Metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski wystosował list na adwent. Padły w nim kontrowersyjne tezy, duchowny napisał m.in. o naciskach wywieranych na nasz kraj przez Zachód.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Abp Marek Jędraszewski z okazji adwentu wystosował list do katolików. Był on odczytywany w wielu parafiach
Nie zabrakło w nim polityki i opinii typowych dla tego hierarchy, który wielokrotnie wywoływał kontrowersje swoimi poglądami
List zaczyna się od wątku wojny w Ukrainie i sytuacji w Polsce. "Ostatnie tygodnie i miesiące naznaczone są wieloma niepokojami, które wszyscy głęboko przeżywamy. Związane są one z wydarzeniami, które dzieją się zarówno poza granicami naszej Ojczyzny i spoza niej do nas dochodzą, jak i wewnątrz naszego kraju" – pisze Marek Jędraszewski.
Jak wskazuje, "wydarzenia zewnętrzne wiążą się przede wszystkim z okrutną i bezwzględną wojną, którą Rosja wypowiedziała wolnej i suwerennej Ukrainie".
Dużo polityki w liście Jędraszewskiego z okazji adwentu
"Niedawno jej tragiczne skutki dotknęły również polskiego terytorium, powodując śmierć dwóch naszych rodaków w Przewodowie w województwie lubelskim. Wiele niepokojów budzą także różnego rodzaju naciski wywierane z Zachodu na Polskę, które częstokroć mają charakter czysto ideologiczny, bezsprzecznie wrogi wobec głęboko wpisanego w tożsamość naszej Ojczyzny chrześcijańskiego systemu wartości" - konkluduje dalej duchowny, by od tragedii w Przewodowie przejść do wyimaginowanych ataków na Polskę.
W liście nie zabrakło także wątków stricte politycznych i jak możemy mniemać odniesień do działań opozycji. "Natomiast to, co staje się przedmiotem naszej wzmożonej troski, gdy chodzi o życie społeczne i narodowe w dzisiejszej Polsce, wynika z postaw niektórych środowisk, które swój ewentualny sukces wyborczy programowo wiążą z przemocą słowną budowaną na oczywistych kłamstwach, fake newsach i półprawdach. Bardzo często ich celem jest również Kościół i jego ewangelizacyjna działalność" – brzmi fragment listu.
Zdaniem duchownego "z dawniejszych i bliższych nam czasowo smutnych wydarzeń doskonale wiemy, że droga od przemocy słownej do fizycznej jest niezwykle krótka". "Sztucznie wytwarzana atmosfera agresji może prowadzić do czynów przestępczych, zagrażających zdrowiu i życiu drugiego człowieka. Niedawno boleśnie doświadczył tego kierowca księdza biskupa Roberta Chrząszcza" – dodaje.
Dalsza część listu dotyczy już bardziej zagadnień religijnych. "W obliczu tych różnego rodzaju zewnętrznych i wewnętrznych zagrożeń tym bardziej upragniony przez wszystkich staje się Chrystusowy pokój" – zwraca uwagę Jędraszewski.
O co chodzi z kierowcą biskupa Chrząszcza?
Przypomnijmy, że w połowie listopada 30-letni mężczyzna wyjął nóż i zadał kilka ciosów kierowcy biskupa Roberta Chrząszcza. Do zdarzenia doszło blisko kościoła w Myślenicach. Ranny kierowca trafił do szpitala.
30-latek przyznał się do winy, a prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa. – Zarzut ten wynika z tego, że mężczyzna, zadając ciosy w okolice głowy i serca powinien przewidywać, że jego działanie może doprowadzić do śmierci poszkodowanego – informowała wówczas krakowska prokuratura.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.