
Para Ukraińców zgotowała dziecku piekło na ziemi. Zdaniem śledczych dwuletni chłopiec był bity, przypalany papierosami i gwałcony. Wiadomo, jak po kilku tygodniach w szpitalu, czuje się chłopiec.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, dramat dziecka rozgrywał się w Stalowej Woli na Podkarpaciu. Wyszedł na jaw po tym, jak 25-letni Vitalij S. zawiózł dziecko swojej konkubiny do miejscowego szpitala powiatowego. Lekarze, którzy od razu zajęli się chłopcem, nie mieli wątpliwości, że dwulatek był ofiarą brutalnej przemocy.
Para Ukraińców katowała dziecko. Wiadomo, jaki jest jego stan
"Dziecko charczało, jego życie było zagrożone" – relacjonowało na początku października "Echo Dnia". Ślady na ciele wskazywały ponadto, że chłopiec był nie tylko bity, ale także wielokrotnie zgwałcony. Ponadto część ran miała powstać od przypalania papierosami.
Prawie dwa miesiąca po tym, jak chłopiec trafił do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie, wiadomo nieco więcej o jego obecnej kondycji. Dziecko nie jest już w stanie śpiączki farmakologicznej, ale nie ma z nim kontaktu.
– Prawdopodobnie jeszcze dziś chłopczyk zostanie przeniesiony na oddział rehabilitacji neurologicznej, gdzie będzie pod opieką specjalistów – powiedział PAP rzecznik tego szpitala Tomasz Warchoł. Dziecko samo oddycha i zapewne do końca życia będzie żyło z dużą niepełnosprawnością.
Parze Ukraińców grozi dożywocie
Jak jest sytuacja pary Ukraińców, która znęca się nad dzieckiem? – Vitalij S. i Oksana P. są podejrzani o usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, zgwałcenie Danyła P. oraz wielokrotnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad małoletnim – informował w październiku "Super Express" szef Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli Adam Cierpiatka.
Nie wiadomo, czy opiekunowie przyznają się do zarzutów. Służby ze względu na dobro dziecka nie udzielają zbyt wielu informacji. Dziennik podawał wówczas również, że w Sądzie Rejonowym w Stalowej Woli odbyły się posiedzenia dotyczące wniosków o areszty, który skierowała prokuratura.
"Przesłuchania mężczyzny trwały ponad 4 godziny. Potem na salę rozpraw policjanci wprowadzili Oksanę. Drobna brunetka szła sądowym korytarzem z kamienną twarzą. Nie reagowała na pytania dziennikarzy" – relacjonował wtedy "SE". Sąd wyraził na to zgodę. Para od tego czasu jest w areszcie. Grozi im nawet dożywocie.
Pod koniec czerwca opisywaliśmy w naTemat.pl podobną sprawę. Wówczas do szpitala w Szczytnie trafiło niemowlę z połamanymi rączkami, nóżkami oraz pęknięciami kości czaszki.
Dziecko prawdopodobnie zostało skatowane przez własnych rodziców. Prokuratura postawiła im zarzuty usiłowania zabójstwa oraz znęcania się nad trzymiesięcznym chłopcem. 22-latka i 25-latek nie byli wcześniej karani ani notowani przez policję czy prokuraturę.
Zobacz także