
– Prowadzę zajęcia ze studentami pierwszego roku. Wielu z tych, którzy przychodzą na zajęcia nie potrafi dodawać ułamków. To nie jest żart. Nie potrafią też wypowiadać złożonych zdań. Są kompletnie nieprzygotowani do samodzielnego studiowania. To nie jest większość, ale ta grupa jest bardzo widoczna – mówi dr Mikołaj Jasiński z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW.
Ciekawym przykładem jest legenda prezydenta Ronalda Reagana. Opinia publiczna uważała go za niemądrego, mówiło się, że nie ma sensu dawać mu tekstu wystąpienia dłuższego niż jedna strona, bo sobie z nim nie poradzi. A on udawał że jest głupszy niż był w istocie, bo uważał, że to z punktu widzenia wyborców wygodne. Sądził, że to daje mu szansę. CZYTAJ WIĘCEJ
Historie opowiadane przez akademików pewnie można by traktować jako anegdoty, gdyby nie to, jak wtórni analfabeci funkcjonują w społeczeństwie. Jeden z warszawskich lekarzy psychiatrów przyznaje, że swoim pacjentom musi często tłumaczyć ulotki dołączone do leków, których stosowanie im zaleca, albo podkreślać w nich kluczowe słowa. Pacjenci nie rozumieją na przykład słowa "uboczne". Lekarz musi więc pisać: "dwa razy dziennie, może boleć brzuch".
Trzy czwarte rodaków bezradnie rozkładało ręce przy pytaniu, czy dostrzegają związek między dwoma wykresami (jeden dotyczył sprzedaży petard, drugi - liczby wypadków). W rezultacie na najwyższych (piątym i czwartym) poziomie znalazło się zaledwie 3% Polaków.
Erozja demokracji
"Ten wtórny analfabetyzm, mała ciekawość, brak ambicji to cechy współczesnego odbiorcy kultury masowej" – ubolewała reżyserka Agnieszka Holland już trzy lata temu podczas Kongresu Kultury Polskiej.
Tabloid (chodzi tu o sposób postrzegania świata, a nie tylko konkretne produkty medialne) zarasta umysły, jak chwast, wypierając inne uprawy [...]. Tabloidowy umysł nie rośnie więc w górę, tylko na boki, żywiąc się informacyjnymi chipsami, myślowym śmieciem. W efekcie otłuszcza się bezużyteczną tkanką, powstałą z pochłaniania pustych kalorii, przesłodzonych memów, ścinków i odpadów. [...] Wraca się do narracji obrazkowej, jak w czasach kiedy opowieści z polowań były rysowane na ścianach jaskiń.
To z kolei może prowadzić nawet do erozji demokracji, w której nieprzygotowane umysły nie są w stanie rozliczyć rządzących. "Ludzie nie rozumieją, czy dane posunięcie ekonomiczne będzie dla nich korzystne. A skoro nie rozumieją, to przestają zajmować się sprawami państwa. Głosowanie w wyborach staje się więc mechaniczną czynnością, a wynik ma niewiele wspólnego z demokracją. Władza będzie mogła robić, co chce, bo ludzie dobrowolnie oddają kontrolę nad nią" – diagnozował Mariusz Janicki w rozmowie z naTemat.
Naukowcy przestrzegają jednak przed zbytnim pesymizmem. Dr Barbara Murawska: Choć dane dotyczące czytelnictwa są szokujące, trzeba przypomnieć sobie, że kiedyś wykształcenie wyższe zdobywało zaledwie 9 proc. społeczeństwa. Teraz to 35 proc. Nie jest tak, że dobrych studentów jest teraz mniej, ale są oni mniej widoczni w masie – mówi. Nie zaprzecza jednak, że z wtórnym analfabetyzmem trzeba walczyć.