
W Sylwestra i Nowy Rok strażacy mieli pełne ręce roboty. Do interwencji musieli wyjechać aż 1700 razy. Niestety nie wszystkie skończyły się tak niegroźnie jak pożar tęczy na Placu Zbawiciela w Warszawie. W ponad tysiącu pożarów zginęło 5 osób, a 31 zostało rannych. W Warszawie w wyniku obrażeń po uderzeniu fajerwerkiem zmarła 5-letnia dziewczynka.
REKLAMA
Strażacy, którzy dbali o nasze bezpieczeństwo, w sylwestrową noc musieli wyjechać na interwencję ponad 1700 razy. Przeważająca część z nich to pożary, wiele spowodowanych używaniem sztucznych ogni. W całej Polsce doszło do ponad tysiąca pożarów. W ich wyniku zginęło 5 osób, a 31 zostało rannych. W Opolu zaczęła palić się zabytkowa karczma i impreza sylwestrowa musiała zostać przerwana.
Jeszcze przed przyjazdem strażaków ewakuowano 40 osób. W wyniku pożaru spaleniu uległ dach, poddasze i częściowo wyposażenie karczmy, strażakom udało się jednak uratować kilka przyległych budynków. Z ogniem przez kilka godzin walczyły 22 zastępy straży pożarnej. CZYTAJ WIĘCEJ
Czytaj też: Jak w trudnych warunkach dojechać na święta? Czytelnikom naTemat radzi Krzysztof Hołowczyc
W Krakowie w pożarze altany zginęły dwie osoby. Z kolei w Warszawie ogniem zajęła się tęcza na Placu Zbawiciela. Według świadków przyczyną pożaru były fajerwerki. Jednak jak mówił na antenie TVN24 Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji, incydentów ze sztucznymi ogniami jest z roku na rok mniej. Właściwie tylko jeden z nich był poważny – mężczyzna stracił dwa palce odpalając petardę. Na drogach było więcej wypadków niż rok temu, ale spadła liczba ofiar śmiertelnych i pijanych kierowców.
Później jednak okazało się, że fajerwerki są odpowiedzialne za śmierć pięcioletniej dziewczynki – podaje Radio Zet. Podczas odpalania sztucznych ogni w jej domu na warszawskiej Białołęce coś poszło nie tak i dziewczynka została uderzana w głowę. Po przyjściu do domu powiedziała, że źle się czuje, a rodzice wezwali lekarza. Pomimo reanimacji nie udało się uratować życia 5-latki.

