– Domagamy się odsunięcia Macierewicza od dostępu od informacji niejawnych – zaapelował Radosław Sikorski na konferencji prasowej. Odniósł się też do sprawy rosyjskiego szpiega, który – jak ujawnili dziennikarze – zasiadał w komisji likwidacyjnej.
Reklama.
Reklama.
– Czułem już ten smród Wschodu, który robi Macierewicz, dlatego zażądałem potwierdzenia na piśmie – podkreślił Radosław Sikorski, wspominając działania dot. likwidacji WSI
Jak podkreśla, nie ma nic wspólnego z powołaniem do komisji Tomasza L., rosyjskiego szpiega
Zaapelował też o podjęcie konkretnych kroków wobec Macierewicza
Radosław Sikorski na konferencji prasowej odniósł się do ujawnionych przez siebie dokumentów, z których wynika, że zgodnie z decyzją ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego kompetencje ws. komisji likwidacyjnej należały do Antoniego Macierewicza. To o tyle istotne, że to właśnie w tej komisji zasiadał urzędnik Tomasz L., którego ABW zatrzymało w marcu tego roku.
Dziennikarze TVN24 ujawnili, że L. był rosyjskim szpiegiem (nie wiadomo, kiedy dokładnie nawiązał współpracę z Federacją Rosyjską) i "należał on do wąskiego grona bliskich współpracowników Antoniego Macierewicza". To właśnie Macierewicz miał dobierać członków komisji likwidacyjnej – choć formalnie podpis nad ich powołaniem złożył Radosław Sikorski jako ówczesny minister obrony.
Sikorski domaga się kroków ws. Macierewicza
– Zgodnie z pismem, które ujawniłem wczoraj, decyzją ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego całość spraw związanych z likwidacją WSI została powierzona Antoniemu Macierewiczowi. To on sprawował kontrole tego procesu i był autorem większości nominacji personalnych – podkreślał Sikorski na piątkowej konferencji prasowej. Jak dodał, "jego prawą ręką był Sławomir Cenckiewicz".
– Wobec tego, że sprawa pana L. nadal się toczy, a Antoni Macierewicz nadal zadaje ciosy państwu polskiemu, działając w interesie rosyjskim, domagamy się odsunięcia Antoniego Macierewicza od jakiegokolwiek typu informacji niejawnych – zaapelował Sikorski.
– Po drugie, domagamy się zakończenia tego żałosnego spektaklu związanego z komisją smoleńską a po trzeciej wznowienie śledztwa, które powinno zakończyć się postawieniem zarzutów Antoniemu Macierewiczowi za sposób, w jaki zlikwidował WSI – dodał. Jak wskazał, chciałby wreszcie usunięcia Macierewicza ze stanowiska wiceprzewodniczącego PiS.
"Czułem ten smród Wschodu"
Pytany od dziennikarzy o jego podpis pod nominacjami ws. komisji likwidacyjnej, podkreślił: – Ponieważ czułem już ten smród Wschodu, który robi Macierewicz, to dlatego jako formę protestu przed tym wtedy zażądałem potwierdzenia na piśmie. I dzięki temu dziś wiecie, że Jarosław Kaczyński na piśmie kazał powierzyć tę sprawę Antoniemu Macierewiczowi.
Sikorski podkreślił też, że w jego opinii sygnalizował Kaczyńskiemu, że nie ocenia dobrze pracy Macierewicza, który dopuszczał się "ogromnych uchybień".
– Informowałem Kaczyńskiego, jak źle Macierewicz przeprowadza proces weryfikacji i likwidacji WSI. Byłem tym zniesmaczony i kilka miesięcy później alarmowałem w tej sprawie, wnioskowałem wprost do Kaczyńskiego o odwołanie Macierewicza. I gdy odmówił, podałem się do dymisji – dodał.
Pytany, czy na pewno nie weryfikował kandydatury Tomasza L. do komisji likwidacyjnej, odparł: - Minister osobiście nie zajmuje się sprawdzeniem kontrwywiadowczym (członków komisji - red.)
Macierewicz rzuca słuchawką, potem mówi o "propagandzie"
Pytany o sprawę Tomasza L. Antoni Macierewicz w rozmowie z dziennikarzami TVN rzucił słuchawką. – Bardzo się cieszę, że pan do mnie dzwoni. Dziękuję panu najmocniej, na razie, do widzenia – powiedział. W kolejnej rozmowie dodał jedynie, że "sam kierował komisją weryfikacyjną, w której nie było Tomasza L.".
Później skomentował sprawę w Telewizji Trwam. – Jeżeli pan Tomasz L. w jakiś sposób już wtedy był zaangażowany po stronie rosyjskiej i był szpiegiem rosyjskim, odpowiedzialność za to ponosi pan Sikorski, a na pewno nie pan Cenckiewicz, który był przewodniczącym komisji likwidacyjnej. Próba wprowadzenia mnie do tego problemu ma charakter dezinformacji i propagandy – mówił były szef MON i polityk PiS.