"Czy to znowu 2002 rok" – czytaliśmy w komentarzach pod zdjęciami Katie Holmes z nowojorskiego eventu. Aktorka założyła tunikę na spodnie i wyglądała, jakby niechcący wpadła do swojej szafy sprzed dwudziestu lat. To jednak nie wpadka, bo dość koszmarna, a na pewno szalona i barwna moda Y2K powraca. Zadowoleni? Sądząc po komentarzach w sieci, raczej... przerażeni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Moda z wczesnych lat 2000. jest kontrowersyjna i do dziś budzi rozbawienie oraz... politowanie.
Królowały chociażby spodnie z niskim stanem, kaszkiety, sukienki założone na dżinsy czy torebki bagietki.
Moda Y2K dzisiaj powraca, a celebryci czy tiktokerzy z pokolenia Z coraz częściej wybierają elementy garderoby modne 20 lat temu.
Gdy Katie Holmes pojawiła się 9 grudnia na evencie w Nowym Jorku w tunice, prostych dżinsach i czarnych sneakersach, internet oszalał.
Internet podzielił się na dwie grupy, gdy w ubiegłym tygodniu zobaczył zdjęcia Katie Holmes z eventu iHeartRadio Z100's Jingle Ball w Madison Square Garden w Nowym Jorku. 43-letnia aktorka wyglądała, jakby... właśnie zeszła z planu "Jeziora marzeń". Jedni okrzyknęli jej strój mianem odważnego i trendy, a inni koszmarem oraz powrotem do wspomnień, do których nikt powracać nie chciał. Pojawiły się nawet głosy, że Holmes wygląda, jakby myślała, że spotkanie będzie nie w realu, ale... na Zoomie.
Holmes ubrała się bowiem w stylu wczesnych lat 2000. I wcale nie pokusiła się tylko o subtelną inspirację, ale poszła na całość.
Na ściance zapozowała w czarnych sneakersach z białą podeszwą à la lekcje wuefu w gimnazjum Anno Domini 2003, błękitnych, lekko przetartych, prostych dżinsach i granatowym gorsecie bez ramiączek, który przypominał tunikę. Do tego dobrała kolczyk-kółko w nosie i szafirowe kolczyki w uszach, wystylizowała włosy w swobodne fale, mocno wytuszowała rzęsy i pomalowała usta pomadką w odcieniu przygaszonego różu.
Tak, Katie Holmes przyszła do Madison Square Garden w tunice na spodniach, wzrok nie płata wam figla. Jeśli jej look coś wam przypomina, podpowiem: was kilkanaście lat temu na szkolnej dyskotece albo randce z przystojniakiem z 2B na "Zakręconym piątku" w kinie.
Wpadka? Bynajmniej. To powrót do mody Y2K, która powiedzmy to wprost była... horrendalna. Na nieszczęście dla nas trendy mają to do siebie, że lubią wracać, co dzieje się na naszych oczach.
Moda wczesnych lat 2000., czyli stylista płakał, jak stylizował
Wraz z nadejściem nowego tysiąclecia moda oszalała. I nie ma w tym przesady. Gdy popatrzymy na styl poprzednich dekad XX wieku i porównamy go z tym, co wydarzyło się ponad 20 lat temu, dojdziemy do wniosku, że nastąpił jakiś glitch w matriksie. Z przyjemnością powracamy do trendów lat 70., 80. czy 90., ale Y2K jest dla większości z nas niczym zły sen.
Biodrówki odsłaniające bieliznę, welurowe dresy (najczęściej różowe), odsłaniające brzuch obcisłe topy bez ramiączek, torebki bagietki, sukienki/spódnice/tuniki założone na dżinsy, militarne bojówki, cekinowe paski, czapki w stylu newsboy, dżins od stóp do głów, minispódniczki z niskim stanem i krótkie bluzeczki wiązane z przodu. A najlepiej było to wszystko połączyć.
Do tego karbowane włosy, niebieskie cienie na powiekach i różowy błyszczyk. I nie zapominajmy o spinkach motylkach oraz butach UGG, nieważne czy zima, czy lato.
Jeśli byłyście nastolatkami we wczesnych lat 2000., to pewnie właśnie tak się ubierałyście albo chciałybyście się ubierać, gdyby mama pozwoliła wam założyć ten szałowy top do pępka. Modowe trendy dyktowała wtedy przecież popkultura. Pragnęłyśmy wyglądać tak jak Britney Spears i Christina Aguilera w swoich teledyskach albo Hilary Duff na czerwonych dywanach.
Wspomniana już mama pewnie kręciła na wasze modowe upodobania (i marzenia) nosem i wiecie co, miała rację. Nie oszukujmy się: było to po prostu brzydkie. Nie wspominając już o niewygodzie i braku komfortu, bo dżinsy z niskim stanem albo króciutkie topy naprawdę nie należały do najwygodniejszych. Do tego wpędzały nas w kompleksy, bo przecież nie założysz malutkiego topiku, jeśli nie masz "idealnego brzucha". To zresztą też wmawiała nam popkultura.
Britney i Justin w dżinsie
Jeśli macie gorszy dzień, pooglądajcie zdjęcia z filmowych premier i celebryckich eventów z lat 2000. Na pierwszy ogień koniecznie powinien pójść kultowy look Britney Spears i Justina Timberlake'a z American Music Awards w 2001 roku.
Oboje, wówczas jeszcze jako para, postawili na dżinsowy total look. Ona włożyła długą dżinsową sukienkę i dobrała do tego dżinsową (a jakże) torebkę, a on... mój Boże, od czego tutaj zacząć. Dżinsowa marynarka oversize, proste dżinsy i kapelusz z denimu. Kowbojski. Jeśli brakuje wam dowodu na błąd w systemie na samym początku tysiąclecia, to te zdjęcia powinny wam wystarczyć.
W tym samym roku Christina Aguilera pojawiła się na jednym z eventów w patchworkowych dżinsach z niskim (bardzo niskim) stanem z łańcuszkowym paskiem oplatającym goły brzuch, krótkim topie na ramiączkach, spod którego widać biustonosz oraz dżinsowy kapelusz à la Oliver Twist.
Gwiazdami stylu Y2K były również gwiazdki Disneya i Nickelodeona. Niektóre outifity Hilary Duff, Miley Cyrus, a przede wszystkim Ashley Tisdale są już absolutnie kultowe. Czego tam nie ma! Postrzępione tuniki, torebka keyboard, płaszcze z futrzanymi kołnierzami, różowe dżinsowe kurtki, cekinowe mini i bardzo dużo sukienko-spodni.
Dzisiaj patrzymy na te stylizacje ze śmiechem, a niekiedy z łezką w oku. Cóż, nostalgia jest silna. Dlatego niektórych to ucieszy, a innych przerazi (tych osób pewnie będzie więcej), że moda Y2K wraca.
Wraca moda Y2K
Spokojnie, trendy wracają, ale mało prawdopodobne, że nagle zaczniemy ubierać się tak szaleńczo, jak Ashley czy Britney 20 lat temu. Poczucie modowego smaku znacznie wzrosło, co nie znaczy, że nie będziemy coraz częściej oglądać na ściankach, ulicach i w sieci fragmentów garderoby wyglądających jakby ktoś wyjął je z naszej nastoletniej szafy.
Już w zeszłym roku na wybiegach zaczęły pojawiać się torby bagietki czy wiązane topy. Powracają (o zgrozo) spodnie z niskim stanem, co wszystkich przeraziło chyba najbardziej. Dlaczego? Nie dość, że nie są komfortowe w noszeniu, to jeszcze u wielu pojawia się odruch ciągle ich podciągania. Bo co jeśli... spadną? Spokojnie, jeśli spodnie nie pospadały celebrytkom we wczesnych latach 2000., to jesteśmy bezpieczne.
Coraz częściej widzimy crop topy, paski z szerokimi klamrami, kaszkiety, bandany czy okulary przeciwsłoneczne z malutkimi szkłami, najczęściej różowe. To wszystko widzimy na TikToku, bo trendy z lat 90. przejęło pokolenie Z. Nas, millenialsów, to raczej bardziej traumatyzuje, niż fascynuje. Chociaż nie wszystkich i niekoniecznie.
Moda to moda i warto się nią bawić, co pokazuje przykład Katie Holmes. Czy więcej gwiazd sięgnie po tunikę i założy ją na dżinsy? Raczej nie ma co do tego wątpliwości. Niedługo same siebie zadziwimy, gdy wyjdziemy tak na ulicę. Moda żyje i o to chodzi, w modzie nie ma nic złego. Byle tylko każdy miał wybór. Nośmy to, co nam się podoba, ale bez przymusu dopasowywania się do (zmiennych) trendów.
Trzymajmy tylko kciuki, że będzie nieco bardziej "cywilizowanie" niż na premierze "Crossroads" albo "Lizzie McGuire". I wygodniej.