maju 2021 roku do plebanii wszedł mąż kobiety, z którą ksiądz miał romans, i pokazał duchownemu wydruki rozmów z jego żoną oraz wysłane fotografie. Na jednej z nich miał być półnagi ksiądz. O tej sytuacji została poinformowana kuria.
Duchowny po wybuchu skandalu został ukarany upomnieniem, naganą oraz usunięciem z dotychczasowej parafii. Miał również odbyć "rekolekcje o charakterze pokutnym". Na tym się jednak nie skończyło.
Gdy objął kolejne probostwo, do kurii trafiły jego nagie fotografie. Kuria w Kaliszu przekazała, że w sprawie romansu z parafianką przeprowadziła postępowanie, w wyniku którego doszło do odwołania księdza z urzędu proboszcza.
Ksiądz postanowił zgłosić sprawę zdjęć na policję. Teraz służby poszukują osoby, która rozpowszechniła zdjęcia duchownego.
Według relacji "Wyborczej", jeden z parafian już dwukrotnie był wzywany na przesłuchanie. Policjantka miała go dopytywać, czy obecny proboszcz parafii miał w telefonie nagie zdjęcia poprzedniego i czy przekazywał je innym. Przesłuchiwany zaprzeczył. Szybko okazało się, że nowy proboszcz w Trzcinicy również był w tej sprawie wezwany na policję
Z informacji parafianina wynika, że policjantka w trakcie przesłuchania zapisywała w protokole tylko wybrane tematy. Jak zaznaczył dziennikarz Wyborczej, według prawa każdy może rozmawiać z mediami, a policja nie może o to dopytywać. Co więcej, można to robić anonimowo i tak też zrobili parafianie z Trzcinicy. Teraz chroni ich tajemnica dziennikarska.
Zdaniem przesłuchiwanego policja próbuje zastraszyć parafian, aby ci nie udzielali mediom żadnych informacji na temat byłego proboszcza.
Parafianin skarżył się, że policjantka dopytywała się o to, skąd dziennikarz "Gazety Wyborczej" miał informacje o przewinieniach ks. Wiesława i czy przesłuchiwany rozmawiał z jakimiś dziennikarzami, także z innych mediów. Te pytania nie zostały jednak zapisane w protokole.