Czym jest "słoneczny głód"? W najbliższych dniach może dopaść w Polsce wiele osób
redakcja naTemat
09 grudnia 2022, 17:11·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 grudnia 2022, 17:11
Dopadła was jesienno-zimowa niemoc? W najbliższych dniach możemy się czuć naprawdę kiepsko. W weekend, szczególnie w niedzielę, niebo będzie głęboko ukryte za chmurami. Jeśli w ostatnich dniach z niewiadomych powodów wasze samopoczucie jest gorsze, może to być oznaka "słonecznego głodu". Nie ma też dobrych wiadomości na najbliższe dni i to z kilku powodów.
Reklama.
Reklama.
To teoretycznie najgorszy okres w roku dla naszego samopoczucia. Światła przez najkrótszy dzień jest najmniej
Dodatkowo ten stan potęguje zachmurzone niebo, tak częste w ostatnich dniach
Sytuacja nie poprawi się w najbliższych dniach. Jak temu przeciwdziałać?
Po pierwsze, nawet jeśli w grudniu, styczniu czy lutym mamy słoneczne dni, to słońca jest naprawdę jak na lekarstwo. Dzień jest krótki, a słońce bardzo nisko i wielu z nas myśli tylko o tym, by schować się w domowym ciepełku. To wszystko nie poprawia nam nastroju.
A co dopiero, gdy dodatkowo jeszcze słońca nie ma w ogóle. Tak właśnie ma być co najmniej do wtorku. Dopiero wtedy ma być nieco pogodniej. Gdy w takiej aurze jesteśmy senni i podirytowani, wiadomo, co jest tego przyczyną.
A im mniej światła, bo dzień coraz krótszy, tym więcej ludzki mózg produkuje melatoniny. To właśnie nadmiar tego hormonu sprawia, że jesteśmy senni i apatyczni. To zjawisko na gruncie naukowym wytłumaczył prof. Krzysztof Błażejczyk, bioklimatolog z Polskiej Akademii Nauk.
– Jeżeli słońca jest za mało, po kilku dniach, zaczynamy odczuwać jego brak. To zjawisko bioklimatyczno-fizjologiczne określane jest jako głód słoneczny. Reagujemy wówczas sennością, kiepskim nastrojem i złym samopoczuciem, lub irytacją, którą wywołuje taki pogodowy stres – twierdzi naukowiec z PAN.
Jeszcze kilka dni temu IMGW prognozował, że na koniec tygodnia będzie nadzieja na nieco więcej słońca. To się, jak dotąd, nie sprawdza. W piątek było go tylko trochę. Więcej natomiast miało być w nadchodzącą niedzielę, jednak i to się nie potwierdzi. Możemy co najwyżej liczyć na przejaśnienia. Jednak ma padać śnieg. Prognozowane są nawet śnieżyce.
Jak już informowaliśmy w naTemat, nadchodzi prawdziwy atak zimy. 30 cm śniegu, zamiecie, siarczysty mróz i oblodzenia. Synoptycy przestrzegają przed pogodową eskalacją. W weekend śnieżyce pojawią się niemal w całym kraju. IMGW wydał alarmy pierwszego, a nawet drugiego stopnia.
IMGW planuje wydać pomarańczowe alerty przed zimowym zagrożeniem w województwie podkarpackim, małopolskim, śląskim, świętokrzyskim.
Natomiast w niedzielę prognozy pokazują, że wielkie opady śniegu mogą pojawić się w niemal całym kraju. Intensywnym opadom będą towarzyszyć zamiecie śnieżne. Prawdopodobnie będą obowiązywać ostrzeżenia pierwszego stopnia przed intensywnymi opadami śniegu w województwach: podlaskim, warmińsko-mazurskim, mazowieckim, kujawsko-pomorskim, łódzkim, wielkopolskim, lubuskim, opolskim i dolnośląskim.
Czy doczekamy się tradycyjnej białej zimy i co z pogodą na Święta? Synoptycy każdego dnia są bliżej podania precyzyjnej odpowiedzi na te pytania. Do świąt jeszcze ponad dwa tygodnie, ale dostępne są już pierwsze prognozy, które sięgają tego okresu. Mamy już szanse na mroźne Święta, a niewykluczone, że spadnie śnieg. Nawet jeśli w Święta nie będzie padać, to jest szansa, że mroźna aura sprawi, iż pokrywa śnieżna utrzyma się z dni wcześniejszych.