Do sądu w Moskwie wpłynął wniosek od rosyjskiego FSB o aresztowanie "in absentia" (pod nieobecność) ukraińskiej premierki Iryny Wereszczuk i pierwszej wiceszefowej MSZ Ukrainy Eminy Dżaparowej.
Reklama.
Reklama.
Rosyjskie FSB chce zaocznego aresztowania ukraińskich polityczek
Zarzuca im "naruszenie integralności terytorialnej Rosji"
To kolejny propagandowy ruch władz na Kremlu, które w ostatnich dniach mierzą się m.in. z buntem rosyjskiej opozycji w sejmikach
Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa zwróciła się do sądu w Moskwie o zaoczne aresztowanie wicepremierki Iryny Wereszczuk i pierwszej wiceszefowej MSZ Ukrainy, Eminy Dżaparowej – przekazała Ukraińska Prawda. Informację w tej sprawie podał też niezależny białoruski portal NEXTA.
Wojna w Ukrainie. Rosja chce aresztowania ukraińskich polityczek "in absentia"
Rosyjska agencja państwowa TASS relacjonuje z kolei, polityczkom zarzuca się "naruszenie integralności terytorialnej Rosji", za co grozi im do 10 lat pozbawienia wolności. Nie doprecyzowano, w jaki sposób – zdaniem Kremla – ukraińska wicepremierka i pierwsza wiceszefowa MSZ miały dopuścić się tego czynu. Służby prasowe moskiewskiego sądu przekazały, że "mają zostać umieszczone na międzynarodowej liście poszukiwanych".
Aresztowanie "in absentia" oznaczałoby, że w przypadku ekstradycji bądź pojmania przez rosyjskie służby ukraińskie polityczki trafiłyby do rosyjskiego aresztu.
Putin słabnie, "New York Times" pisze o "demonstracji operacyjnej Kijowa"
Wojna w Ukrainie trwa już 286 dni, a z powodu prowadzonych przez Rosję ostrzałów ukraińskiej infrastruktury występują m.in. przerwy w dostawach prądu i wody. W poniedziałek doszło do wybuchów na rosyjskich lotniskach w pobliżu Riazana i Engelsa (w drugim z tych rosyjskich miast znajduje się baza lotnicza, z której są m.in. wyprowadzane rakiety celowane na obiekty cywilne w Ukrainie).
W wyniku eksplozji trzy osoby zginęły, a sześć zostało rannych. Ukraina oficjalnie nie potwierdziła swojego udziału w przeprowadzeniu eksplozji, ale rzecznik jej sił powietrznych, Jurij Ihnat, stwierdził, że to dla Rosji "sygnał alarmowy". – Rosjanie muszą teraz podrapać się po głowie i zastanowić, kto to zrobił – mówił, cytowany przez agencję UNIAN.
Z kolei "New York Times" – powołując się na swoje źródła w ukraińskiej administracji – pisze wprost, że za ataki odpowiadały bezzałogowce wystrzelone z Ukrainy, co było "pierwszą tego rodzaju demonstracją możliwości operacyjnych Kijowa".
Przybywa też głosów, że pozycja Władimira Putina w kraju jest coraz gorsza, a Rosji kończą się m.in. zasoby pocisków rakietowych (o tym informuje m.in. ukraiński wywiad). Agencja Reutera podała we wtorek, że przedstawiciele rosyjskiej opozycji z pięciu sejmików zwrócili się do niego z apelem, by wydał dekret zakończenia mobilizacji, która obejmuje m.in. wzywanie na front rezerwistów.