„Od rana nie mogę oderwać się od radia”, „Trójka łączy pokolenia. U nas przy odbiorniku czuwa cała rodzina”. „Nie ma Nowego Roku bez Topu Wszech Czasów. To już tradycja”. Na facebookowym profilu radiowej Trójki 1 stycznia pisało się tylko o liście przebojów. Trwały spekulacje, kto wygra, kto spadnie i kto podskoczy. Emocje duże, a wynik jak co roku ten sam. Po co więc całe to zamieszanie?
„Top lista to dla mnie najwspanialszy dzień w roku. Słucham od zawsze, a mam już 60 lat” pisze na trójkowym profilu Bożena Krzywicka. Wyrazów uwielbienia jest znacznie
więcej. Młodzi i starzy, z dziećmi i samotni. Wszyscy pierwszego stycznia zgodnie włączają rano odbiorniki i wsłuchują się w listę, która szczerze mówiąc co roku brzmi tak samo. Oczywiście zdarzają się drobne roszady, ale cokolwiek by się nie działo, zawsze wiadomo, że w pierwszej dziesiątce znajdzie się Pink Floyd, Queen czy Dire Staits. Słuchaczy to jednak nie zniechęca i co roku ekscytują się tak jakby listy słuchali po raz pierwszy, a nie prawie dwudziesty.
Historia Topu Wszech Czasów sięga 1994 roku, a jej pomysłodawcą jest znany trójkowy dziennikarz – Marek Niedźwiecki, który zainspirowany sukcesami Listy Przebojów Programu III postanowił stworzyć jej ponadczasowy odpowiednik. Od tego czasu z roku na rok fanów listy przybywa. W zeszłym roku 15-letni Janek, stały słuchacz „Trójki”, postanowił stworzyć Facebookowy profil Topu. Dziś ma on już 31 tysięcy fanów i wciąż się rozwija. Na stronie można znaleźć statystyki, wysłuchać nominowanych piosenek, a co najważniejsze, wymienić się wspomnieniami. W końcu sukces pomysłu opiera się właśnie na sentymentach.
– Ludzie kochają Top Wszech Czasów, bo jest co roku taki sam. Nie zaskakuje, nie burzy muzycznego spokoju – mówi Piotr Stelmach, dziennikarz radiowej Trójki. –
Oczywiście nie należy w tym zestawieniu upatrywać się jakichś wielkich rzeczy. To raczej wspólna zabawa ze słuchaczami i nasza trójkowa tradycja. Osobiście wolałbym, żeby inne piosenki go wygrywały, żeby był większy ruch, ale w ostateczności nie liczy się to, co myślę ja, tylko czego chcą słuchacze. A oni trochę jak inżynier Mamoń, najbardziej lubią to, co już znają. Nie widzę w tym jednak nic złego. Top Wszech Czasów ma duży walor edukacyjny. Co roku dostaję maile od słuchaczy, którzy dzięki liście odkryli dla siebie różne piosenki I to się liczy – mówi Stelmach.
Stary, dobry klasyk
Tegoroczne notowanie znów nie zaskoczyło. Po raz siódmy miejsce pierwsze zajął wielki przebój Dire Straits „Brothers in arms”, na drugiej pozycji uplasował się zeszłoroczny zwycięzca Led Zeppelin piosenką „Stairway to Heaven”, a trzecie miejsce zajęło wielokrotnie już słyszane „Wish You Were Here” Pink Floyd. Czyżby w muzyce naprawdę nic więcej przez ostatnie dziesięciolecia się nie działo?
– Muzyka rockowa zdecydowanie ma najlepsze lata za sobą – tłumaczy Piotr Stelmach. – Trudno tu o coś nowego i świeżego. Nie dziwne więc, że kolejne pokolenia głosują na
klasyki. Oczywiście co roku wskakuje coś nowego, jak chociażby Adele, ale pierwsza dziesiątka zawsze należy do starych wyjadaczy. Dziś trudno, żeby jakakolwiek piosenka wywołała tyle emocji, co utwory Queen czy The Doors. Trzeba też pamiętać o tym, że lista ma charakter globalny. Ten rok zdecydowanie należał do polskiej muzyki, ale trudno znaleźć tego odzwierciedlenie w Topie. W końcu nie jest to zwykła lista przebojów, tylko zestawienie utworów, które są ponadczasowe – tłumaczy dziennikarz.
Genetyczny brak słuchu
Z tą opinią nie do końca zgadza się Przemek Gulda, dziennikarz muzyczny i bloger naTemat, który zauważa smutną tendencję. – Mam wrażenie, że w Polsce gust się dziedziczy – mówi Gulda. – Grupa ludzi, którzy sami dla siebie szukają muzyki jest bardzo wąska. Reszta zaspokaja swoje potrzeby muzyczne słuchając radia i śledząc to, co akurat puszczane jest w telewizji. Top Wszech Czasów potwierdza tę tezę. Od lat wygrywają kawałki, które rozgrzewały naszych rodziców. Trudno mi powiedzieć, czy to jest nowa sytuacja, ale na pewno przykra. Nie zgodziłbym się też z opinią, że nic nowego w muzyce nie powstało. Wręcz przeciwnie. Cała siła muzyki alternatywnej opiera się na tym, że ze starych i wszystkim dobrze znanych klocków potrafi stworzyć coś absolutnie nowego i świeżego – dodaje bloger.
Niezależnie jednak od tego, jak srogą miałby opinię na temat listy dziennikarz, prawda jest taka, że Top cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Nawet jeśli zestawienie nie zaskakuje, to trzeba mu przyznać, że zawsze trzyma poziom. Trudno zresztą oceniać listę tylko pod względem muzyki. W całym słuchaniu nie chodzi przecież o to, jakie piosenki usłyszymy, ale o pewien rytuał. Leniwy, sentymentalny początek roku przy radioodbiorniku to też rozrywka. Może nie dla wszystkich, ale kto powiedział, że muzyka musi być dla wszystkich.