nt_logo

Kolejna sensacja na mundialu. Kostaryka podniosła się po srogim laniu i wygrała

Krzysztof Gaweł

27 listopada 2022, 12:56 · 3 minuty czytania
Kostaryka przegrała pierwszy mecz na mundialu aż 0:7, ale w niedzielę walczyła heroicznie z Japonią, zadała jeden jedyny cios i ograła Samurajów 1:0 (0:0) po bramce Keyshera Fullera w końcówce. Ten wynik najbardziej ucieszył chyba Niemców, którzy stoją na krawędzi pożegnania z MŚ, ale teraz wciąż mogą nawet wygrać zmagania w grupie E.


Kolejna sensacja na mundialu. Kostaryka podniosła się po srogim laniu i wygrała

Krzysztof Gaweł
27 listopada 2022, 12:56 • 1 minuta czytania
Kostaryka przegrała pierwszy mecz na mundialu aż 0:7, ale w niedzielę walczyła heroicznie z Japonią, zadała jeden jedyny cios i ograła Samurajów 1:0 (0:0) po bramce Keyshera Fullera w końcówce. Ten wynik najbardziej ucieszył chyba Niemców, którzy stoją na krawędzi pożegnania z MŚ, ale teraz wciąż mogą nawet wygrać zmagania w grupie E.
Kolejna sensacja na mundialu. Kostaryka podniosła się po srogim laniu i wygrała Fot. Francisco Seco/Associated Press/East News
  • Japonia mogła w niedzielę zapewnić sobie awans do 1/8 finału mundialu
  • W Ar Rajjan przegrała jednak z Kostaryką i sytuacja robi się bardzo ciekawa
  • Ten wynik jest bardzo korzystny dla reprezentacji Niemiec, która też gra o awans

Piłkarze reprezentacji Japonii już w niedzielę mogli sobie zapewnić awans do 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata, ale w tym celu musieli najpierw ograć Kostarykę, a potem czekać na wynik starcia Hiszpanów z Niemcami i liczyć na to, że nasi zachodni sąsiedzi znów stracą punktu. Po sensacyjnej wygranej z Die Mannschaft 2:1 rozdawali karty i mogli ten turniej rozegrać po swojemu. Ale Kostaryka darmo wygranej oddawać nie chciała.

Drużyna Luisa Fernando Suareza miała sobie i swoim fanom coś do udowodnienia po klęsce 0:7 z La Furia Roja. I faktycznie od początku niedzielnego meczu bardzo uważnie grali Kostarykańczycy, rozbijali ataki aktywnych Japończyków i szukali kontr. Samurajowie pressowali, ale nie byli już tak agresywni i groźni jak kilka dni temu. A to mogło przyprawić trenera Hajime Moriyasu o ból głowy.

Jego zespół wyraźnie przeżywał kryzys i wyraźnie nie radził sobie z grą rywali. A piłkarze La Tricolor wysoko rozgrywali piłkę i nie kwapili się do ataku. Anthony Contreras i Joel Campbell próbowali coś wykreować na połowie Azjatów, brakowało im jednak wsparcia w drugiej linii i jednak odważniejszej gry Kostarykan. Tak jakby panicznie bali się kolejnej porażki, która dla nich oznaczała pożegnanie z MŚ.

Jeszcze przed przerwą dwie groźne akcje Kostaryki spaliły na panewce, a piłkarze Nipponu czekali już na gwizdek sędziego i przerwę, by wysłuchać uwag trenera Hajime Moriyasu. Pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem, zakończyła się bez celnego strzału na bramkę z obu stron i zapowiadała dużo lepszą - choćby siłą rzeczy - drugą odsłonę. Japonia miała 45 minut, by wyszarpać rywalom bezcenny triumf.

I faktycznie lepiej rozpoczęli drugie 45 minut Azjaci, a po strzałach Takumy Asano i Wataru Endo musiał interweniować Keylor Navas. Kibice na trybunach śpiewali swoją hipnotyczną pieśń ku czci Japonii, a jej piłkarze atakowali i szukali gola. Po godzinie gry tabela wyników na Ahmad bin Ali Stadium pokazywała remis 0:0 i Japończykom zaczęło się coraz bardziej spieszyć. Mieli jednak świetną okazję z rzutu wolnego, bo faulował Celso Borges.

Piłkę przed polem karnym ustawił Yuki Soma, ale uderzył źle i znów Keylor Navas był górą. Jego koledzy harowali w obronie, szukali kontr i w jednej z takich Joel Campbell został w ostatniej chwili zatrzymany przez rywali. Kostarykanie byli jednak cierpliwi, pracowali jak mrówki i czekali na swój moment w meczu. Gdy do końca meczu został kwadrans, piłkarze La Tricolor odważniej wyszli na połowę rywali i zmienili swój sposób gry. I to jak.

Efekt przyszedł niemal od razu, bo zmęczeni Japończycy zaczęli popełniać błędy w defensywie i cofać się na swoją połowę. W 81. minucie spotkania Keysher Fuller dostał piłkę w pole karne i przymierzył lewą nogą wprost genialnie. To był pierwszy celny strzał Kostaryki w tym turnieju, od razu na wagę bramki. Shuichi Gonda rozpaczliwie starał się złapać piłkę, ale zabrakło mu centymetrów i został przelobowany przez Kostarykanina. A więc sensacja.

Samurajowie znaleźli się pod ścianą, zostało tylko kilka minut, by odwrócić losy meczu. Atakowali raz za razem, a w 88. minucie pod bramką Keylora Navasa doszło do wielkiego zamieszania. Piłkę starał się w tym chaosie wepchnąć do siatki Daichi Kamada, ale bramkarz Kostaryki wespół z czterema defensorami, którzy rzucali się pod nogi rywalom, zdołał zapobiec nieszczęściu. I ocalił drużynie bezcenny triumf 1:0. Sytuacja robi się więc ciekawa, każdy zespół może jeszcze wskoczyć do drugiej rundy MŚ.

W drugim meczu grupy E jeszcze w niedzielę Hiszpanie zmierzą się z Niemcami. Klasyk futbolu ma dla obu jedenastek kapitalne znaczenie, bo wygrana da La Furia Roja niemal pewny awans do 1/8 finału MŚ, a dla Die Mannschaft porażka oznaczać będzie bardzo ciężką sytuację w grupie i ryzyko pożegnania z mundialem już na tym etapie rozgrywek.

Japonia – Kostaryka 0:1 (0:0)  Bramka: Keysher Fuller (81) Żółte kartki: Miki Yamane, Ko Itakura, Wataru Endo – Anthony Contreras, Celso Borges, Francisco Calvo Sędziował: Michael Oliver (Anglia) Widzów: ok. 45 000