Grad bramek, bijatyka i wielkie emocje w MŚ. Szwajcaria odesłała Serbię do domu
Krzysztof Gaweł
02 grudnia 2022, 22:10·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 grudnia 2022, 22:10
Szwajcaria po pełnym emocji meczu pokonała Serbię 3:2 (2:2) i przypieczętowała jako ostatnia ekipa na mundialu awans do 1/8 finału. Helweci prowadzili, potem odrabiali straty, a potem znów zadali bolesny cios rywalom. Emocji nie brakowało, piłkarze skakali sobie do gardeł, ale dotrwali do końca bez skandalu. Helweci w 1/8 finału stawią czoła Portugalii.
Reklama.
Reklama.
Szwajcaria odprawiła w Dausze Serbię i awansowała do 1/8 finału MŚ
Helweci i Serbowie rozegrali kapitalne spotkanie w grupie G mundialu
Ekipa z Bałkanów, tak samo jak dzielny Kamerun, wraca już do domu
Serbia iSzwajcaria przed czterema laty również grały w fazie grupowej piłkarskich mistrzostw świata, w Kaliningradzie 2:1 wygrali Helweci, którzy dzięki temu awansowali do fazy pucharowej mistrzostw. Ekipa z Bałkanów chciała się zrewanżować w piątek na Stadium 974 w Dausze za bolesną porażkę sprzed lat i tym samym rzutem na taśmę obok Canarinhos wskoczyć do 1/8 finału tegorocznych mistrzostw.
Ale za faworytów uchodzili jednak Szwajcarzy, regularni, zorganizowani, dokładni w obronie i bardzo groźni w ofensywie. Mieli też piłkarze Murata Yakina jeden wielki atut: dwa punkty więcej od rywali, którzy mecz musieli wygrać. Dla Szwajcarii remis był tak samo cenny jak zwycięstwo, bo pozwalał utrzymać przewagę nad rywalami i wywalczyć promocję. Oczywiście zakładając, że w równolegle rozgrywanym meczu Kamerun nie pokona Brazylii.
Helweci już w 23 sekundzie mogli wyjść na prowadzenie, zaatakowali bardzo zdecydowanie, a Vanja Milinković-Savić odbił piłkę najpierw po strzale Breela Embolo, a po chwili po dobitce Granita Xhaki. Szwajcarzy pokazali, że mają pazur i że nie zamierzają czekać na to, co zrobią rywale, tylko od razu chcą rozstrzygnąć rywalizację o miejsce w szesnastce mistrzostw świata. Ale i Serbowie nie zamierzali się tylko bronić i czekać na swój los.
W 10. minucie spotkania ruszyli odważnie do przodu, a Andrija Zivković popisał się kapitalnym strzałem z dystansu, ale tylko obił słupek bramki chronionej tym razem przez Gregora Kobela. Yann Sommer wypadł ze składu przez uraz, a bardzo by się przydał swojej drużynie narodowej. Szwajcarzy po akcji Serbów znów przesunęli grę pod ich pole karne i już w 20. minucie spotkania wyszli na prowadzenie. A akcję zagrali wprost wspaniałą.
Ricardo Rodriguez ruszył lewą stroną, wpadł w pole karne i zagrał piłkę do Djibrila Sowa. A ten zaraz zauważył niepilnowanego na boku pola karnego Xherdana Shaqiriego, który mocnym strzałem otworzył wynik. Albańczyk grający dla Helwetów tym razem nie zdecydował się – jak to zrobił przed czterema laty, co zakończyło się skandalem – na prowokację wobec Serbów, wystarczyła mu radość wespół z kolegami z drużyny.
Piłkarze Dragana Stojkovicia nie mieli wyjścia, ruszyli do ofensywy i zagrali tak, jak tego wymagała sytuacja. W 26. minucie meczu Dusan Tadić wrzucił przed pole karne znakomitą piłkę, a Aleksandar Mitrović uprzedził bez trudu Manuela Akanjiego i precyzyjnym uderzeniem głową doprowadził do remisu. Ależ się cieszyli serbscy piłkarze, ależ radowali z tego gola. Ale jak tylko przyszło opamiętanie, ustawili piłkę na środku boiska i walczyli o drugiego gola.
A ten przyszedł bardzo szybko, po serii błędów rywali i stracie w środku pola. Serbowie ruszyli pod pole karne Szwajcarów, piłka trafiła do Dusana Vlahovicia, który uderzył w przeciwny róg bramki i kompletnie zaskoczył golkipera rywali. I teraz Serbia miała upragniony wynik, prowadzenie 2:1 dawało jej awans do 1/8 finału mistrzostw świata, bo Brazyliaremisowała z Kamerunem 0:0 w meczu rozgrywanym w Lusajl.
Ale jeszcze przed przerwą sytuacja się zmieniła, Helweci opanowali sytuację po kwadransie dominacji rywali i sami zaczęli atakować. I już w 44. minucie Silvan Widmer świetnie wrzucił piłkę przed bramkę, a Vanję Milinkovicia-Savicia pokonał Breel Embolo. Serbowie, tak samo jak w meczu z Kamerunem (3:3), wypracowali przewagę i szybko ją roztrwonili. Nadal jednak byli w grze o awans do fazy pucharowej MŚ.
Ale na początku drugiej połowy okazało się, że marzenia o awansie trzeba będzie odłożyć na przyszłość. Helweci w 48. minucie rozegrali akcję rodem z gry komouterowej, Ruben Vargas piętą dograł piłkę do Remo Freulera, a ten trafił na 3:2 i pogrążył przeciwników. Ależ to była akcja, jaka kontrola piłki i klasa Szwajcarów. Serbowie wyglądali jak po nokaucie, a tu znów świetną okazję mieli rywale, lecz Breel Embolo trafił wprost w bramkarza.
Raz jeszcze poderwali się do walki piłkarze Dragana Stojkovicia, a w 64. minucie domagali się rzutu karnego. Starli się w szesnastce Fabian Schaer i Aleksandar Mitrović, Serb padł na murawę, ale pan Fernando Rapallini szybko pokazał, że nie ma mowy o rzucie karnym. I jeszcze z dystansu próbował Aleksandar Mitrović, a jego koledzy starli się przy linii bocznej ze Szwajcarami i gorące głowy sędzia musiał studzić kartkami.
Czas uciekał, Serbia powoli żegnała się z mundialem, bo sposobu na Szwajcarów znaleźć nie potrafiła. A potrzebowała aż dwóch bramek, co wydawało się zadaniem niewykonalnym. I faktycznie, nie udało się ekipie z Bałkanów wrócić do meczu. Zaczęły się więc przepychanki, sędzia Fernando Rapallini nie do końca panował nad piłkarzami, ale doczekał końca i nie musiał nikogo wyrzucać z boiska. Emocje buzowały, ale z mundialem pożegnać się nie jest łatwo.
Zmagania w grupie G piłkarskich mistrzostw świata wygrała Brazylia, która okazała się najlepszą drużyną w stawce i teraz zagra o ćwierćfinał z Koreą Południową. Drugie miejsce dla Szwajcarów, których czeka pojedynek z Portugalią w 1/8 finału MŚ. Serbowie oraz Kameruńczycy kończą zmagania na mundialu na fazie grupowej i wracają do domów.
Serbia – Szwajcaria 2:3 (2:2)
Bramki: Aleksandar Mitrović (26), Dusan Vlahović (35) – Xherdan Shaqiri (20), Breel Embolo (44), Remo Freuler (48)
Żółte kartki: Sergej Milinković-Savić, Predrag Rajković, Strahinja Pavlović, Nemanja Gudelj, Aleksandar Mitrović, Nikola Milenković, Sasa Lukić – Silvan Widmer, Ruben Vargas, Fabian Schaer, Granit Xhaka
Sędziował: Fernando Rapallini (Argentyna)
Widzów: ok. 44 000