Mohammed Kudus zdobył dwa gole dla reprezentacji Ghany, dając pierwsze trzy punkty swojej kadrze na MŚ 2022.
Mohammed Kudus zdobył dwa gole dla reprezentacji Ghany, dając pierwsze trzy punkty swojej kadrze na MŚ 2022. Fot. JUNG YEON-JE/AFP/East News

Kolejny świetny mecz w 9. dniu mundialu w Katarze. Po festiwalu strzeleckim w starciu Kamerunu z Serbią (3:3), w spotkaniu Ghany z Koreą Południową padło pięć goli. Wygraną na swoim koncie zapisali piłkarze z Afryki, którzy wygrali 3:2 (2:0). Bohaterem meczu strzelec dubletu dla Ghany Mohammed Kudus.

REKLAMA
  • W poniedziałek odbywają się ostatnie mecze I kolejki fazy grupowej MŚ 2022
  • Na katarskich boiskach rywalizowały reprezentacje z grup G oraz H
  • Korea Południowa i Ghana w bezpośrednim meczu szukały pierwszego zwycięstwa
  • Chociaż Ghana rozpoczęła mundial w Katarze od porażki, podopieczni trenera Otto Addo z pewnością nie mogli schodzić z boiska z opuszczonym głowami. Afrykański zespół mocno napsuł krwi Portugalii, ostatecznie przegrywając tylko 2:3.

    Niedosyt panował także w obozie piłkarzy Korei Południowej po pierwszym występie na MŚ 2022. Koreańczycy bezbramkowo zremisowali z Urugwajem, ale mieli kilka okazji do tego, żeby wpisać się na listę strzelców. Brzmi to trochę paradoksalnie, spoglądając na statystyki, gdzie drużyna trenera Paulo Bento nie oddała ani jednego celnego strzału w meczu. Na pewno nie był to jednak mecz, który mógł rozczarować postronnych kibiców mundialu.

    Ghana pozazdrościła Kamerunowi

    W pierwszych 45. minutach dużo więcej powodów do radości mieli Ghańczycy. Przede wszystkim zadali dwa celne ciosy, które dały – wydawało się – bezpieczne prowadzenie.

    Strzelanie dla Ghany rozpoczął Mohammed Salisu. Były kolega klubowy z angielskiego Southampton reprezentanta Polski Jana Bednarka, zachował się najprzytomniej w polu karnym po rzucie wolnym. Sytuacja z 24. minuty początkowo mogła budzić jednak pewne wątpliwości, bo Andre Ayew w dużym zamieszaniu dotknął piłki ręką.

    Weryfikacja VAR nie pozostawiła wątpliwości. Tomasz Kwiatkowski, będący sędzią VAR w tym spotkaniu, podjął słuszną decyzję, podkreślając fakt, że piłki wcześniej dotknął Koreańczyk, kierując ją na rękę Ghańczyka. W takiej sytuacji nie ma mowy o pozycji spalonej.

    Korea jedyny sposób na ataki miała poprzez swoją największą gwiazdę. Heung-Min Son raz po raz starał się lewym skrzydłem rozszarpywać defensywę Ghany. Niewiele jednak z tego wynikało, Koreańczycy nie oddali celnego strzału również w pierwszych 45. minutach. A trafienie na 2:0 dołożył zespół trenera Addo.

    Dobre zmiany Bento, bohater Kudus

    Początek drugiej części gry to zupełna zmiana scenariusza na Education City Stadium Al Rayyan. Koreańczycy nieco zmienili sposób grania, a przede wszystkim na boisku pojawił się Kang-In Lee. To właśnie jego dośrodkowanie dało szanse do celnego uderzenia snajpera koreańskiej drużyny. Gue-Sung Cho najpierw w 52. minucie oddał pierwszy celny strzał w turnieju dla Korei, a następnie sześć minut później wpakował piłkę do siatki.

    Ghana nie zdążyła się zorganizować po stracie na 2:1, a po trzech minutach był już remis. Ponownie gola zdobył Gue-Sung Cho. Tym razem Koreańczyk grający z dziewiątką na plecach przekonał, że potrafi grać świetnie głową. Napastnik Korei wpakował się idealnie między dwóch obrońców Ghany, wyrównując stan spotkania.

    Ghana potrafiła jednak odpowiedzieć na trafienie Azjatów. Sprawy w swoje ręce wziął Mohammed Kudus. Zawodnik, którego pracodawcą jest Ajax Amsterdam, ustrzelił w meczu z Koreą dublet. Warto dodać, że w akcji na wagę trzech punktów Kudus skorzystał z... pomyłki Inakiego Williamsa. Napastnik "machnął się" w polu karnym, dzięki czemu zmylił obrońców koreańskich, a strzelec gola miał ułatwione zadanie.

    Bardzo o wyrównanie starał się Son. Skrzydłowy Tottenhamu Hotspur dwoił się i troił, ale nie mógł znaleźć sposobu na znalezienie drogi do bramki. Koreańczyk próbował m.in. z rzutu wolnego, wpadał też w pole karne rywala. Kończyło się jednak albo na skutecznych blokach ze strony defensorów Ghany, albo interwencjach bramkarza Lawrence'a Ati-Zigiego.

    W samej końcówce nie wytrzymał nerwów trener Koreańczyków. Szkoleniowiec otrzymał czerwoną kartkę, a powodem było zakończenie spotkania, bez możliwości wykonania rzutu rożnego, który przysługiwał koreańskiej drużynie.

    Jak zatem widać, emocji było naprawdę sporo. Poniedziałkowe mecze mają w sobie dużo szaleństwa, co pokazały dwa pierwsze pojedynki. A na horyzoncie są jeszcze Brazylia – Szwajcaria oraz Portugalia – Urugwaj.

    Korea Południowa – Ghana 2:3 (0:2) Bramki: Gue-Sung Cho (58, 61) – Mohammed Salisu (24), Mohammed Kudus (34, 68) Żółte kartki: Woo-Young Jung (Korea Południowa) oraz Daniel Amartey (Ghana) Czerwona kartka: Paulo Bento (Korea Południowa, poza boiskiem) Sędziował: Anthony Taylor (Anglia) Widzów: ok. 40 000

    Korea Południowa: Seung-Gyu Kim – Jin-Su Kim, Young-Gwon Kim, Min-Jae Kim (90+2. Kyung-Won Kwon), Moon-Hwan Kim – Woo-Young Jung, In-Beom Hwang – Heung-Min Son, Woo-Yeong Jeong (46. Sang-Ho Na), Chang-Hoon Kwon (57. Kang-In Lee) – Gue-Sung Cho. Ghana: Lawrence Ati-Zigi – Gideon Mensah (88. Abdul-Rahman Baba), Mohammed Salisu, Daniel Amartey, Tariq Lamptey (78. Denis Odoi) – Salis Abdul Samed, Thomas Partey – Jordan Ayew (78. Kamaldeen Sulemana), Andre Ayew (78. Daniel-Kofi Kyereh), Mohammed Kudus (83. Alexander Djiku) – Inaki Williams.