Aktor Tomasz Schuchardt, o którym zrobiło się ostatnio głośno przez rolę w hitowej produkcji Netflixa – serialu "Wielka woda", przedstawił swoje zdanie na temat zarobków w branży artystycznej. Stwierdził, że Julii Wieniawy nie powinno się brać pod uwagę w kategorii aktorek. – Ona jest celebrytką – mówił.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Między Julią Wieniawą a Anną Muchą doszło ostatnio do spięcia. Poszło o nierówności w płacach aktorek i aktorów
O wynagrodzeniach rozmawiał też ostatnio Tomasz Schuchardt z "Wielkiej wody" Netflixa. Nie gryzł się w język komentując pozycję Wieniawy
Przypomnijmy, że Tomasz Schuchardt jest po krakowskiej Akademii Teatralnej. Ma na swoim koncie kilka znaczących ról i wyróżnień na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W ostatnim czasie znów wiele się o nim mówi. A to w kontekście kreacji głównego bohatera nowego serialu Netflixa. Produkcja inspirowana wydarzeniami z okresu powodzi tysiąclecia, która nawiedziła Wrocław, odniosła niemały sukces na arenie międzynarodowej.
Schuchardt dzięki temu zaczął pojawiać się częściej "na salonach". Ostatnio porozmawiał nawet z Bartoszem Boruciakiem z "Życia na gorąco". Został zapytany, "czy przeszkadza mu, że w Polsce celebryci zarabiają więcej niż uznani aktorzy".
Temat zarobków w aktorstwie nie od dziś wzbudza emocje. Ostatnio ostrą wymianę zdań zaliczyły w tym temacie Julia Wieniawa i Anna Mucha. A wszystko zaczęło się od tego, że młoda gwiazda przyznała, że choć ma świadomość problemu nierówności płac, to on jej nie dotyczy.
Gwiazdor "Wielkiej wody" nawiązał do Wieniawy. – Julia nie jest aktorką. Jest celebrytką. Przez to, że ma mocno rozbudowane media społecznościowe, to jest chętnie zapraszana do produkcji filmowych. Znam wiele aktorek, które są od niej lepsze i zdolniejsze. Jednak dorabianie do tego myślenia w stylu, dlaczego Julia Wieniawa gra, a ja nie gram, chociaż jestem zdolniejsza, jest bez sensu – stwierdził.
Chwilę później zasugerował, że nie chce w ten sposób umniejszyć gwieździe "rodzinki.pl". – To może lepiej niech narzekająca aktorka zainwestuje w pracę przy mediach społecznościowych, żeby zdobyć ponad milion odbiorców, jak Julka. A to jest ciężka praca, która w przyszłości może przynieść różnego rodzaju profity. Jeśli ktoś zakłada, że świat jest sprawiedliwy, to musi od razu zmienić optykę postrzegania rzeczywistości, bo świat nie jest sprawiedliwy – podkreślił.
Warto nadmienić, że Julia w jednym z ostatnich wywiadów wspominała, iż nie chce być nazywana celebrytką. Wyjaśniła dlaczego: – Nie lubię słów celebrytka i influencerka, ponieważ wrzucają mnie w jeden worek z ludźmi, którzy zupełnie nic nie robią poza tym, że mają Instagrama albo brali udział w programie reality. (...) Wolę być przedstawiana na podstawie tego, co robię zawodowo: śpiewam, gram i udzielam się artystycznie. Gram też w teatrze, więc "celebrytka" trochę mi umniejsza.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.